Batalia o przystanki trwa
Treść
Sądeccy przewoźnicy twierdzą, że mają prawo korzystać z przystanków na ul. Morawskiego i przy dworcu PKP do końca czerwca 2008, a nie jak zdecydował prezydent miasta do końca bieżącego roku. Odmawiają współpracy z PKS, zarzucając miastu, że chce pchnąć ich w objęcia konkurencji. Każdy z członków Zrzeszenia Prywatnych Przewoźników Osobowych "Ziemia Sądecka" ma pisemną zgodę na korzystanie z tych przystanków do połowy przyszłego roku. Decyzja nie została unieważniona, a to oznacza, że uniemożliwienie im korzystania z dotychczasowych przystanków może doprowadzić do pozwania miasta o odszkodowanie i narazić podatników na straty - uważają. Do wczoraj zrzeszenie czekało na odpowiedź prezydenta na pismo, skierowane do niego przez krakowską kancelarię prawną przed tygodniem. Mecenas zapytał, na jakiej podstawie prawnej prezydent zabronił prywatnym przewoźnikom korzystać z przystanków, jeżeli cztery miesiące wcześniej ci sami adresaci otrzymali pisemne potwierdzenie, iż przy zachowaniu określonych warunków mogą z nich korzystać. - Jak wytłumaczyć tak poważną niekonsekwencję w działaniu organów gminnych, której skutki uderzają bezpośrednio w działających na pana terenie przedsiębiorców? - pyta prawnik w imieniu swoich mocodawców. Przewoźnicy zwracają uwagę, że przeniesienie przystanku z ul. Morawskiego oraz z ul. Kolejowej na grunt gminny, wydzierżawiony bądź też oddany do użytkowania wieczystego PKS, byłoby możliwe do zaakceptowania, ale pod warunkiem, iż umowę podpisałaby gmina, a nie PKS. "Wyznaczenie terenu na przystanek, którego gmina prawnie nie posiada, stanowi zaniechanie wykonania obowiązku nałożonego na nią art. 20 ustawy o drogach publicznych. Organ administracji państwowej nie może w żaden sposób zmuszać przedsiębiorców do zawarcia porozumienia z ich konkurencją. W przeciwnym razie gmina naruszyłaby zasadę równego traktowania wszystkich przedsiębiorców oraz zasadę ochrony konkurencji" - napisali do prezydenta. Domagają się od niego informacji o tym, które grunty z zasobów gminnych, zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, mogą być wydzierżawione pod przystanek końcowy dla prywatnych przewoźników osobowych. Chcą, by prezydent odpowiedział, czy podtrzymuje stanowisko Miejskiego Zarządu Dróg dotyczące wyrażenia zgody na korzystanie z przystanków do 30 czerwca 2008 roku. Chcą również rozwiązania kwestii wydatków, jakie ponieśli na remont chodnika przy ul. Morawskiego, za który zapłacili ponad 24 tys. zł. Choć to prezydent miasta (zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym), jako zarządca dróg gminnych ma obowiązek utrzymania nawierzchni drogi, chodników, drogowych obiektów inżynierskich, urządzeń zabezpieczających ruch i innych urządzeń związanych z drogą. "Tymczasem w 2004r. przerzucił Pan ten obowiązek na ZPPO "Ziemia Sądecka", które w zamian za obietnicę możliwości korzystania z przystanku do 30.06.2008r. wyremontowało chodnik przy ul. Morawskiego, oczywiście za własne środki finansowe" - przypominają. Te uzgodnienia, według prawnika reprezentującego zrzeszenie, łamią ustawę o transporcie drogowym. "Brak odpowiedzi z Państwa strony może zostać uznany jako czyn zmierzający do ograniczenia dostępu do rynku dla prywatnych przewoźników osobowych, a więc jako czyn nieuczciwej konkurencji, w rozumieniu ustawy z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów" - napisali przewoźnicy. Niezależnie od wystosowanego do prezydenta pisma złożyli wniosek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o opinię na temat podejmowanych przez władze miasta kroków, które, ograniczając możliwość odprawiania się z innego, niż dworzec PKS miejsca, zdaniem przewoźników mają uzależnić ich od konkurenta. - Nie byliśmy zaproszeni na ostatnie rozmowy w ratuszu, ani z senatorem Stanisławem Kogutem, ani potem jako strona, do zawarcia, czy zaopiniowania porozumienia w sprawie budowy dworca regionalnego. Planuje się takie przedsięwzięcie bez udziału wszystkich zainteresowanych stron, co odbieram jako arogancję wobec przedsiębiorców - mówi Elżbieta Kaczmarczyk, prezes Zrzeszenia Prywatnych Przewoźników Osobowych "Ziemia Sądecka". Przewoźnicy nie zamierzają pozwolić na to, żeby decyzje dotyczące m.in. ich interesów, zapadały bez ich wiedzy i udziału. Andrzej Górski, dyrektor Wydziału Komunikacji i Transportu Urzędu Miasta Nowego Sącza wczoraj przygotował odpowiedź na pismo przewoźników. Poinformował między innymi o tym, że prezydent dał przewoźnikom zgodę na korzystanie z przystanków przy ul. Kolejowej i Morawskiego, o ile te będą istnieć. Przy zmianie organizacji ruchu zostają one zlikwidowane. - Nie widzimy w tym niekonsekwencji. Cóż z tego, że został uzgodniony przystanek, skoro już go faktycznie nie ma? - zastanawia się Górski. Zdaniem dyrektora nie ma też związku między sfinansowaniem przez przewoźników remontu chodnika przy ul. Morawskiego, a użytkowaniem przystanku. Przypomina, że decyzja o lokalizacji przystanku na ul. Morawskiego została podjęta na wniosek kilku przewoźników, obsługujących kilkanaście kursów. Sytuacja zmieniła się i teraz odprawianych jest stamtąd kilkaset kursów jak z regularnego dworca, co znacznie utrudnia ruch w tym rejonie miasta. - Kwotę poniesioną na remont chodnika traktujemy jako rekompensatę za wieloletnie używanie miejsca odpraw bez żadnych opłat, których za użytkowanie drogi publicznej pobierać nie można - dodaje dyrektor Górski. Informuje, że miasto nie będzie wskazywało przewoźnikom miejsc, w którym mogą zlokalizować dworzec poza wskazanymi już dworcami MPK i PKS, które są do tego celu przygotowane i niewykorzystane nawet w 50 proc. Jeśli jednak przewoźnicy sami znajdą takie miejsce (zgodne z planem zagospodarowania przestrzennego) prezydent zmieni zarządzenie i umożliwi im dojazd do tego miejsca. - Zrobiliśmy wiele, żeby doszło do porozumienia między MPK i PKS w sprawie równego traktowania wszystkich podmiotów bez dyskryminowania prywatnych przewoźników. Na tym nasza rola się kończy. Chcemy, by warunki odpraw były dla wszystkich takie same, ale w kwestii negocjacji biznesowych nie jesteśmy stroną. Tymczasem cała energia przewoźników nie idzie w kierunku porozumienia z PKS, ale forsowania własnych rozwiązań - zwraca uwagę Andrzej Górski. - Batalia się nie kończy. Nie dążymy do wojny z miastem, wolimy sprawę załatwić polubownie. Jeśli jednak nie będzie woli współpracy ze strony władz miasta, będziemy walczyć o swoje, podejmując kroki prawne - zapowiada Elżbieta Kaczmarczyk prezes ZPPO. (MONK) "Dziennik Polski" 2007-10-31
Autor: wa