In vitro? W Rycerzach Kolumba są przeciw, w Sejmie - już nie
Treść
Trzej posłowie Platformy Obywatelskiej na różne sposoby nie poparli miesiąc temu w głosowaniu sejmowym obywatelskiego projektu Contra in vitro penalizującego zapłodnienie pozaustrojowe. Andrzej Gut-Mostowy miał wyjść na czas głosowania z sali plenarnej, Michał Szczerba zagłosował przeciw, a Ireneusz Raś, brat ks. Dariusza Rasia, sekretarza kardynała Stanisława Dziwisza, wcale na głosowania nie przyjechał. Może i nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby nie fakt, że posłowie ci należą do stowarzyszenia Rycerzy Kolumba, którzy "są dumni ze swojej nieugiętej postawy w kwestii obrony życia".
Trzej posłowie PO należą do stowarzyszenia Rycerzy Kolumba, które swą działalność w Polsce prowadzi od 2006 roku. Stowarzyszenie zajmuje się działalnością charytatywną, wspieraniem powołań, a także szeroko pojętą ochroną życia. Jak można się dowiedzieć, przeglądając stronę internetową Rycerzy Kolumba, występują oni "w obronie życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Jednym z najważniejszych celów, do których dążą, jest stworzenie nowej 'kultury życia', w której każde życie ludzkie będzie przyjmowane z radością, szanowane i chronione przez prawo". W Stanach Zjednoczonych Rycerze Kolumba finansują kampanie i infolinię antyaborcyjną, gdzie kobiety mogą uzyskać pomoc duchową i psychologiczną. Zakon pomaga indywidualnie osobom w sensie materialnym, w przypadku kiedy np. rodzi się w rodzinie kolejne dziecko, a sytuacja finansowa jest trudna.
Tym bardziej dziwi postępowanie posłów PO. Najpierw postąpili wbrew temu, co w statucie ma niemal na pierwszym miejscu organizacja, do której należą, a teraz jeden z nich - będący jednocześnie delegatem krajowym stowarzyszenia - Andrzej Gut-Mostowy grozi sądem portalowi Fronda za podanie rzekomo "nieprawdziwych informacji" w artykule opisującym sytuację.
Poseł Raś pytany przez nas o to, czy zgadza się z założeniami projektu Contra in vitro, odpowiedział, że "obecna sytuacja to gra polityczna, w którą stowarzyszenie nie wchodzi". - Jako polityk mogę rozmawiać podczas debaty w Sejmie. W tym kontekście nie chcę się wypowiadać - powiedział krótko Raś. Bardziej rozmowny był poseł Michał Szczerba, który pytany o ocenę projektu Contra in vitro odpowiedział, że jego zdaniem są dwa lepsze projekty, które w stu procentach gwarantują ochronę zarodków; są to projekty posła Bolesława Piechy i po części posła Jarosława Gowina.
Zakon Rycerzy Kolumba nie komentuje postępowania swoich członków. Trzy dni temu w Ludźmierzu zebrała się rada krajowa zakonu; jednym z tematów miała być postawa posłów PO. Sądząc jednak po oświadczeniu, które wydali Rycerze, kwestia nie została poruszona. - Rada Krajowa zaleca członkom Rycerzy Kolumba pełniącym funkcje publiczne, aby nie łączyli ich z pełnieniem odpowiedzialnych urzędów w zakonie. Rada pragnie też wyraźnie stwierdzić, że w kwestii szeroko pojętej ochrony życia - w tym szczególnie w toczącej się debacie społecznej na temat in vitro - w pełni popiera stanowisko Konferencji Episkopatu Polski - czytamy w oświadczeniu.
Szkoda tylko, że w dokumencie pominięto fakt, że to właśnie projekt obywatelski Contra in vitro został w stu procentach poparty przez Konferencję Episkopatu Polski, a więc to właśnie ten projekt powinien być popierany przez członków stowarzyszenia.
Co spowodowało, że trzej posłowie podjęli takie, a nie inne decyzje w sprawie, która powinna być w ich przypadku oczywista? Pewne jest, że były to ich osobiste decyzje, ponieważ, jak podkreśla w rozmowie z nami poseł PO Antoni Mężydło, w kwestiach sumienia posłowie PO mogą głosować w Sejmie, jak chcą. - Nie wiem, jak ci posłowie głosowali, ale podkreślam, że mogli głosować zgodnie ze swoimi poglądami i sumieniem. Znam poglądy pana Rasia i wiem, że to jest porządny katolik, także dla szpanu nie jest w stowarzyszeniu. Na pewno nie było potrzeby robienia jakichś uników podczas głosowania, bo w PO nie ma w tych kwestiach dyscypliny - podkreśla Mężydło. Poważny dysonans w postępowaniu posłów PO widzi Jan Filip Libicki, poseł Koła Parlamentarnego Polska Plus, który po raz kolejny złożył w Sejmie poselski projekt nowelizacji kodeksu karnego penalizujący zapłodnienie pozaustrojowe. - Ta sytuacja jest dość zaskakująca, bo wydaje mi się, że trudno jest wskazać lepszy i bardziej słuszny obszar, na którym można bronić nauczania Kościoła w życiu publicznym niż obrona życia ludzkiego. Do tej obrony w sposób oczywisty zalicza się także kwestia zapłodnienia pozaustrojowego - podkreśla.
- Wydaje mi się rzeczą słuszną, że jeśli ktoś należy do takiej organizacji, która ma bronić danych zasad, i jeśli życie ułożyło mu się tak lub po prostu ma inne poglądy i nie może być wzorem do naśladowania - powinien zrezygnować z członkostwa w tej organizacji. Rzeczą właściwą byłoby gdyby ci panowie jasno się określili, a jeśli ich decyzje były świadome, to dla mnie rozdźwięk pomiędzy statutem Zakonu, a ich postępowaniem jest oczywisty - dodaje poseł Libicki.
Obywatelski projekt ustawy Contra in vitro został miesiąc temu odrzucony przez posłów (głównie z PO) już w pierwszym czytaniu. Kilka dni temu m.in. poseł Jan Filip Libicki złożył w Sejmie ten projekt po raz kolejny, tym razem w formie projektu poselskiego. Przewiduje on karę do trzech lat pozbawienia wolności za przeprowadzenie zabiegu in vitro. Za dokonywanie eksperymentów na powstałych tą drogą embrionach przewiduje się karę od 5 do 25 lat pozbawienia wolności, natomiast za handel powstałymi w ten sposób embrionami - nie krócej niż na trzy lata.
Jak po raz drugi nad projektem zagłosują trzej posłowie PO, okaże się już wkrótce.
Izabela Borańska-Chmielewska
"Nasz Dziennik" 2009-10-28
Autor: wa