A CBA ciągle kseruje
Treść
W Centralnym Biurze Antykorupcyjnym grzeją się kserokopiarki. Od października CBA nie może skończyć kopiowania dokumentów potrzebnych prokuraturze do zakończenia śledztwa, w którym głównym podejrzanym jest Mariusz Kamiński. Mimo ponagleń materiały do nas nie dotarły - mówią śledczy.
Śledztwo w sprawie tzw. afery gruntowej, w której zarzuty postawiono byłemu szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu, potrwa przynajmniej do lutego. Prowadząca postępowanie Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie wciąż nie może doczekać się dokumentów z CBA. Pierwotnie postępowanie miało zakończyć się do 23 listopada. Termin okazał się nierealny, dlatego przedłużono go do 23 lutego 2010 roku. Jednak jak powiedział nam zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie prokurator Jan Łyszczek, trudno jednoznacznie określić, czy śledztwo zakończy się w wyznaczonym terminie. Co opóźnia prace prokuratorów? Brak dodatkowych dokumentów, o które śledczy zwracali się wielokrotnie do CBA jeszcze przed postawieniem zarzutów Mariuszowi Kamińskiemu, a więc przed 6 października bieżącego roku.
Prokurator czeka
- Mimo ponagleń dokumenty te wciąż do nas nie dotarły. Otrzymaliśmy jednak zapewnienie, że są one kserowane i po zakończeniu tych czynności jeszcze przed świętami do nas dotrą - tłumaczy nadzorujący śledztwo prokurator Łyszczek. Zasłaniając się tajemnicą śledztwa, odmówił jednak ujawnienia, co to za materiały i czego konkretnie dotyczą. - Skoro prokurator referent, który miał wgląd do tych materiałów w Warszawie i zapoznał się z nimi pobieżnie, uznał, że są one istotne i ważne dla sprawy, to na pewno tak jest - dodaje prokurator Łyszczek. W tej sytuacji trudno powiedzieć, czy szczegółowa analiza tych materiałów rzuci nowe światło na prowadzone śledztwo. Pewne natomiast jest, że przekazanie ich we wcześniejszym terminie pozwoliłoby znacząco skrócić czas postępowania. Tym bardziej że nie jest wykluczone, iż w toku prowadzonych czynności będzie potrzeba przesłuchania dodatkowych osób, w tym ponownie Mariusza Kamińskiego. - Jeżeli prokurator prowadzący uzna, że konieczne jest przeprowadzenie nowych dowodów i ponowne przesłuchanie Mariusza Kamińskiego, na pewno zostanie on wezwany. Czy faktycznie tak będzie, okaże się jednak po dogłębnej analizie materiałów CBA. Oczywiście Mariusz Kamiński ma prawo odmowy składania wyjaśnień - komentuje zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie. Warto dodać, że dokumenty dotyczące postępowania prowadzonego przez rzeszowską prokuraturę okręgową są także przedmiotem analiz sejmowej komisji śledczej ds. nacisków. Ostatnio komisja przełożyła przesłuchanie Kamińskiego do czasu, aż zapozna się ze wszystkimi materiałami, które przesłała jej rzeszowska prokuratura. Zarzuty wobec byłego szefa CBA dotyczą nadużycia uprawnień, kierowania niezgodnymi z prawem czynnościami operacyjnymi CBA podejmowanymi w sprawie wręczenia korzyści majątkowej osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa oraz funkcjonariuszom publicznym, a także kierowanie podrobieniem dokumentów państwowych w związku z tzw. aferą gruntową. Sam zainteresowany nie przyznaje się do winy, traktując całą sprawę jako odwet i zemstę za wykrycie przez kierowane przez niego służby wielkiej afery kryminalno-korupcyjnej - afery hazardowej. Przypomnijmy, że finał tzw. afery gruntowej miał miejsce w lipcu 2007 roku. CBA wykryło, że Piotr Ryba i Andrzej K., powołując się na wpływy w resorcie rolnictwa zarządzanym wówczas