Bartek ma ręce!
Treść
Od tygodnia Bartek Ostałowski z Nowego Sącza ćwiczy umiejętność posługiwania się protezami rąk. Obie własne stracił w lecie ubiegłego roku podczas upadku na motocyklu, gdy uderzył o barierki mostku na potoku przy ul. Nawojowskiej. Wczoraj Bartek odwiedził nas z tatą, Józefem Ostałowskim, by pokazać, co potrafi robić przy użyciu protez, a przede wszystkim - by podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy przyczynili się do tego, że mógł zakupić kosztujące 280 tysięcy zł sztuczne ręce. Wypadek, który wydarzył się w sobotnie popołudnie 5 sierpnia ubiegłego roku wstrząsnął mieszkańcami Nowego Sącza. Do dziś okoliczności zdarzenia nie są jasne. Siedemnastoletni student wydziału mechaniki i budowy maszyn PWSZ w Nowym Sączu na wysokości cegielni w Zawadzie, prawdopodobnie wystraszony wyjeżdżającym z bocznej ulicy pojazdem stracił panowanie nad motocyklem, upadł wpadając obiema rękami między słupki metalowej barierki nad potokiem Łącznik. Nie jechał szaleńczo, bo by się po prostu zabił. Impet uderzenia urwał jedną rękę na miejscu, drugą - w strzępach do ramienia - lekarze musieli amputować. Dla Bartka zaczął się trudny okres leczenia ran, walki z bólami fantomowymi i rehabilitacji. Wokół niego zrodził się ruch wsparcia duchowego i materialnej pomocy. Najbliższa rodzina otoczyła go czułą opieką, przyjaciele nie odstępowali na krok, organizowano zbiórki, także w internecie, koncerty muzyczne. Rozegrano mecze charytatywne z udziałem piłkarzy Sądecczyzny i Wisły Kraków, a także w Stróżach z inicjatywy senatora Stanisława Koguta. Miejscowy klub Kolejarz Stróże podejmował KGS Bełchatów. Przy okazji odbywały się aukcje różnych darowanych przedmiotów, w których uczestniczyli miejscowi przedsiębiorcy. W sfinansowanie protez włączyły się NFZ i MOPS w Nowym Sączu. Solidarnie, do ruchu na rzecz Bartka, włączyły się sądeckie media. Bartek ćwiczył zaleczone kikuty rąk pod przyszłe protezy. Miał po nie jechać do Francji, ostatecznie protezy ma z Poznania. - Są najlepsze, jakie można obecnie dostać na świecie - tłumaczy Bartek. - A serwis, w razie uszkodzenia jest w kraju. Pierwsze podejście było nieudane. Trzeba było wymieniać niesprawne tuleje w protezach, w które wkładam kikuty rąk i poprzez które podaję impulsy mięśniowe do sztucznych dłoni. Prawa proteza jest bardziej funkcjonalna, posiada elektryczne zgięcie łokcia, obrót w nadgarstku i chwyt w trzy palce, kciuk, wskazujący i duży. Odczuwam obciążenie ciała i czasem wracają silne bóle na zmianę pogody. Mogę próbować pisać, otworzyć sobie drzwi, próbuję jeść widelcem. Wciąż musi mi jednak ktoś pomóc się ubierać. Wczoraj Bartek przyjechał do naszej redakcji z tatą Józefem Ostałowskim, który stara się być przy nim na ile pozwala mu praca. Bartek demonstrował, co potrafi robić sztucznymi rękami po tygodniu treningu. Zdaje sobie sprawę, że będzie potrzebował czasu, by przywyknąć do noszenia protez. - Chcieliśmy bardzo podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy udzielili pomocy - oświadczyli obaj. Bartek promieniuje zaraźliwym optymizmem. Stara się dostać na AGH do Krakowa na zarządzanie i marketing. To może być jego przyszłość jako pracownika fizycznie niepełnosprawnego. Ćwiczy używanie klawiatury komputerowej i myszki sztuczną dłonią i nogami. Znalazł w internecie specjalną klawiaturę umożliwiającą pisanie nogami. Utrzymuje kontakt z osobami na świecie, których dotknął podobny dramat. Uśmiecha się często i to jest najważniejsze. WOJCIECH CHMURA "Dziennik Polski" 2007-09-10
Autor: wa