Czy Jagiełło przestanie być zdrajcą
Treść
Od sześciu lat w pocie czoła pracuje polsko-litewska komisja, która stara się zbadać z obu perspektyw problemy nauczania historii i geografii. Obecnie gremium chciałoby wydać wspólny podręcznik do historii. Nie brakuje jednak głosów sceptycznych. - Takie przedsięwzięcie byłoby bardzo ciekawe, gdyby w jednej książce zawarte zostały dwa warianty interpretacji wspólnej historii, które czytelnik mógłby porównać i samemu wyciągnąć wnioski. Oczywiście można pisać wspólną wersję historii, ale kiedy te dzieje są tak mocno pogmatwane, to nie da się tego uczynić, nie czyniąc komuś krzywdy - uważa poseł Artur Górski, wiceprzewodniczący Polsko-Litewskiej Grupy Parlamentarnej. Tymczasem, rozpoczęcie prac nad publikacją w obu krajach wstrzymują problemy finansowe.
- Sprawy związane ze sposobem nauczania historii i geografii w Polsce i na Litwie są uzgodnione, a eksperci obu narodów dobrze rozumieją uwagi partnerów - jest przekonany prof. dr hab. Mieczysław Jackiewicz z Polsko-Litewskiej Dwustronnej Komisji do Badania Problemów Nauczania Historii i Geografii. - W komisji pracujemy już od 2003 r. i ta praca przynosi efekty - dodaje. Ostatnie prace polegają głównie na recenzowaniu zawartości podręczników szkolnych, zarówno polskich, jak i litewskich. Choć rażących błędów już w nich nie ma, to zdarzają się pewne potknięcia. To m.in. jakość tłumaczenia podręczników litewskich na język polski dla szkół na Wileńszczyźnie, którym potrzebna jest ingerencja polonisty. - Czytamy, recenzujemy i dyskutujemy. Litwini będący w komisji zgadzają się z naszymi uwagami. Nasze recenzje trafiają do ministerstwa oświaty Litwy, skąd wysyłane są do wydawnictw, i to od nich zależy końcowy efekt - stwierdza prof. Jackiewicz.
Wcześniej w komisji padały m.in. uwagi na temat sformułowania "Wilno pod okupacją litewską", co dziś zgodnie określane jest mianem "zajęcie Wilna". Były też problemy z interpretacją bitwy pod Grunwaldem i pomijaniem przez Litwinów znaczenia udziału w niej Polaków i Władysława Jagiełły. Obecnie eksperci chcieliby, aby wspólnymi siłami powstał dwujęzyczny podręcznik historii polsko-litewskiej. Taki projekt Litwa przyjęła już nawet do realizacji, ale z uwagi na kryzys prace zostały wstrzymane. Podobnie działa Ministerstwo Edukacji Narodowej, które w sprawie wstrzymało oddech. - My jesteśmy konsekwentni i będziemy przypominali władzom, że taki podręcznik jest potrzebny - podkreśla prof. Jackiewicz. Nie kryje jednak, że to właśnie kwestie finansowe powodują, iż na razie pomysł nie jest realizowany.
