Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kardynała Hlonda przestrogi dla Polski

Treść

Ksiądz kardynał August Hlond był nieustannie wpatrzony w ewangeliczną ideę Chrystusowego królestwa. W świetle tej tajemnicy widział i oceniał świat oraz jego dzieje. W tym świetle ukazywał Polsce właściwy kierunek życia i ostrzegał przed zagrożeniami. Z tej teologii Chrystusowego królowania ks. kard. Hlond nie zrezygnował do końca życia. Wiedział, że kiedy usuwa się prawo Boże z życia publicznego, w powstałą w ten sposób pustkę wciskają się natychmiast różne ciemne siły wrogie Bogu i człowiekowi. Tragiczne wydarzenia 1939 r. w niczym nie zmieniły jego sposobu patrzenia na świat. W wigilijnym przemówieniu transmitowanym przez Radio Watykańskie (24 grudnia 1939 r.) ks. kard. August Hlond ogłasza, że z punktu widzenia wiary "nic się nie zmieniło": "Wśród orgii nienawiści, wśród tylu nieprzepłakanych ludzkich bólów, leży przed nami w żłóbku, jak dawniej, boski Zbawiciel. Tu nic się nie zmieniło. Chrystus pozostał centralną prawdą wigilijną, jak przed wiekami. Słowo, co się Ciałem stało, mieszka nadal między nami. I z nami jest Jego prawda, ta wieczna prawda, która za dni naszych doznaje wstrząsającego uzasadnienia przez ponury rozwój współczesnych wydarzeń. Dla ludzi dobrej woli, którym zapowiedź niebieska pokój zwiastuje, dla tych, którzy nie chcą świata burzyć, lecz szczęście ludzkości budować, jasna jest nauka dzisiejszej chwili, jasna jest zasadnicza prognoza jutra, jasna jest nieuchronna alternatywa dziejowa: 'albo chrześcijaństwo, albo barbarzyństwo'. Za Chrystusem opowiedzieliśmy się przed dziesięciu wiekami i przez dziesięć wieków walczyliśmy z barbarzyństwem. Z kulturą chrześcijańską sprzęgliśmy ducha naszych dziejów. Dzisiaj, kiedy kraj w okowach barbarii, Polska, w to nowe przedsięwzięcie swej wolności, znaczy swą nieodwołalną decyzją wiekową nowym zwrotem do Boga" [1]. Wezwanie do nadziei i do wiary w zwycięstwo zawiera się także w wigilijnej odezwie roku 1940. Prymas Hlond pisze: "Jaśniej od świateł na wygnańczej choince niech płoną w duszach ognie wiary (...) Złóżmy narodowy hołd Królowi wieków, który, leżąc na barłogu, pokonywa zło i łamie jego zbrojną moc; z Nim sprzymierzeni w walce o Jego ducha i Jego Królestwo, i my zwyciężymy" [2]. Orędzie wiary i nadziei wiąże się w odezwach kardynała ściśle z wezwaniem do odnowy ducha, do nawrócenia, do głębokiej moralnej przemiany. Nowa Polska ma być lepsza od tej, która została zaatakowana przez barbarzyństwo. Historia Narodu nie może się toczyć w moralnej i religijnej pustce. Pisze o tym kardynał w czasie swego pobytu w Lourdes, w maju 1942 roku. [3] Główna myśl, którą rozwija, to ta, że naród nie może żyć bez religii, naród nie może być sobą bez zakorzenienia w religii prawdziwej, tej Chrystusowej. Pisze: "Jedno z naczelnych praw historii stwierdza, że pustkę religijną w życiu narodów wypełniają niechybnie siły rozkładowe. Czyż na klasycznych europejskich domenach walki z chrześcijaństwem nie żniwują bolszewizm i hitleryzm? Spychano religię wprost na margines życia, wszystko urządzano bez niej lub wbrew niej, aż za dni naszych rozpadła się apoteoza areligijnego świata, grzebiąc w nieopisanej katastrofie państwa narody i samego człowieka. Co nie dopisało? Nie dopisał człowiek, którego od dwu wieków hodowano plecami do Boga. Zarówno wyemancypowany od Stwórcy niemiecki nadczłowiek, jak i Europejczyk zachodni, chemicznie z chrześcijaństwa wyprany, objawili