Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ewa Podleś operowo

Treść

Bogata dyskografia tej znakomitej śpiewaczki wzbogaciła się ostatnio o kolejną pozycję. Jest nią wydana przez DUX płyta z rejestracją koncertu, jaki odbył się w Warszawie w grudniu 2008 roku z okazji obchodów 200-lecia Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Tym razem możemy podziwiać Ewę Podleś w repertuarze czysto operowym. Wyjątkiem jest kantata "Ariadna na Naxos" Josepha Haydna. Perfekcyjna technika, wokalna kultura, znakomite operowanie fascynującą barwą głosu i piękne prowadzenie frazy oraz siła ekspresji skupiają bez reszty uwagę słuchacza, prowadząc go przez meandry życiowych zakrętów bohaterów dzieł Gioacchina Rossiniego, Giuseppe Verdiego i Gaetana Donizettiego. Jednak najważniejszym utworem prezentowanym w tym albumie jest kantata "Ariadna na Naxos" Haydna. Gdzie kontralt Ewy Podleś w znakomity sposób oddaje cierpienie i gniew Ariadny porzuconej przez Tezeusza. To prawdziwy majstersztyk wokalny, o znakomicie wyważonej sile ekspresji, którego słucha się z ogromną satysfakcją. Równie wiele satysfakcji daje możliwość wysłuchania recytatywu i arii tytułowego Tankreda z opery Rossiniego. Tutaj głos artystki nabiera bogactwa brzmienia, szczególnie w dolnym rejestrze. Podziw budzi też precyzja realizowania koloratury i swoboda prowadzenia frazy. W arii Azuceny "Stride la vampa" z II aktu "Trubadura" mamy sugestywnie prowadzoną opowieść o przerażającej wizji płonącego stosu i konającej na nim matki, od dawna prześladującej starą Cygankę. Dwa bisy to arie o nieco lżejszym kalibrze: toast Orsiniego z "Lukrecji Borgii" Donizettiego oraz aria "Cruda sorte" z "Włoszki w Algierze" Rossiniego dowodzą nie tylko poczucia humoru, ale również umiejętności prowadzenia głosu z ogromną lekkością i finezją. Jednego tylko żal! Płyta z Ewą Podleś w tytule, a tylko cztery arie i jedna kantata w jej wykonaniu! Pozostały czas wypełniają uwertury: do baletu "Twory Prometeusza" Ludwika van Beethovena, oraz oper "Cyrulik sewilski" i "Włoszka w Algierze" Rossiniego, prowadzone co prawda przez Łukasza Borowicza z werwą i świetnie opracowaną dynamiką, ale chciałoby się jednak jeszcze więcej Ewy Podleś i jej wokalnego kunsztu. Czego od lat nie możemy doczekać się na żywo, bo wielkie kreacje operowe pani Ewa Podleś tworzy z dala od rodzinnych scen. Ostatnio częściej ją można podziwiać w amerykańskich niż krajowych teatrach.
Adam Czopek
"Nasz Dziennik" 2009-09-22

Autor: wa