Całkowitej zgody nie będzie
W ocenie prof. Andrzeja Nowaka, historyka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, tworzenie wielonarodowościowych podręczników historii niesie ze sobą pewne ryzyko fałszerstwa, dlatego przy tego typu pracach należy przede wszystkim pamiętać o wzajemnym uszanowaniu różnych ocen tych samych wydarzeń historycznych. - Tego typu inicjatywy są ryzykowne i sensowność ich realizowania powinna być związana raczej z konfrontowaniem różnych wizji niż z ich pełnym uzgadnianiem. Oczywiście trzeba dochodzić prawdy i przeciwdziałać kłamstwom, które mogą pojawiać się z powodów ideologicznych, ale wiadomo, że różne narody mają różne "perspektywy historyczne" - podkreślił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Profesor Nowak zauważył, iż taka różna ocena może dotyczyć np. spraw związanych z unią polsko-litewską. O ile dla Polski Unia Lubelska jest jednym z najwspanialszych wydarzeń w historii, o tyle dla Litwinów jest to wydarzenie, które przez wiele lat w historiografii litewskiej XX wieku było oceniane skrajnie negatywnie pod kątem utraty niepodległości i ogromnych terytoriów przez Wielkie Księstwo Litewskie. - Zapewne do całkowitej zgody w tym zakresie nigdy nie dojdziemy i dlatego może lepiej uwrażliwić się wzajemnie na różnice perspektyw. Jeśli taki wspólny podręcznik miałby powstać, to właśnie z zaznaczeniem tego, co nas w interpretacji niektórych wydarzeń różni. Nie powinniśmy za wszelką cenę szukać wspólnego mianownika. Na pewno warto się zbliżać w zakresie poznania prawdy historycznej i warto eliminować kompletne nieporozumienia - dodaje prof. Andrzej Nowak. Jak podkreśla, na pewno trzeba pokazywać, jakie znaczenie dla Polski miała Armia Krajowa - o ile z punktu widzenia Litwinów była to siła, która w 1945 roku stała na drodze litewskich projektów walki o niepodległość, to już w polskiej tradycji niepodległościowej jest to niezwykle cenna formacja. - Tego typu zabiegi możemy czynić, natomiast nie powinniśmy liczyć na to, że przekonamy Litwinów, iż AK jest bohaterską organizacją, którą i oni powinni czcić. Podobnie Litwini nie przekonają nas do tego, że litewska współpraca z Rosją Sowiecką w 1920 roku była rzeczą dobrą. Nie, z naszego punktu widzenia była ona rzeczą złą, nawet jeżeli Litwinom pomogła utrzymać suwerenność na obszarze republiki kowieńskiej przez następne kilkanaście lat - tłumaczy. W ocenie prof. Nowaka, o ile na poziomie akademickim można próbować zbliżyć stanowiska Polski i Litwy, o tyle na poziomie historii popularnej, podręcznikowej, obywatelskiej przede wszystkim należy uszanować wzajemnie różne spojrzenia na historię, pokazywać je i zbliżać do siebie, ale na pewno nie dążyć do ich utożsamienia.
Także w ocenie posła Artura Górskiego (PiS), wiceprzewodniczącego Polsko-Litewskiej Grupy Parlamentarnej i członka sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, stworzenie wspólnego, polsko-litewskiego podręcznika historii może okazać się karkołomnym przedsięwzięciem. - Litwini skrajnie różnie postrzegają naszą wspólną historię, począwszy od czasów Władysława Jagiełły, którego dopiero niedawno przestali uważać za zdrajcę. Ale szczególnie wrażliwy jest okres międzywojenny. Przecież praktycznie do 1938 roku oba państwa nie utrzymywały ze sobą kontaktów, wręcz były w stanie wojny, a spór dotyczył przynależności państwowej Wilna. Przez wiele lat Marszałek Józef Piłsudski był uważany za jednego z głównych prześladowców Litwinów i stawiany na równi ze Stalinem i Hitlerem. To tylko przykłady, ale one doskonale pokazują, jak różne są spojrzenia na historię - zaznacza Górski. Zauważa jednak, że dzisiaj, choć litewski nacjonalizm wciąż kładzie się cieniem na naszą wspólną historię, pewne stereotypy powoli są przełamywane. Niemniej każde państwo ma swój punkt widzenia na historię i zawsze będą rozbieżności interpretacyjne. - Takie przedsięwzięcie byłoby bardzo ciekawe, gdyby w jednej książce zawarte zostały dwa warianty interpretacji wspólnej historii, które czytelnik mógłby porównać i samemu wyciągnąć wnioski. Oczywiście można pisać wspólną wersję historii, ale kiedy te dzieje są tak mocno pogmatwane, to nie da się tego uczynić, nie wyrządzając komuś krzywdy - dodaje poseł Artur Górski.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-06-02
Autor: wa