się w końcu swej postępowej ewolucji, jako karykatury człowieczeństwa, jako pretensjonalne, a w rzeczywistości zgniłe wiechcie moralne, albo jako dzikie potwory, czyhające na grabież świata, jako socjalne dzikusy, gotowe rozsadzić społeczeństwo i międzynarodowe stosunki. Prawo historii o nieuniknionej pomście dziejowej za poniewieranie wartości religijnych doznaje przeraźliwego potwierdzenia ad hominem we współczesnym barbarzyństwie" [4]. Powrócić do źródeł Kardynał zauważa, że pod wpływem wydarzeń wojennych u niektórych myślicieli zauważa się oznaki chęci powrotu do religii. Skoro świat budowany bez Boga rozsypuje się i staje się stosem gruzów, należy przemyśleć drogi powrotu do zagubionych źródeł ładu, który byłby godny człowieka. "W literaturze komentującej współczesny przełom dziejowy coraz częściej spotykamy wnioski, że na wstępie nowych czasów należy poddać rewizji stanowisko, które wobec religii zajmowały jednostki i społeczeństwa, rządy i parlamenty, wiedza i kultura, filozofie państwowe i społeczne doktryny. Coraz śmielej wypowiada się stara zasada, że trzeba odbudować człowieka przez należyte zorientowanie go do Boga i przywrócić mu zmysł etyczny, uczący go odczytywać po dawnemu normy moralne w swym religijnym sumieniu" [5]. Kardynał w swoim optymizmie wierzy, że Europa powróci do chrześcijaństwa, a Polska będzie przeżywać, choć nie bez trudności, odrodzenie katolickiego ducha. Wizja, którą snuje kardynał na ten temat, jest jakby proroczą zapowiedzią programu, który później będą realizowali Prymas Tysiąclecia ks. kard. Stefan Wyszyński oraz wielki syn Narodu Polskiego, Papież Jan Paweł II. Ksiądz kardynał Hlond pisze: "Nasze odrodzenie religijne to nowy chrzest wspólnej duszy polskiej w imię Przenajświętszej Trójcy i katolicki start narodu do drugiego tysiąclecia dziejów. To nowe wybierzmowanie państwowości polskiej Duchem Świętym i nowe jej namaszczenie krzyżmem wielkości. To nowe narodowe śluby wierności Ewangelii i wytrwania w Chrystusowej służbie. Nowe wcielenie się Boskiego ducha w naturze polskiej i nowe wyzwalanie się plemiennych sił z wad narodowych przez mistykę sakramentalną. To wzmożone życie ducha, skorygowany ład moralny, konsekracja polskiego patriotyzmu, oczyszczona atmosfera dobra, wyższe natchnienie kultury. Nowy styl pracy i twórczości, nowy ton współżycia, nowa pogoń i nowe pospolite ruszenie w dal przyszłości po szczęście pokoleń. A wszystko i zawsze, za ojców przykładem, z Matką Najświętszą i w Jej służbie, z Chrystusem i Jego krzyżem, z Ewangelią i jej świętym prawem, z jednym, świętym, katolickim, apostolskim Kościołem i jego błogosławieństwem" [6]. Wojna, przemoc i związane z tym cierpienie nie są ostatnim słowem historii; są sposobnością do zrewidowania przez naród jego drogi ku przyszłości. Doświadczenia historyczne pokazują, że człowiek i naród pozbawiony oparcia na Bogu nie wytrzymuje próby czasów. Co więcej, tego rodzaju doświadczenia, jakie stały się udziałem naszego Narodu, są znakiem, że Bóg powierza Narodowi wielkie posłannictwo. W farze poznańskiej (22 lipca 1945 r.) kardynał woła: "Niewątpliwie powołani jesteśmy przez Opatrzność do wielkości. Jeżeli pójdziemy po linii planów Bożych i do niej dostosujemy swe życie, wkroczymy w świetny okres dziejów polskich; jeżeli porzucimy drogę Opatrzności i odstąpimy od Boga, pójdziemy ku nowym katastrofom (...) Zachowawczy instynkt narodu każe nam w tej chwili przełomowej wybierać Chrystusa, Jego prawo i Ewangelię" [7]. Nieszczere