300 zł za miesiąc na politechnice
Treść
Od przyszłego roku akademickiego obowiązywać będą nowe zasady finansowania uczelni wyższych. Choć projekt zmian ustawy o szkolnictwie wyższym poznamy dopiero wiosną, to Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zaklina się, że w dokumencie nie znajdą się rozwiązania wprowadzające częściową odpłatność za studia dzienne w szkołach publicznych. Resort nie jest jednak w stanie zaproponować rektorom rozwiązania, które pomogłoby uczelniom normalnie funkcjonować w dziedzinie dydaktyki i badań.
O częściowej odpłatności za publiczne studia dzienne coraz głośniej mówią rektorzy szkół wyższych, a konkretne rozwiązania zaprezentowała już Fundacja Rektorów Polskich. Znalazły się one w środowiskowym projekcie nazwanym strategią rozwoju szkolnictwa wyższego do 2020 roku. Rektorzy mówią otwarcie o konieczności wprowadzenia zasady powszechnej częściowej odpłatności za studia stacjonarne w publicznym szkolnictwie wyższym na poziomie około jednej czwartej średnich kosztów studiów. Współfinansowanie miałoby być połączone z dostępem do stypendiów i powszechnym systemem pożyczek i kredytów studenckich (z gwarancjami rządowymi). Rozwiązanie takie - w ocenie FRP - mogłoby wejść w życie od 2015 roku. Do tego czasu m.in. uregulowany zostałby system pożyczek, zmianie musiałby ulec też art. 70 Konstytucji RP (mówiący, iż nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna). Jeszcze na początku grudnia br. podczas Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych jej szef, prof. Antoni Tajduś, podkreślał, że jeśli studia miałyby być częściowo odpłatne, to czesne na uczelniach technicznych powinno wynosić około 300 zł miesięcznie.
Pomysły na płatne studia już nieraz były podawane publicznej debacie, a ostatnie tego typu plany zostały wyciszone przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod naciskiem organizacji studenckich. Obecnie resort utrzymuje, że rząd nie rozważa wprowadzenia odpłatności za studia dzienne w placówkach publicznych. - Rząd PO - PSL nie rozważa możliwości wprowadzenia odpłatności za studia stacjonarne na uczelniach publicznych. Taka propozycja pochodzi od rektorów, którzy opracowali wstępny dokument strategii szkolnictwa wyższego. My uważamy, że państwo musi gwarantować dostęp do bezpłatnego kształcenia - podkreślił Bartosz Loba, rzecznik MNiSW. Jak zaznaczył, rząd przyjął już założenia reformy szkolnictwa wyższego. Zaproponowano m.in. nowy model dodatkowego finansowania premiujący jakość badań i dydaktyki. - Powstanie specjalny fundusz projakościowy, na który pieniądze będą wpływać z dodatkowego finansowania szkolnictwa wyższego przez państwo. Te dodatkowe pieniądze przeznaczalibyśmy dla najlepszych jednostek - zarówno uczelni publicznych, jak i niepublicznych, jeśli te uzyskałyby status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego albo opinię wyróżniającą od Państwowej Komisji Akredytacyjnej - dodał Loba. Jak zapewnił, resort dodatkowe finansowanie skieruje także do uczelni niepublicznych, które prowadzą studia doktoranckie, a więc kształcą własną kadrę akademicką. - To będzie swoista premia dla tych uczelni, które inwestowały w rozwój, w uprawianie nauki na wysokim poziomie, a nie zajmowały się tylko dydaktyką. Dajemy wyraźny sygnał: wsparcie państwa dla najlepszych, nie ma zgody na wątpliwą jakość - dodał rzecznik. MNiSW przewiduje też wsparcie dla wybitnych studentów i doktorantów. W ocenie Loby, projekt zmian może trafić pod obrady Sejmu na przełomie lutego i marca 2010 r., tak by nowe zasady obowiązywały od roku akademickiego 2010/2011.
