Honorowani, ale czy nie za mało?
Treść
Żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych, zepchnięci poza nawias społeczeństwa w okresie komunizmu, także w III RP musieli zmagać się z wypaczonym ich wizerunkiem. Dopiero w ostatnim czasie są właściwie honorowani odznaczeniami za swoją walkę o niepodległą Polskę. Historycy zwracają jednak uwagę, że nadal są niedoceniani. Kancelaria Prezydenta zastrzega, że nadrobienie wieloletnich opóźnień musi potrwać. Sami żołnierze NSZ podchodzą do tej kwestii ze spokojem. Stwierdzają, że najważniejsza jest satysfakcja z tego, iż - jak pokazała historia - od początku mieli rację w swojej walce.
Jak podkreśla Kancelaria Prezydenta, od początku swojej kadencji Lech Kaczyński konsekwentnie realizuje politykę "przywracania pamięci o osobach zasłużonych dla Rzeczypospolitej Polskiej, o których przez wiele, często dziesiątków lat zapominały osoby i instytucje powołane do kultywowania tej pamięci". I rzeczywiście, od początku tej prezydentury zostało odznaczonych kilkudziesięciu byłych żołnierzy NSZ, w tym kilku pośmiertnie. Chociaż na pytanie, jaka była to dokładnie liczba, nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Jednak czy nie jest to zbyt mała skala, zwłaszcza że formacje NSZ podczas wojny liczyły do 100 tys. żołnierzy? Zdaniem historyków specjalizujących się w dziejach NSZ, żołnierze tej formacji są nadal w tym względzie w pewien sposób pokrzywdzeni.
Sami zainteresowani podchodzą do tej sprawy z dystansem. - Nas jest tak niewielu żyjących, że chyba nie ma większego problemu, tak mi się zdaje - mówi nam Bohdan Szucki, prezes Związku Żołnierzy NSZ. - Dla nas największa satysfakcja jest ta, że jak pokazuje historia, mieliśmy rację od początku - dodaje.
Dotychczas meandry historyczne III RP nie sprzyjały honorowaniu medalami tej grupy kombatantów (m.in. długi okres prezydentury postkomunisty Aleksandra Kwaśniewskiego). - Nie od każdego odznaczenia braliśmy - podkreśla Szucki.
"Sprawa uhonorowania bohaterów II wojny światowej jest bardzo pilna, ale nie sposób w krótkim czasie zniwelować wieloletnich opóźnień" - stwierdza prezydencka kancelaria, dodając, iż nie może się zgodzić z pojawiającymi się zarzutami pomijania kogokolwiek. Jednak jeśli spojrzeć na dostępne informacje, to widzimy, że w 2006 r. i 2007 r. odznaczenia otrzymywały duże grupy żołnierzy NSZ, a później były to już pojedyncze osoby. Nasi rozmówcy zauważają, że prezydent skupił się już na innych grupach, m.in. na członkach "Solidarności".
Urzędnicy z kancelarii głowy państwa zwracają uwagę na istotną rolę organizacji kombatanckich, które są głównymi inicjatorami wniosków. "To od nich w dużej mierze zależy, czy w swoich szeregach odnajdą osoby godne uhonorowania odznaczeniami państwowymi" - wskazują. - To, co zgłosiliśmy, to mi się wydaje, jest realizowane - ocenia Szucki. Prezes środowiska NSZ zwraca też uwagę, że obecnie pozostał przy życiu "piąty, szósty garnitur" żołnierzy. - My jesteśmy najstarsi, ale w czasie wojny byliśmy najwyżej podchorążymi, a wszystkich moich dowódców od porucznika wzwyż już dawno nie ma na tym świecie. Pozostaje pośmiertne nadawanie odznaczeń - mówi.
Czy jednak żołnierze NSZ zostaną uhonorowani w sposób satysfakcjonujący, skoro - jak się dowiedzieliśmy - w Radzie do spraw Kombatantów przy Prezydencie RP nie zasiada reprezentant ich środowiska? Podobno z tego powodu, iż nie odpowiada to niektórym prezydenckim ministrom. Pozostaje tylko wierzyć w zapewnienia kancelarii, która stwierdza, że "stosownie do posiadanych możliwości Prezydent RP nadal będzie podejmował działania, by utrwalić pamięć o polskich bohaterach".
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-05-06
Autor: wa