nawrócenie świata; religia globalizmu Kardynał wspominał w jednym ze swoich tekstów o zaznaczającej się wśród myślicieli europejskich tendencji do powrotu do chrześcijaństwa. Istotnie pod koniec wojny i po wojnie nie brak było trzeźwych głosów nawołujących do powrotu do prawa naturalnego (proces norymberski, Powszechna Deklaracja Praw Człowieka), także wzywających do odbudowania Europy przez powrót do "chrześcijańskich korzeni" (tzw. ojcowie zjednoczonej Europy). Jednak w tych szlachetnych dążeniach pojawiło się niepokojące zjawisko, które można scharakteryzować jako chęć kompromisu z tymi, którzy nie potrafią opowiedzieć się jednoznacznie za prawdą Chrystusową. Szukano więc formuł, na które mogą się zgodzić "wszyscy". W ten sposób na miejsce prawdy, jako fundamentu europejskiego ładu, weszła zasada konwencji, większości demokratycznej, zasada kompromisu. Ktoś wytrwale pracował nad tym, aby nic nie było autentycznie chrześcijańskie, lecz by było jedynie "humanistyczne". Był to niestety powrót, zawoalowany i oświecony ideologią "europejską", ale powrót do tych metod myślenia, które właśnie usunęły Boga z pośrodku ludzkiego świata i sprowadziły na ziemię piekło. Ta metoda omijania prawdy, aby za tę cenę budować "pokój i porozumienie między narodami", panuje w dzisiejszej polityce światowej i zakaża całą ideologię globalizmu. Nie wchodząc w szczegóły, wspomnę tylko o dwóch charakterystycznych wydarzeniach. Oto wyszło na jaw, że 9 czerwca tego roku miało miejsce tajne posiedzenie - pod egidą ONZ - tak zwanego "trustu mózgów", to jest tych, którzy uważają się za panów świata, aby wypracować plan podstępnego narzucenia wszystkim krajom "nowej etyki", opierającej się na zdegenerowanej ideologii "gender". W gronie owej "elity" znaleźli się między innymi George Soros, (Open Society Institute), dalej takie organizacje, jak: Equality Now, Center of Reproductive Rights, Women's Environment and Development Organization i Amnesty International. Zanotowano między innymi wypowiedź: "Trzeba stale o tym mówić, aż ludzie zaczną wierzyć. My zmieniamy normy. Początkowo będą się śmiać, a potem już będą to samo powtarzać" [8]. Drugi kwiatek z globalistycznej łąki. Oto na Yale University zaplanowano specjalne seminarium pod hasłem "Wiara i globalizacja". Celem seminarium było znalezienie metody, jak usunąć wszelkie tarcia między religiami świata i zaproponować taki system wierzeń, na który zgodziłby się każdy mieszkaniec ziemi. Uczestnicy seminarium mieli przemyśleć wspólną podstawę skrypturystyczną dla takiej globalnej wiary. Publicysta Lee Duigon ironizuje na ten temat, porównując ową projektowaną globalną pożywkę duchową (pigułkę wiary), do globalnego fast foodu ("jeżeli szybki posiłek można zglobalizować, czemu nie wiarę"). Warto przeczytać artykuł w oryginale [9]. Ostrzeżenie przed masonerią Kardynał Hlond nie tylko odrzucał taką taktykę kompromisu, ale nadto zwracał uwagę na działalność pewnych organizacji, które specjalizują się w fałszowaniu pojęć i tworzeniu zamętu ideowego w dziedzinie religijnej i moralnej. Na ten temat wywiózł cenne obserwacje i doświadczenia z terenu Italii, o czym pisał w "Wiadomościach Salezjańskich" (rok 1907) [10]. Dlatego też od początku swej działalności pasterskiej nie zapominał o tym, by przestrzegać Polaków nie tylko przed bolszewizmem, lecz także przed zgubnymi wpływami masonerii. Na przykład w przemówieniu na zakończenie Dnia Katolickiego (Poznań, 31 październik 1929 r.) powtórzył