Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ćwierćfinał: marzenie realne

Treść

Z Serbią, Słowenią i Hiszpanią zmierzą się polscy koszykarze w drugiej fazie rozgrywanych w naszym kraju mistrzostw Europy. Nasi rozpoczynają ją z jednym zwycięstwem na koncie i sporymi szansami na awans do ćwierćfinału. W zgodnej opinii, o sukcesie może zadecydować już dzisiejsze spotkanie z Serbami.

Do drugiego etapu mistrzostw zakwalifikowały się po trzy najlepsze drużyny czterech grup eliminacyjnych. Utworzyły kolejne dwie grupy, z zaliczonymi wynikami dotychczas rozegranych spotkań, ale - to ważne - tylko z zespołami, które pozostały w grze. Dlatego nasi zaczynają dalszą walką z jednym zwycięstwem na koncie (z Litwą), choć wcześniej wygrywali dwa razy (także z Bułgarią). W podobnej sytuacji do Biało-Czerwonych są także trzy inne drużyny, które trafiły do "polskiej" grupy F: Serbia, Słowenia i Hiszpania. W najlepszej znajduje się Turcja, która jako jedyna może się pochwalić kompletem zwycięstw. Niemal beznadziejnie wyglądają szanse Litwy rozpoczynającej zmagania bez wygranej, za to z dwoma porażkami. Musi liczyć na niesamowity splot okoliczności, by awansować do ćwierćfinału, ale wydaje się to nierealne.
Polakom taki sukces się marzy, wydaje się znajdować w zasięgu możliwości, ale droga nie będzie łatwa. Po pokonaniu Bułgarii i przede wszystkim Litwy w naszej ekipie zapanował entuzjazm, a kibice w przypływie emocji zaczęli już snuć fantastyczne prognozy na kolejne dni. Potem przyszła porażka z Turcją, która wszystkich sprowadziła na ziemię. Jak przyznali nasi, nie ma jednak tego złego. - Za szybko uwierzyliśmy w swoje możliwości, poczuliśmy się zadowoleni z siebie. Tymczasem cały turniej jeszcze przed nami, jeszcze wiele możemy wygrać - przyznał Marcin Gortat, lider drużyny i jej największa gwiazda. Drugą rundę Polacy rozpoczną po dwóch dniach regeneracji i odpoczynku (czy raczej: lżejszych zajść), których bardzo potrzebowali. W starciu z Turcją wyraźnie brakowało im sił, co było jednym z powodów niepowodzenia. Jak będzie teraz? Biało-Czerwoni wierzą w sukces, wierzą, że - podobnie jak to miało miejsce we Wrocławiu i w Łodzi - do zwycięstw poniesie ich fantastyczna, rozśpiewana publiczność, będąca - jak często podkreślał trener Muli Katzurin - szóstym zawodnikiem. Wiele, jeśli nie wszystko, może rozstrzygnąć się dziś w meczu z Serbią, teoretycznie najsłabszym spośród trzech najbliższych rywali Polaków. Najsłabszym, nie znaczy jednak słabym, bo każda z tych drużyn zalicza się do europejskiej czołówki i ma w składzie znakomitych zawodników. Serbia to mieszanina rutyny z młodością, z liderami w osobach Novicy Velickovicia (odkrycia Euroligi) i Nenada Krsticia, dobrze znanego z parkietów NBA. Słowenia była rewelacją pierwszej rundy, wygrała dwa mecze, z Hiszpanią przegrała po dogrywce. Prezentowała świetny basket, ale nikogo to nie zaskoczyło. Jej gwiazdą jest Bostjan Nachbar, ale ważną rolę spełnia i doskonale znany z polskich parkietów Goran Jagodnik. A Hiszpania? Jej przedstawiać nie trzeba, wszystko mówią wyniki. Mistrzostwa co prawda rozpoczęła przeciętnie, długo nie mogła złapać wiatru w żagle, ale ma tak doskonały i wyrównany skład, że większość obserwatorów wciąż uważa ją za głównego faworyta turnieju. Fantastyczny Pau Gasol i jego brat Marc to przecież gwiazdorzy NBA, do tego dochodzi wyśmienity Rudy Fernandez (ciekawostka: brat Marty grającej w krakowskiej Wiśle).
Do ćwierćfinałów awansują po cztery najlepsze drużyny grup E i F.
Pisk
Program grupy F:
sobota: Turcja - Hiszpania (15.45), Polska - Serbia (18.15), Litwa - Słowenia (21.00); poniedziałek: Hiszpania - Litwa (15.45), Słowenia - Polska (18.15), Serbia - Turcja (21.00); środa: Litwa - Serbia (15.45), Polska - Hiszpania (18.15), Turcja - Słowenia (21.00).
"Nasz Dziennik" 2009-09-12

Autor: wa