Biurokracja nie do ruszenia?
Treść
Już w sobotę - z okazji półmetka kadencji - rząd chce zorganizować kilkanaście paneli dyskusyjnych z debatą. Swoje podsumowania dokonań ekipy Donalda Tuska już jednak robią zarówno opozycja, jak i reprezentanci pracodawców oraz przedsiębiorców. Obietnice poprawy losu przedsiębiorców w starciu z biurokracją zajęły bowiem politykom rządzącej koalicji stosy papierów. A oczekiwania były spore, ponieważ Platforma Obywatelska kreowała się jako partia, której szczególnie leży na sercu swoboda prowadzenia działalności gospodarczej i uwolnienie przedsiębiorców od wszechobecnej biurokracji.
Czym w tej dziedzinie na półmetku kadencji może pochwalić się premier Tusk i spółka? "Pomimo obietnic rząd nie przystąpił do systemowej rozprawy z największą barierą rozwoju gospodarczego, jaką jest przeregulowana i monstrualnie rozbudowana biurokracja. (...) Zmarnowano szansę osiągnięcia sukcesu wskutek niewykorzystania entuzjazmu środowisk przedsiębiorców i korzystnego klimatu politycznego". To wcale nie jest diagnoza opozycyjnych posłów z Prawa i Sprawiedliwości bądź Lewicy czyhających na potknięcie rządzących ani nawet nie opinia posła koalicyjnego PSL Eugeniusza Kłopotka, który od czasu do czasu lubi "nie wykluczać" wyjścia ludowców z koalicji. W ten sposób półmetek rządów Donalda Tuska ocenili przedsiębiorcy z Business Centre Club. A tym ciężko byłoby zarzucić zarówno złą wolę, jak i z góry założoną niechęć do rządu Platformy Obywatelskiej.
Przeciętny obserwator sceny politycznej może być zdziwiony tak drastyczną oceną poczynań ekipy Tuska w tej dziedzinie. Niemal codziennie bombardowani bowiem byliśmy informacjami, jak to rządzący dzielnie walczą z bezsensownymi przepisami. W rządzie dla uproszczenia przepisów dotyczących działalności przedsiębiorców trwała realizacja "pakietu Szejnfelda", a w Sejmie powstała nadzwyczajna komisja "Przyjazne państwo" mająca eliminować mniej lub bardziej bzdurne przepisy. Jak się dowiadywaliśmy, sejmowa komisja pod dowództwem posłów Platformy - Janusza Palikota, a później Mirosława Sekuły - biła kolejne rekordy pod względem liczby posiedzeń. Palikot dzielnie natomiast walczył z biurokracją, skacząc przed telewizyjnymi kamerami po stertach papierów ze zmienianymi ustawami czy też - jak to było z okazji setnego posiedzenia komisji - konstruując "tort" ze świeczkami sporządzony z papierów, na których zapisane były zmieniane przepisy. "Niewdzięczni" przedsiębiorcy tych starań jednak nie docenili. Według BCC, posłowie rządzącej koalicji nie podjęli pracy systemowej na skalę oczekiwań. A za "jaskrawy przejaw arogancji władzy" uznali "zmuszenie setek przedsiębiorców do wystawania po nocach, tworzenia komitetów kolejkowych przy ubieganiu się o dofinansowanie ze strony Unii Europejskiej na rozkręcenie e-biznesu". Jako przykład spektakularnej porażki podali natomiast pilotowaną przez resort gospodarki instytucję "jednego okienka" przy rejestracji działalności gospodarczej. "Jedno okienko" miało skrócić czas uruchamiania działalności gospodarczej, tymczasem - jak się okazuje - jeszcze go wydłużyło.
W tej sytuacji trudno oprzeć się wrażeniu, że prace komisji i rządu służyć miały przede wszystkim nie osiąganiu realnych celów w walce z biurokracją, lecz działaniom propagandowym i robieniu wokół walki z biurokracją medialnego szumu. A niestety od samego mówienia, że się robi, nic się nie zrobi.