i skomentował ostrzeżenia przed masonerią, skierowane do Polaków przez Papieża Piusa XI (z okazji pielgrzymki do Rzymu). Po tej pielgrzymce część prasy usiłowała słowa Papieża zlekceważyć lub umniejszyć ich znaczenie. Kardynał stwierdził: "Niebezpieczeństwo masońskie istnieje dziś tak, jak istniało przed wojną". Scharakteryzował potem cele masonerii, ich metodę pełną cynizmu, podstępu, hipokryzji, a przede wszystkim nienawiści do Kościoła katolickiego. Masoneria przede wszystkim niszczy podstawy moralności, aby tą drogą obalić wiarę. Sam Leon XIII nazwał masonerię "jednym występkiem i zbrodnią" [11]. Otwarcie i mocno wystąpił ks. kard. Hlond przeciw masonerii na III Zjeździe Katolickim w Katowicach (8 września 1924 r.). Stwierdził, że masoneria to nie mit; "to coś konkretnego, coś fizycznego, żywego. Ona i dziś istnieje i działa w świecie, istnieje i działa w Polsce (...). Zatruwa celowo dusze narodów ateizmem i nienawiścią do Boga i religii. W tym celu wciska się w rządy, w wojsko, w parlamenty (...) Wiemy dobrze, że masoni piastują wysokie urzędy w naszej Rzeczypospolitej i że zdobywają sobie wpływy na kierunek wewnętrznej i zewnętrznej polityki polskiej. A co gorsza, masoneria przypuszcza szturm na szkołę polską, którą chce opanować w tym celu, aby ducha polskiego już w młodym wieku zdeprawować i znikczemniałego podbić pod panowanie tej loży" [12]. Osobliwy "zakon wyzwolenia" Kardynał odwołuje się do oryginalnych dokumentów, jakie wyszły na jaw w pewnym gimnazjum na Kresach Wschodnich. Otóż próbowano tam zaszczepić tzw. Zakon Wyzwolenia mający charakter bezwzględnie zbrodniczej organizacji. "Otóż w dokumentach 'Zakonu Wyzwolenia' - twierdzi kardynał Hlond - czytamy następujące ustępy: (...) 'Zakon jest rządzony przez Mistrza tak, jak Kościół przez Papieża. Pomocnikami Mistrza są loże Czarna, Czerwona, Błękitna i pomniejsze zarządy. Obowiązkiem każdego członka jest dbanie o wolność ducha tak członków, jak i innych, przestrzegać przed wpływem klerykalizmu... Rycerz jest wolny od przesądów klerykalizmu, a za siostrę i brata uważa tylko wolnych od przesądów klerykalizmu i nie mających na sobie obrzydliwego jarzma jakiejś religii. Resztą się brzydzi. Słucha tylko przełożonych organizacji; innej zwierzchności nie uznaje. (...) Odrzucajmy wiarę w istnienie Boga i nieśmiertelność duszy, bo to absurd. Jednak zachowajmy i starajmy się trzymać swych obrzędów, przenośnych haseł, symbolów, a może prędko nadejdzie czas, kiedy w murach świątyń, gdzie obecnie panuje zabobon religijny i księża, zamiast klerykalnego śpiewu będzie brzmiał toast na cześć Zakonu Wyzwolenia, Mistrza i Rycerzy. (...) Rycerz jest ślepym, nieczułym narzędziem w rękach swych starszych, spełnia wszystko, co mu każą, nawet jeśli mu się to wydaje zbrodnią. Nie drży na widok krwi, a sam z przyjemnością sprząta ze świata każdego wroga. Kościół, przede wszystkim katolicki i księży, uważa za swych najgorszych wrogów. Etyką naszą jest wypłynięcie na wierzch, aby zrzucić jarzmo papizmu. Z roty przysięgi: 'Dotąd byłem katolikiem, więc wyrzekam się wiary w Boga, w duszę, w cnotę, szlachetność. Nie będę słuchał księży. Nie będę chodził do spowiedzi, sakramentów. Będę w imię wolności powtarzał zawsze 'precz ze sługami Boga'. A teraz fragment instrukcji dla starszych działaczy 'zakonu': 'Idź co dzień do Kościoła, klękając, niech myślą, żeś dobry i wierzący (...). Urządzaj co święto uczty i zabawy, pamiętając, aby żadna niewiasta nie wyszła z nich z tak