Dobrej woli rządu nie widać
W ocenie dr. Artura Górskiego, posła PiS, wiceprzewodniczącego sejmowej Podkomisji Stałej ds. Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dopiero projekt nowej ustawy o szkolnictwie wyższym pokaże rzeczywiste podejście ministerstwa do tego problemu i prawdziwe intencje rządu. Posła nie dziwią pomysły rektorów częściowo płatnych studiów, gdyż ci, nie dysponując odpowiednią pulą pieniędzy, szukają rozwiązań pozwalających utrzymać uczelnie na odpowiednio wysokim poziomie. - Takie propozycje się pojawiają, gdyż szkoły publiczne nie dostają z budżetu państwa środków wystarczających na ich właściwe funkcjonowanie. Pensje nauczycieli akademickich są stosunkowo niskie i rosną nieadekwatnie do oczekiwań tego środowiska i standardów europejskich, a na dodatkowe wsparcie ze strony rządowej uczelnie dziś specjalnie liczyć nie mogą - podkreślił poseł Górski.
Do tego pojawiają się ministerialne zapowiedzi, że resort będzie przede wszystkim inwestował w najważniejsze uniwersytety. - Dlatego rektorzy uznali, że aby uczelnie rozwijały się szybciej, dobrze by było, żeby studenci współfinansowali swoją naukę. Tu jednak pojawia się pytanie: czy takie rozwiązanie będzie dobre dla wszystkich studentów? - podnosi poseł. Jak zauważył , obecnie wyższe uczelnie publiczne udostępniają studentom zajęcia płatne (wieczorowe, zaoczne, podyplomowe), a w niektórych przypadkach stanowią one nawet 50 proc. całej oferty dydaktycznej. - Uczelnie mają więc pewne możliwości pozyskiwania środków. Moim zdaniem, nie ma takiej potrzeby, by "studenci dzienni" na uczelniach publicznych płacili czesne choćby za drugi kierunek studiów. Chyba że zdecydujemy się na całkowitą prywatyzację szkolnictwa wyższego i wówczas wszyscy będą płacić - dodał Górski. W jego przekonaniu, prowadzenie powszechnej odpłatności na studiach publicznych będzie niesprawiedliwe i nieuczciwe wobec mniej zamożnych studentów. Jednak jeśli politykom zależy na dobrym wykształceniu młodego pokolenia, to nie dopuszczą do tego rozwiązania. - Nie można przecież zamienić szkół wyższych w maszynkę do zarabiania pieniędzy, a tak często traktowane są uczelnie prywatne. Dlatego powinniśmy raczej dbać o poziom nauczania w szkołach wyższych - zaznaczył poseł. W jaki sposób? - Państwo powinno inwestować w rozwój infrastruktury uczelnianej i w pensje kadry akademickiej, by wykładowcy nie wyjeżdżali z Polski w celach zarobkowych, ale tutaj przekazywali młodemu pokoleniu swoją wiedzę i tu prowadzili badania naukowe - uważa Górski. Jak zaznaczył, wprowadzenie nawet częściowej odpłatności za studia dzienne kłóciłoby się z ideą studiów publicznych.
Problem rozwiązałoby zwiększenie poziomu finansowania szkolnictwa wyższego, ale to wymaga zdecydowanej woli rządu. - Ministerstwo nie ma dziś na to wystarczających środków i woli. To rząd musi zdecydować, czy inwestuje w młode pokolenie, jego wykształcenie, czy nie ma takiego priorytetu. Dziś minister Kudrycka mówi, że stawia na naukę i rozwój, ale tego nie widać chociażby po środkach przeznaczanych na naukę i szkolnictwo wyższe. Gdyby nie pieniądze ze środków europejskich, groziłaby nam zapaść szkolnictwa wyższego i marazm w nauce polskiej - zaznaczył Artur Górski.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2009-12-23
Autor: wa