Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Generał Skrzypczak na dywaniku

Treść

Dowódca Wojsk Lądowych generał Waldemar Skrzypczak, który wczoraj oddał się do dyspozycji prezydenta "w związku z utratą zaufania do jego osoby przez szefa MON Bogdana Klicha", zostanie wezwany na najbliższe posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Przedstawiciele niemal wszystkich klubów parlamentarnych - z wyjątkiem Prawa i Sprawiedliwości - krytykują generała za jego wypowiedzi na temat złej organizacji przetargów na wyposażenie wojska oraz cywilnej biurokracji. Podczas dzisiejszego posiedzenia rządu ma zostać omówiony nowy plan dostaw broni dla polskich żołnierzy w Afganistanie.

Sejmowa Komisja Obrony Narodowej dopiero zdecyduje, kiedy zajmie się raportem w sprawie śmierci polskiego oficera, kpt. Daniela Ambrozińskiego, który poległ w Afganistanie w walce z talibami. - Liczę na to, że nastąpi to już w przyszłym tygodniu - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Antoni Macierewicz, jeden z członków komisji. - Posiedzenie komisji będzie w przyszłym tygodniu, w środę, ale mogą nastąpić pewne zmiany, ponieważ nie ma jeszcze przewodniczącego - dodał. Szczegółowe pytania komisja postawi po zapoznaniu się z raportem. Już jednak wiadomo, iż najbardziej istotny będzie dla niej przebieg wydarzeń oraz kwestie związane z uzbrojeniem i logistyką. - Chodzi o helikoptery, co wyszło na wierzch przy okazji ostatniej tragedii, niezdolność wsparcia naszych wojsk przez siły powietrzne, które są tam absolutnie kluczowe dla osłaniania wojsk, a także dla transportu - powiedział Macierewicz. - Jest też kwestia powrotu do przesłanek, które rozstrzygnęły, że Polska wzięła odpowiedzialność za całą prowincję - dodał, przypominając, iż była to bardzo kontrowersyjna decyzja zarówno ze względów organizacyjnych, jak i finansowych.
Macierewicz potwierdził podane przez gen. Waldemara Skrzypczaka informacje, że przez ostatnie dwa lata zakupiliśmy niewiele sprzętu potrzebnego na front oraz że inwestuje się nie w ten sprzęt, który jest najbardziej niezbędny. - Pieniądze są rozdysponowywane w niewłaściwy sposób - powiedział. Analogiczne uwagi padały już na forum komisji. - My, jako komisja, mieliśmy wątpliwości co do zagospodarowywania środków finansowych, niekoniecznie jeżeli chodzi o przetargi - powiedział w rozmowie z nami zasiadający w sejmowej Komisji Obrony Narodowej Marek Polak (PiS). - Mamy przygotowany odpowiedni dezyderat - dodał.
Pytań, na które odpowiedzi będzie musiała znaleźć komisja, będzie jednak zapewne więcej. Czy w tej sytuacji premier Donald Tusk zdecyduje się na odwołanie Bogdana Klicha z funkcji ministra obrony narodowej? W końcu to on podjął decyzję o przejęciu kontroli nad afgańską prowincją, zdając sobie przy tym sprawę z tego, jakim uzbrojeniem dysponują polskie siły zbrojne.
Posłowie PO wystąpią z wnioskiem o wezwanie na posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej dowódcy wojsk lądowych gen. broni Waldemara Skrzypczaka.
Generał Skrzypczak spotkał się wczoraj dwukrotnie ze swoim przełożonym, szefem sztabu gen. Franciszkiem Gągorem, któremu złożył wyjaśnienia.
Wiceszef Komisji Obrony Narodowej Mieczysław Łuczak (PSL) uważa, że Skrzypczak powinien zapłacić za swoje słowa stanowiskiem dowódcy wojsk lądowych. Polityk, który jest też szefem podkomisji ds. zbrojeń, podkreślił, że nikt się nie zwracał do posłów w sprawach dotyczących sprzętu dla armii. - My się o wszelkich zakupach dowiadujemy post factum. To wojskowi o nich decydują - tłumaczył.
Decyzja o ewentualnej dymisji generała należy jednak do zwierzchnika sił zbrojnych prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wczoraj po południu gen. Waldemar Skrzypczak, który dowódcą Wojsk Lądowych jest od 2006 r., "w związku z utratą zaufania do jego osoby przez szefa MON Bogdana Klicha" oddał się do dyspozycji prezydenta, przekazując stosowne pismo przez szefa Sztabu Generalnego. Poinformowały o tym służby prasowe Dowództwa Wojsk Lądowych.
Procedura przewiduje, że ewentualne odwołanie dowódcy rodzaju Sił Zbrojnych przed upływem jego kadencji - a w tym przypadku upływa ona z końcem września - może nastąpić "w porozumieniu lub na wniosek ministra obrony narodowej". Szef MON Bogdan Klich powinien zatem pisemnie poinformować prezydenta o swej decyzji dotyczącej przyszłości dowódcy Wojsk Lądowych - przypomniało wczoraj w komunikacie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Można się zastanawiać, czy ostra krytyka polityków wymierzona w gen. broni Waldemara Skrzypczaka nie stanowi próby ratowania i tak już fatalnego oblicza rządu, o którym w kuluarach mówi się, iż jest najbardziej niekompetentny od 1989 roku. Warto podkreślić, że gen. brygady Sławomir Petelicki, współtwórca jednostki GROM, potwierdził podane przez Skrzypczaka informacje i poparł jego stanowisko. - Byli ministrowie popierają się nawzajem, bo każdy z nich popełnia błędy, a przez to giną żołnierze - ocenił Petelicki.
W wywiadzie dla wczorajszego "Dziennika" Skrzypczak zarzucił ministerialnej biurokracji powolność w zakupach i nabywanie nie tego sprzętu, który jest najpotrzebniejszy. Jego zdaniem, można było uniknąć śmierci polskiego oficera w bitwie z afgańskimi talibami, gdyby wojsko miało potrzebny sprzęt. Zdaniem ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, wypowiedź Skrzypczaka stanowi naruszenie zasady cywilnej kontroli nad armią. - Żaden wojskowy nie ma prawa wkraczać w sferę polityki. Wydawało mi się, że tę zasadę rozumieją wszyscy żołnierze. Generał Skrzypczak tej zasady chyba do końca nie rozumie - oświadczył Klich. - Jednej setnej tego, o czym dzisiaj mówi, generał nie wypowiadał ani na oficjalnych posiedzeniach kierownictwa MON, ani w bezpośrednich rozmowach ze mną - powiedział. Zwrócił uwagę, że generał jako jeden z najwyższych dowódców miał okazję wyrażać swoje zdanie na spotkaniach kierownictwa resortu i w rozmowach z nim.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-08-18

Autor: wa