przez Andrzeja Leppera, w zamian za łapówkę oferowało odrolnienie ziemi w Mutowie k. Mrągowa na Mazurach. W ten sposób działki rolne miałyby zostać przemianowane na budowlane, co znacznie podwyższało ich wartość. Łapówka miała trafić do wicepremiera Leppera. Jednak na skutek przecieku akcja została przerwana. Według prokuratury, o działaniach CBA Leppera miał uprzedzić były szef MSWiA Janusz Kaczmarek poprzez posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza i biznesmena Ryszarda Krauzego, z którym Kaczmarek spotkał się w hotelu Marriott. Z końcem listopada tego roku warszawska prokuratura okręgowa umorzyła jednak śledztwo w sprawie słynnego już przecieku w tzw. aferze gruntowej i spotkania Kaczmarka z Krauzem na 40. piętrze hotelu Marriott, uznając, że podejrzani, składając fałszywe zeznania, korzystali w tym momencie z przysługującego im prawa do obrony. Po prowokacji w sprawie tzw. afery gruntowej Andrzej Lepper stracił stanowisko szefa resortu rolnictwa, rozpadła się również koalicja PiS - Samoobrona - LPR. W lipcu br. w procesie zapadł wyrok - wspomniani już Piotr Ryba i Andrzej K. zostali skazani za płatną protekcję. Prowokacja CBA miała ujawnić działania korupcyjne przy odrolnieniu ziemi na Mazurach. Według Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, Mariusz Kamiński miał pełną świadomość, że w oparciu o podrobione dokumenty zostanie wszczęte postępowanie administracyjne i może być wydana decyzja naruszająca prawa osób trzecich, tzn. właścicieli nieruchomości, które miały być odrolnione. - Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że Mariusz Kamiński nie tylko nie dopełnił obowiązków, ale kierował niezgodnie z prawem realizowanymi w tej sprawie czynnościami operacyjnymi - dodaje prokurator Jan Łyszczek. W ocenie Kamińskiego, zarzuty prokuratorskie są absurdalne i mają podtekst polityczny. Jego zdaniem, wszystkie działania CBA były legalne, a prokuratura przed sądem się ośmieszy.
A co z sędziami?
Zgodę na ewentualne założenie podsłuchów za każdym razem wyraża sąd. Jednak rzeszowska prokuratura interesuje się na razie wyłącznie Kamińskim. - Otrzymaliśmy do zbadania sprawę tylko i wyłącznie pod kątem CBA, a tym samym nie możemy poszerzać zakresu swoich działań. Chcę nadmienić, że Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie prowadzi tę sprawę z pominięciem właściwości miejscowej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, sprawę prowadzi ta prokuratura, na terenie działania której popełniono przestępstwo. W tym przypadku działania CBA miały miejsce w Warszawie, stąd właściwą jednostką byłaby prokuratura okręgowa, rejonowa lub apelacyjna w Warszawie - wyjaśnia prokurator Łyszczek.
Przypomnijmy, że sprawa ta została przekazana do rozpatrzenia do Rzeszowa przez prokuratora krajowego. - W zakresie wskazano nam czynności operacyjno-rozpoznawcze prowadzone nie przez inne organy, ale przez CBA i na tym się skupiamy - dodał zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie. W jego ocenie, jeżeli w toku prowadzonego postępowania okaże się, że były jakieś nieprawidłowości w tym zakresie, to prokurator prowadzący podejmie decyzję procesową o wyłączeniu tego materiału z prowadzonego postępowania i przekaże go do rozpoznania innej prokuraturze. - Na razie przedmiotem naszego zainteresowania są działania podejmowane w tej sprawie przez CBA. Istotnym elementem może być tutaj materiał, który ma nam dostarczyć CBA - podkreśla Łyszczek.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2009-12-16
Autor: wa