Jedenaście wątpliwości
Treść
Dziennikarze, nadawcy publiczni i producenci zrzeszeni w stowarzyszeniach twórczych nie zostawili wczoraj suchej nitki na projekcie ustawy o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych - wspólnym dziele PO, SLD i PSL. Przekonywali, że projekt ustawy zawiera przepisy niezgodne z Konstytucją, a ponadto grozi tym, że w przyszłym roku media publiczne nie będą miały ani abonamentu, ani innych źródeł finansowania. Jak zapowiedziała przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), pierwsze czytanie projektu być może dojdzie do skutku na posiedzeniu Sejmu, 21 kwietnia.
Projekt ustawy wypracowany przez sejmową koalicję PO - PSL - SLD krytykują nie tylko Prawo i Sprawiedliwość i prezydent Lech Kaczyński, ale również większość stowarzyszeń oraz środowisk medialnych w Polsce. Chwalą zaś tylko jego autorzy. W ogniu krytyki stanęły niemal wszystkie, punkt po punkcie, artykuły projektu. Jak podkreślił już na początku spotkania Maciej Strzembosz, prezes Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, kancelaria prawna, która na zlecenie KIPA badała projekt, "naliczyła aż jedenaście wątpliwości konstytucyjnych, w tym trzy bardzo poważne". - Krótko mówiąc, ta ustawa może w ogóle nie wejść w życie albo wejść z dużym opóźnieniem, więc cały plan polityczny polegający na zbudowaniu koalicji, która jest w stanie odrzucić weto prezydenta, jest mocno wątpliwy, bo o tym projekcie ustawy w takim kształcie najpewniej decydować będzie Trybunał Konstytucyjny, a nie weto - skomentował Strzembosz.
Ponadto, jak podkreślił, ustawa będzie wymagała notyfikacji w Komisji Europejskiej, do której będzie można przystąpić dopiero po wydaniu rozporządzeń wykonawczych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Oznacza to, że po uchwaleniu tej ustawy będzie bardzo długi okres, w którym media publiczne zostaną bez finansowania, ponieważ abonament już nie będzie istniał, a w jej miejsce nie pojawi się żadna pomoc publiczna. - Można więc śmiało powiedzieć, że jeśli ta ustawa zostanie uchwalona bez istotnych zmian, to w roku 2010 media publiczne nie będą miały żadnej pomocy publicznej ani abonamentu, ani projektowanej pomocy budżetowej - podkreślił Strzembosz.
Wskazywał on, że w projekcie wykreślono jedno z zadań mediów publicznych, aby "rzetelnie ukazywały różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju". - Innymi słowy, można powiedzieć złośliwie, że obecny prezes Telewizji Polskiej już realizuje tę ustawę, ponieważ nie przekazuje rzetelnie informacji o różnorodności zjawisk i wydarzeń w kraju - dodał Maciej Strzembosz. Większość przedstawicieli środowisk medialnych obecnych na posiedzeniu komisji zwracało uwagę na wagę zmian, jakie przewiduje projekt, jeśli chodzi o oddziały regionalne mediów publicznych. - Współpracuję od kilku lat z telewizją państwową i siłą rzeczy zwracam uwagę na problemy, które znam. W artykule 49. przewidziano natychmiastową likwidację oddziałów regionalnych, a później odtworzenie ich, ale w innej postaci. Widzę tu ogromny wstrząs dla tysięcy ludzi, nie widzę żadnych pieniędzy na osłony socjalne dla nich. Poza tym nie mamy żadnej gwarancji, że nowo przyjęty dyrektor tworzący spółkę postąpi racjonalnie i będzie starał się poprawić kondycję spółki, więc uważajmy, żeby "nie wylać dziecka razem z kąpielą" - przestrzegła Małgorzata Balcerek.
Podczas wczorajszego posiedzenia komisji przestrzegano także posłów, że jeśli ustawa wejdzie w życie w obecnym kształcie, bez korekt, to zmieni rewolucyjnie charakter misji mediów publicznych. Fikcją będzie również zapowiadane w uzasadnieniu projektu budowanie ich niezależności. Media publiczne według jego zapisów przestaną mieć obowiązek "wspierania pluralizmu, nie muszą już sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli". - Ale za to np. wprowadzono obowiązek popierania integracji europejskiej. Ja jestem zwolennikiem integracji europejskiej, ale wpisywanie ograniczeń debaty publicznej zagwarantowanej Konstytucją w zadania misji publicznej wydaje mi się pewnym nadużyciem - skomentował Maciej Strzembosz.
Zdaniem uczestników spotkania, koalicja PO - SLD - PSL, która zainicjowała ustawę, zamierza bez konkursu powołać pierwszy zarząd TVP na cztery lata i będzie on nieodwołalny, jednym słowem, będzie to zarząd komisaryczny. Wyraźnie mówi o tym art. 47 ust. 2 projektu ustawy. Równocześnie zarządy mediów publicznych będą odwoływane na wniosek KRRiT, która np. nie uzna wypełniania misji publicznej, będzie mogła również z tego powodu odwoływać rady nadzorcze. - Czyli np. jeżeli KRRiT zażąda odwołania niepokornego zarządu, a rada nadzorcza się temu przeciwstawi, to będzie wystarczający, wedle tej ustawy, powód do odwołania rady nadzorczej. Wreszcie Krajowa Rada uzyska uprawnienia kształtowania ramówki w mediach publicznych - mówi o tym art. 10 ust. 5 - o wyznaczaniu pierwotnej pory emisji audycji finansowanych z licencji programowej. To spowoduje, że Krajowa Rada będzie mogła np. karać niepokorny zarząd TVP zakazem nadawania polskich seriali w prime time. Będzie mogła też w taki sposób kształtować ramówkę, aby ukarać niepokornego nadawcę komercyjnego - podkreślił Strzembosz.
Przedstawiciele większości stowarzyszeń byli zdania, że nad złym projektem nie ma sensu debatować, trzeba zrobić wszystko, aby doprowadzić do jego zmiany. - Postulujemy, żeby pilnie znowelizować ustawę, która obecnie obowiązuje, dając możliwość finansowania instytucji mediów publicznych, a następnie przyjąć ustawę o funkcjonowaniu mediów publicznych w Polsce. Jeśli bowiem nie będzie w Polsce instytucji mediów publicznych, nie będzie miał kto wykonywać tej misji. To jest absurd tego projektu - apelował do posłów Piotr Górski ze Związku Zawodowego Dziennikarzy.
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-04-17
Autor: wa