Fisichella w Ferrari
Treść
Jeśli Robert Kubica marzy o jeździe w barwach Ferrari, musi jeszcze cierpliwie poczekać. Wczoraj team z Maranello zadecydował, że do końca obecnego sezonu w czerwonym bolidzie zasiądzie rutynowany Włoch Giancarlo Fisichella. Wcześniej media spekulowały, że włodarze stajni mogą dać szansę Polakowi.
Szefowie Ferrari byli zdeterminowani. Po wypadku Felipe Massy, który nie wróci do Formuły 1 przynajmniej do końca obecnego sezonu, pozostali bez drugiego kierowcy zdolnego rywalizować o najwyższe cele. Jak na ich aspiracje i tradycje była to sytuacja nie do zaakceptowania, tym bardziej że zbliżała się najważniejsza dla Włochów eliminacja mistrzostw świata na torze Monza. Od kilku dni prasa w Italii donosiła, że team z Maranello rozważa zatrudnienie Kubicy albo Fisichelli. Obaj zainteresowani milczeli, ich pracodawcy BMW-Sauber i Force-India konsekwentnie zaprzeczali rewelacjom. Sugestii oraz przypuszczeń jednak nie brakowało i raczej się nasilały. Jedni podkreślali, że BMW odda Kubicę w zamian za obietnicę Ferrari dostarczenia silników zespołowi, który zamierza uratować Peter Sauber. Drudzy przekonywali, że Force India jest winne Włochom kilka milionów euro jeszcze z czasów, gdy ci dostarczali indyjskiej stajni jednostki napędowe. Transfer Fisichelli miałby dług umorzyć. Władze Ferrari milczały, czekając na informacje o stanie zdrowia Massy. Gdy okazało się, że Brazylijczyk szybko do rywalizacji nie wróci, poinformowali, że w środę lub najpóźniej w czwartek ogłoszą nazwisko partnera Fina Kimiego Raikkonena.
Kiedy wczoraj po południu Force-India ogłosiło, że przedwcześnie rozwiązało umowę z Fisichellą, stało się jasne, że ten zostanie kierowcą Ferrari. - Dla każdego Włocha reprezentowanie barw Ferrari jest szczytem marzeń i Giancarlo nie był pod tym względem wyjątkiem. Nie mogliśmy mu stawiać przeszkód - obwieścił właściciel indyjskiego zespołu, Vijay Mallya.
Fisichella w nowych barwach zadebiutuje na Monzie już w przyszłym tygodniu. Weźmie udział także w czterech pozostałych tegorocznych wyścigach. - Jestem szczęśliwy - przyznał niespodziewany bohater niedawnych zmagań o Grand Prix Węgier. Włoch ustąpił tam miejsca jedynie Raikkonenowi, co było sensacją i historycznym wynikiem dla Force-India.
A co z Kubicą? Ferrari nie potwierdziło zainteresowania Polakiem, ale większość komentatorów jest przekonanych, że prędzej czy później krakowianin zwiąże się z legendarnym zespołem. Być może już w przyszłym sezonie, być może - co wydaje się bardziej prawdopodobne - w 2011 roku.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-09-04
Autor: wa