W komisji "Przyjazne państwo" doszło najwyraźniej niedawno do pewnej refleksji. Mogą być jednak poważne wątpliwości, czy refleksji właściwej. Po powrocie do komisji Janusza Palikota posłowie "Przyjaznego państwa" zapowiadali bowiem, że powstaje nowa formuła prac komisji, tak by posiedzenia komisji nie były nudne, lecz bardziej medialne. Co to będzie oznaczać, można się tylko domyślać. Skoro przedsiębiorcom "nie smakował" papierowy tort, to może tym razem w ramach walki z biurokracją Janusz Palikot zdecyduje się zrobić spaghetti z poszatkowanych przez niszczarkę papierów?
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-11-17
Czym w tej dziedzinie na półmetku kadencji może pochwalić się premier Tusk i spółka? "Pomimo obietnic rząd nie przystąpił do systemowej rozprawy z największą barierą rozwoju gospodarczego, jaką jest przeregulowana i monstrualnie rozbudowana biurokracja. (...) Zmarnowano szansę osiągnięcia sukcesu wskutek niewykorzystania entuzjazmu środowisk przedsiębiorców i korzystnego klimatu politycznego". To wcale nie jest diagnoza opozycyjnych posłów z Prawa i Sprawiedliwości bądź Lewicy czyhających na potknięcie rządzących ani nawet nie opinia posła koalicyjnego PSL Eugeniusza Kłopotka, który od czasu do czasu lubi "nie wykluczać" wyjścia ludowców z koalicji. W ten sposób półmetek rządów Donalda Tuska ocenili przedsiębiorcy z Business Centre Club. A tym ciężko byłoby zarzucić zarówno złą wolę, jak i z góry założoną niechęć do rządu Platformy Obywatelskiej.
Przeciętny obserwator sceny politycznej może być zdziwiony tak drastyczną oceną poczynań ekipy Tuska w tej dziedzinie. Niemal codziennie bombardowani bowiem byliśmy informacjami, jak to rządzący dzielnie walczą z bezsensownymi przepisami. W rządzie dla uproszczenia przepisów dotyczących działalności przedsiębiorców trwała realizacja "pakietu Szejnfelda", a w Sejmie powstała nadzwyczajna komisja "Przyjazne państwo" mająca eliminować mniej lub bardziej bzdurne przepisy. Jak się dowiadywaliśmy, sejmowa komisja pod dowództwem posłów Platformy - Janusza Palikota, a później Mirosława Sekuły - biła kolejne rekordy pod względem liczby posiedzeń. Palikot dzielnie natomiast walczył z biurokracją, skacząc przed telewizyjnymi kamerami po stertach papierów ze zmienianymi ustawami czy też - jak to było z okazji setnego posiedzenia komisji - konstruując "tort" ze świeczkami sporządzony z papierów, na których zapisane były zmieniane przepisy. "Niewdzięczni" przedsiębiorcy tych starań jednak nie docenili. Według BCC, posłowie rządzącej koalicji nie podjęli pracy systemowej na skalę oczekiwań. A za "jaskrawy przejaw arogancji władzy" uznali "zmuszenie setek przedsiębiorców do wystawania po nocach, tworzenia komitetów kolejkowych przy ubieganiu się o dofinansowanie ze strony Unii Europejskiej na rozkręcenie e-biznesu". Jako przykład spektakularnej porażki podali natomiast pilotowaną przez resort gospodarki instytucję "jednego okienka" przy rejestracji działalności gospodarczej. "Jedno okienko" miało skrócić czas uruchamiania działalności gospodarczej, tymczasem - jak się okazuje - jeszcze go wydłużyło.
W tej sytuacji trudno oprzeć się wrażeniu, że prace komisji i rządu służyć miały przede wszystkim nie osiąganiu realnych celów w walce z biurokracją, lecz działaniom propagandowym i robieniu wokół walki z biurokracją medialnego szumu. A niestety od samego mówienia, że się robi, nic się nie zrobi.
W komisji "Przyjazne państwo" doszło najwyraźniej niedawno do pewnej refleksji. Mogą być jednak poważne wątpliwości, czy refleksji właściwej. Po powrocie do komisji Janusza Palikota posłowie "Przyjaznego państwa" zapowiadali bowiem, że powstaje nowa formuła prac komisji, tak by posiedzenia komisji nie były nudne, lecz bardziej medialne. Co to będzie oznaczać, można się tylko domyślać. Skoro przedsiębiorcom "nie smakował" papierowy tort, to może tym razem w ramach walki z biurokracją Janusz Palikot zdecyduje się zrobić spaghetti z poszatkowanych przez niszczarkę papierów?
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-11-17
Autor: wa