Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dziwne przypadki Mariusza Kamińskiego

Treść

Nowy szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik przesłał do prokuratora generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Mariusza Kamińskiego. Choć CBA nie podało, o co konkretnie chodzi, dobrze o sprawie zdawali się poinformowani politycy Platformy Obywatelskiej. Zastrzeżenia Wojtunika dotyczyć mają zdjęcia przez Kamińskiego klauzuli tajności z materiałów, które dotyczyły afery hazardowej i które zostały przesłane prezydentowi, premierowi oraz marszałkom Sejmu i Senatu.
Centralne Biuro Antykorupcyjne nie chciało sprecyzować, jakich materiałów dotyczy doniesienie do prokuratury. - Po wnikliwej i długotrwałej analizie materiałów odtajnionych oraz okoliczności ich odtajnienia powstało uzasadnione podejrzenie, iż ówczesny szef CBA mógł przekroczyć swoje uprawnienia i ujawnić w sposób nieuzasadniony informacje stanowiące tajemnicę państwową, co spowodowało zagrożenie dla bezpieczeństwa prowadzonych spraw operacyjnych - poinformował wczoraj rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
Zadziwiająco dobrą wiedzą na ten temat dysponowali za to politycy Platformy Obywatelskiej, którzy w CBA bynajmniej nie pracują. Sprawa dotyczyć ma odtajnienia dokumentów, które znalazły się w materiałach, jakie Kamiński jako szef CBA przesłał najważniejszym osobom w państwie. Dotyczyły one afery hazardowej i zawierały stenogramy z rozmów polityków PO z lobbystami branży hazardowej. - Jeżeli policjant ma trop, czyli ma sprawę w tak zwanym toku, jest być może blisko złapania kogoś, może nawet na gorącym uczynku, ale jednocześnie toczy się druga sprawa, która w złym świetle stawia jego samego. I w tym momencie, w dzień przed swoją konferencją, decyduje się na przerwanie tego toku, na odtajnienie dokumentów po to, by zrobić pewną publiczną wrzawę i tak naprawdę uniemożliwia realizację działań, które sam przecież podjął, to czy jest to działanie dobrego policjanta? - grzmiał rzecznik klubu PO Andrzej Halicki, odnosząc się do sprawy doniesienia CBA do prokuratury.
Obrona przez atak?
Według liderów Platformy Obywatelskiej, istnieje prawdopodobieństwo, że odtajnienie tych dokumentów nastąpiło dzień przed konferencją zorganizowaną przez Kamińskiego nie przez przypadek, lecz w wyniku jego osobistego interesu. Dzięki odtajnieniu dokumentów Kamiński mógł o nich opowiadać na konferencji prasowej zorganizowanej tuż po tym, jak rzeszowska prokuratura postawiła mu zarzuty. To już kolejna sprawa, w związku z którą były szef CBA będzie miał do czynienia z prokuratorem.
Od czasu wybuchu afery hazardowej sytuacja wokół Mariusza Kamińskiego jest co najmniej dziwna. Nie tylko został odwołany z funkcji szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ale od paru miesięcy obserwujemy zadziwiające próby mające na celu niedopuszczenie Kamińskiego do publicznych wypowiedzi. Do tej pory było to skuteczne, bo były szef CBA jeśli już wypowiadał się publicznie, to dość powściągliwie. Natychmiast po wybuchu afery hazardowej, w kontekście której padają nazwiska najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej, prokuratura postawiła Kamińskiemu zarzuty w związku z postępowaniem w sprawie afery gruntowej. Aby nie mógł bez zgody swoich przełożonych zorganizować konferencji prasowej, przekonywano, że nawet po odwołaniu go z funkcji szefa CBA pozostaje funkcjonariuszem Biura. Przesłano mu nawet pensję na konto, którą z powrotem odesłał. Kiedy na posiedzeniu Sejmu minister Michał Boni przedstawiał informację rządu w sprawie prac ekipy Donalda Tuska nad ustawą hazardową, Kamińskiemu nie pozwolono wystąpić, mimo że domagała się tego opozycja. Swoje uwagi wyrazić mógł jedynie na tajnym posiedzeniu sejmowej speckomisji.
Czego obawia się Platforma?
Politycy Platformy usilnie unikają też przesłuchania Kamińskiego przed komisjami śledczymi. Nie doczekaliśmy się jego przesłuchania przed komisją hazardową, a komisja badająca rzekome naciski na służby za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości, choć Kamińskiego wezwała na czwartek i ten się stawił, to w ostatniej chwili przesłuchanie byłego szefa CBA, głosami rządzącej koalicji, odwołała. Gdy Kamiński opuszczał w czwartek Sejm po niedoszłym przesłuchaniu przez komisję "naciskową", zapowiedział, że czeka teraz na wezwanie przez komisję hazardową, i obiecał, że "powie komisji wszystko".
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2009-12-12

Autor: wa