Bez stażu ani rusz
Treść
Rada Ministrów obradowała wczoraj nad założeniami do projektu nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i dentysty. Propozycje autorstwa Ministerstwa Zdrowia przewidują m.in. zniesienie obowiązku odbywania stażu podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów oraz zmianę zasad odbywania specjalizacji. Pomysł resortu krytykują lekarze, w których ocenie likwidacja stażu to pozbawienie ich praktycznej wiedzy medycznej, co w efekcie negatywnie zaważy na zdrowiu, a nawet życiu pacjentów.
W ocenie resortu zdrowia, likwidacja rocznego stażu podyplomowego (tyle bowiem trwa ten okres, niezależnie od wybranej specjalizacji) spowoduje wcześniejsze wejście lekarzy w życie zawodowe, zapewniając przy tym szybszy dopływ kadr do systemu ochrony zdrowia. Zdaniem medyków oraz Naczelnej Izby Lekarskiej, założenie to godzi zarówno w dobro lekarza, jak i pacjenta. - Likwidacja stażu to lekceważenie naszego zawodu. Wtedy bowiem młody stażysta, pracując na czterech głównych oddziałach (ginekologia, pediatria, interna, chirurgia), najwięcej się uczy. Sama teoria to tylko minimum wiedzy, konieczna jest praktyka. Stażysta przez rok pracuje pod nadzorem innego lekarza, zanim uzyska samodzielność zawodową. Dlatego medycyna bez stażu podyplomowego to czysta fikcja - tłumaczą Robert Potocki, pediatra z Przychodni nr 1 w Pruszkowie, oraz Tomasz Latos, poseł PiS z sejmowej Komisji Zdrowia, lekarz radiolog.
- Po ciężkich sześcioletnich studiach, które są ukierunkowane zasadniczo teoretycznie, staż podyplomowy jest tak naprawdę pierwszym poważnych zetknięciem się studenta z pacjentem. Jego likwidacja w efekcie zaważy na zdrowiu, a nawet życiu pacjentów - dodaje Tomasz Korkosz, rzecznik NIL. Jego zdaniem, argumentacja resortu, jakoby lekarz szybciej wchodził na drogę zawodową, jest bezzasadna: tylko w jednym roku wejdzie do zawodu podwójna liczba medyków, czyli ci, którzy zrobili staż roczny, oraz ci, którzy skończyli studia i nie musieli go odbyć. W kolejnych latach system zasilą już tylko absolwenci studiów medycznych. - Są przecież limity na studia medyczne. Nie załata to też dziury kadrowej, która wynika z braku medyków na polskim rynku - twierdzi Korkosz i przypomina, że przyczyną tego są m.in. trudności związane z wejściem do systemu specjalizacji. Do tej pory Ministerstwo Zdrowia nie ogłosiło list z miejscami specjalizacyjnymi w trybie rezydenckim, które powinny być ogłoszone jeszcze na początku września. Data rozpoczęcia specjalizacji to 1 października - tak więc listy zgodnie z przepisami powinny być ogłoszone trzy tygodnie wcześniej. Do tej pory ich nie ma. Resort tłumaczy, że powodem opóźnienia są niezakończone konsultacje z Ministerstwem Finansów - chodzi o kwoty, jakie resort zdrowia wypłaca rezydentowi za jego pracę w szpitalu. Niestety, nie udało się nam zdobyć informacji, o jaką kwotę chodzi. Tymczasem - podkreśla NIL - specjalistów brakuje. Ich średni wiek to ok. 50 lat. Ponadto wielu z nich emigruje, zwłaszcza do krajów UE. Według danych NIL liczba zaświadczeń wydanych lekarzom ubiegającym się o uznanie kwalifikacji w innych krajach UE sięga ponad 6 proc. wszystkich lekarzy.
Przygotowywana nowelizacja wprowadza tzw. moduł systemu specjalizacji z jednoczesną likwidacją ich podziału na podstawowe i szczegółowe. Obecnie okres szkolenia w specjalizacji podstawowej wynosi przeciętnie 7-8 lat. Nowe przepisy skracają ten czas do najwyżej 6 lat. Założenia rządowe zmieniają też zasady przeprowadzania Lekarskiego Egzaminu Państwowego. Obecnie absolwenci uczelni medycznych zdają egzamin po odbyciu stażu - w związku z jego likwidacją musieliby go zdawać bezpośrednio po ukończeniu studiów. - W każdym zawodzie praktyka jest najważniejsza. Co innego założenia akademickie, a co innego leczenie ludzi - mówi Ewa Ślizień-Kuczapska ze Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. św. Zofii w Warszawie.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-09-23
Autor: wa