zwanym przez księży wiankiem, bo wówczas jest naszą, bo ma na sobie piętno hańby. Wpajaj w nie bezwstyd, jak możesz powolniej, aby tym bardziej i mocniej był ugruntowany. A jeżeli poznasz, że która jest religijna, wierzy w Boga, to po hańbie wpajaj jej wstyd, aby on zakneblował usta przy spowiedzi. Młode członkinie niech będą nauczycielkami, a chłopcy księżmi, bo dotąd panuje w naszym kraju kult spódnicy księdza" [13]. Nie chce się wierzyć, że można proponować tak przestępcze metody, ale to jest rzeczywistość. A oto jak instrukcja każe werbować i szkolić członków masonerii: "Ucz go [ucznia] rozpusty, pić wódkę, kraść, a młodzieniec, lepiej dziewczyna, będzie należeć do ciebie, przykuta za wcześnie rozbudzoną namiętnością. Dbaj o to, by brat młodszy szydził z Boga, z kościoła, z księży, albo też bronił ich zawzięcie nie z przekonania, ale w razie potrzeby z polityki. Dbaj o to, aby umiał dogadzać wszystkim zmysłom ciała, pić, kraść, uwodzić dziewczęta lub chłopców, a przede wszystkim wmawiaj weń, aby popełnił jaką zbrodnię, zabił lub co innego. Niech ręka 'łącznika' nie zadrży przy zbrodni. Daj mu choć jednego zasztyletować, pomęczyć, a już na drugi raz będzie maszyną bez czucia. Rozkaz zabicia wydaj tylko takiemu, który jeszcze jest słaby, mówiąc: albo zabij, albo ciebie zabiją. Ucz każdego władać bronią, rewolwerem, trucizną. Werbuj na komandora przeważnie księdza, lecz daj mu poznać kobietę, a wówczas bądź pewny, że cię nie zdradzi ani narazi na wstyd" [14]. Oszczędzę Czytelnikowi dalszych kwiatków tej szatańskiej instrukcji. I pomyśleć, że w polskiej szkole usiłowano werbować członków takiego "zakonu wyzwolenia". Kardynał wspomina tu gimnazjum w Święcianach na ziemi wileńskiej. W szkole tej już 60 uczniów było pod wpływem tej bandyckiej organizacji. Wychowawców zaalarmowało nienaturalne zachowanie młodzieży: "niebywałe zdziczenie, zupełne wyzwolenie się spod władzy rodzicielskiej, masowe ucieczki z domu, zalew przez pornografię, upadek moralności, zamachy na życie, zamordowanie profesora, niewytłumaczone zabójstwa itd. Tak pracowała piekielna mafia, która idąc z bolszewii, zalewa Polskę, grożąc nam zagładą" [15]. Wydaje się, że dzisiaj ta bolszewia rozlała się na całą Polskę i Europę, depcząc i niszcząc wszystko, co z trudem i ofiarą męczeństwa przez dwa tysiące lat wypracowało chrześcijaństwo dla przywrócenia kulturze jej ludzkiego oblicza. Dziś masoneria czuje się dobrze, już się nie konspiruje, mając rzesze wspólników w polityce, w parlamencie, na państwowych urzędach, w mediach, w sektorze oświaty, w kulturze masowej, w medycynie, w edukacji publicznej, a nawet próbując opanować świątynie, by tam wznosić toasty na cześć zasłużonych masonów... Być może jest to poważniejsza próba dla Polski niż te, na które przygotowywał nasz Naród ks. kard. Hlond w latach 30. XX stulecia. Ks. prof. Jerzy Bajda 1 August Kardynał Hlond, Dzieła. Nauczanie, t. I, Toruń 2003, s. 702. 2 Tamże, s. 711. 3 Problem religijny jutrzejszego świata, [w:] Dzieła (wyd. cyt.) s. 717-722. 4 Tamże, s. 717. 5 Tamże, s. 718. 6 Tamże, s. 722. 7 Tamże, s. 782. 8 Samantha Singson, Secret Meeting to plot Abortion Strategy/UN Personel Present, www.MichNews.com, 15 sierpnia 2008. 9 Lee Duigon, From Fast Food to Fast Faith, www.MichNews.com, 15 sierpnia 2008. 10 Kard. Hlond Dzieła (wyd. cyt.), s. 36-44. 11 Tamże, s. 250-251. 12 Tamże, s. 122-123. 13 Tamże, s. 123-124. 14 Tamże, s. 124. 15 Tamże, s. 125. "Nasz Dziennik" 2008-09-24

Autor: wa