Jaka będzie przyszłość Unii Europejskiej po irlandzkim referendum?
Treść
- Ani sam traktat lizboński, ani tym bardziej tryb jego przyjęcia nie rozwiąże problemu wiarygodności procesu integracji europejskiej, zwłaszcza dla osób wątpiących w jego legitymizację, a takich jest w Europie coraz więcej - zauważył europoseł PiS Konrad Szymański w czasie debaty na temat przyszłości Europy po referendum w Irlandii przygotowanej przez Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce oraz Instytut Spraw Publicznych. - Wielokrotnie nam mówiono, że jak Lizbona wejdzie w życie, to wszystko ruszy z kopyta. Zapewniam państwa, że tak nie będzie, a wszystkie problemy integracji pozostaną w tym samym miejscu - dodał.
Odmiennego zdania są przedstawiciele największego ugrupowania w PE, czyli Europejskiej Partii Ludowej. Eurodeputowana Lena Kolarska-Bobińska (PO), mimo że - jak sama zauważyła - bardzo niewielu obywateli Unii Europejskiej chce takiego sposobu integracji, jaki proponuje Bruksela, to jednak będą one kontynuowane. - Powiedziały nam o tym poszczególne referenda. Taka integracja, jaka jest, jest naszym życiem codziennym. Ludzie nie chcą zmian, reform, bo nie wiadomo, co one przyniosą - podkreślała Kolarska-Bobińska.
W jej opinii, jedynym rozwiązaniem jest zrezygnowanie z formy referendum przy tego typu decyzjach. - Być może nie powinno się dyskutować w referendach o zmianach instytucjonalnych. Temat ten bowiem nie za bardzo nadaje się na przedmiot ogólnonarodowego osądu - stwierdziła. Jak dodała przedstawicielka PO, debaty w poszczególnych krajach nie dotyczyły wcale danego traktatu, lecz przeradzały się w dyskusje na zupełnie inne tematy. Tak było, w jej opinii, zarówno w Holandii i Francji podczas debaty nad traktatem konstytucyjnym, jak i obecnie w Irlandii.
Dość ciekawą opinię, która wprawiła w zdumienie część obecnych na sali, wygłosił Andrzej Grzyb (PSL). Odnosząc się do kwestii, jakie przestrzenie życia politycznego wzmacnia traktat z Lizbony, deputowany stwierdził, że siły nabiorą przede wszystkim instytucje parlamentu. - I to zarówno Parlament Europejski, jak i parlamenty narodowe - powiedział Grzyb. - Parlamenty narodowe wzmocnione będą jednak tylko na tyle, na ile same wypracują sobie praktykę tego uprawnienia, które zostało im przydane - szybko próbował tłumaczyć swoje niezręczne sformułowanie eurodeputowany. Przede wszystkim jednak to, co szczególnie wzbudzało uznanie obojga przedstawicieli Europejskiej Partii Ludowej, to fakt, że zapisy traktatu lizbońskiego pomogą znacznie przyspieszyć wszelkie prace w łonie Unii.
Poseł Szymański studził jednak hurraoptymizm posłów EPL. - Zwolennicy traktatu mówią, że łatwe i szybkie podejmowanie decyzji w Unii to jest wartość sama w sobie. Mnie zaś bardziej interesuje jakość i treść tych decyzji - zauważył. Jednocześnie podkreślił, że za jakiś czas Unia wejdzie w taki etap, gdzie bardzo łatwo będzie można omijać polskie, środkowoeuropejskie czy jakiekolwiek inne grupowe stanowisko w zakresie legislacji. - Trzeba szukać gwarancji dla lepszej kontroli nad procesem legislacji, nawet jeżeli miałoby to oznaczać trudniejsze przyjmowanie decyzji. Łatwiej przyjmowane decyzje wcale nie oznaczają decyzji o lepszej jakości - podsumował poseł PiS.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-10-06
Autor: wa