Karmienie naturalne poza systemem
Treść
Kobiety po porodzie chcące karmić piersią przeżywają w szpitalach prawdziwy horror. Placówki nie są przygotowane do objęcia właściwą opieką laktacyjną matek karmiących. Szczegółowe zapisy Ministerstwa Zdrowia dotyczą jedynie pierwszych 4 dni po porodzie. Nakładają na lekarza obowiązek udzielenia porady pielęgnacyjno-laktacyjnej, a na położną - zorganizowanie warunków zapewniających budowanie pozytywnych relacji pomiędzy matką i dzieckiem oraz rozpoczęcie karmienia piersią. Nie jest jednak tajemnicą, że w przypadku wystąpienia najmniejszej trudności matki nie są zachęcane do utrzymania laktacji. Lekarze od razu proponują przejście na butelkę ze sztuczną odżywką.
Karmienie piersią jest najlepszym prezentem, jaki matka może podarować swojemu dziecku, zarówno z powodów medycznych, jak i psychologicznych. - Po pierwsze, mleko matki jest fenomenem, gdyż jest to żywa tkanka, której jeszcze nikomu nie udało się podrobić - tłumaczy Bożena Waluśkiewicz, położna, międzynarodowy konsultant laktacyjny (IBCLC), prowadząca Ośrodek Promocji i Wspierania Karmienia Piersią "Lakta-Med" we Wrocławiu. Wyjaśnia, że mleko matki zawiera przeciwciała chroniące przed infekcjami, a w przypadku zachorowania - znacznie łagodzi objawy. Karmienie piersią jest korzystne również dla matki. - Udowodniono naukowo, że chroni kobietę m.in. przed rakiem jajnika, rakiem piersi czy osteoporozą. Ma także bardzo ważne znaczenie psychologiczne: między matką karmiącą piersią a dzieckiem wytwarza się specyficzna więź, możliwe jest zbudowanie wzajemnej, głębszej relacji - dodaje Waluśkiewicz.
Międzynarodowy konsultant laktacyjny dr Urszula Bernatowicz-Łojko, neonatolog II stopnia z Oddziału Noworodków i Intensywnej Terapii Neonatologicznej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, podkreśla, że kwestia sztucznego lub naturalnego karmienia dziecka jest decydująca nie tylko dla wieku noworodkowego i wczesnoniemowlęcego, ale także dla stanu zdrowia całego społeczeństwa: dzieci karmione naturalnie za kilkadziesiąt lat rzadziej zachorują na choroby nowotworowe czy cywilizacyjne, takie jak cukrzyca, miażdżyca, nadciśnienie. Również ich mamy rzadziej będą miały problem np. ze złamaniem szyjki kości udowej albo z miażdżycą. - Uświadamianie społeczeństwa w tym zakresie wymaga nakładów finansowych, ale gdyby to było rzetelnie realizowane, zaoszczędzilibyśmy dużo więcej pieniędzy na leczeniu i dzieci, i matek - konkluduje dr Bernatowicz-Łojko.
Jest tylko jeden ogólny zapis
Szpitale jednak są słabo przygotowane do uczenia młodych matek, jak karmić piersią. Jedną z przyczyn jest kompletny brak rozwiązań systemowych, zobowiązujących placówki nie tylko do propagowania naturalnego karmienia, ale również do wspierania młodych matek we wszystkich problemach z tym związanych. Położne zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 2004 roku mają za zadanie jedynie "zorganizowanie takich warunków, które będą sprzyjały budowaniu pozytywnych relacji pomiędzy matką a dzieckiem oraz rozpoczęciu karmienia piersią". Zdaniem Tomasza Chodkowskiego z Fundacji Mleko Mamy, od lat zaangażowanego w promowanie karmienia piersią, jest to wskazanie bardzo ogólne. - Dyrektor szpitala może powiedzieć, że położył matkę z dzieckiem w tzw. systemie rooming-in, w związku z tym spełnił wszystko, czego wymaga resort zdrowia: są warunki, żeby budować pozytywną relację oraz rozpocząć karmienie piersią. Resort wsparcie kobiety i pomoc jej na terenie szpitala rozumie tylko jako edukację, czyli działanie położnej oraz lekarza, którzy przyjdą i powiedzą kobiecie, że warto karmić piersią - zauważa Chodkowski. Zwraca uwagę, że cały obowiązek propagowania naturalnego karmienia składa się w ręce położnej, która nie jest w stanie pomóc matce w problemach związanych nie tylko z fizjologią laktacji, ale np. z psychologią rodzinną czy logopedią, czego wielu rodziców i pracowników służby zdrowia nie jest świadomych. Jak podkreśla dr Bernatowicz-Łojko, nawet zagraniczne czasopisma medyczne zwracają uwagę, że 30-40 proc. porad udzielanych przez lekarza pediatrę rodzicom i dzieciom w poradni dziecięcej wynika z problemów z karmieniem. Tymczasem pediatra bardzo wielu z nich nie potrafi rozwiązać, ponieważ w zakresie swojej specjalizacji uczony jest promocji karmienia naturalnego, a nie pomagania np. w różnego rodzaju zaburzeniach. - Z mojego doświadczenia wynika, że coraz więcej dzieci ma nieprawidłowy mechanizm ssania już od pierwszych dni po porodzie. Jeśli ktoś nie jest przygotowany fachowo do udzielania takich porad, nie jest w stanie tego rozpoznać - zaznacza dr Bernatowicz-Łojko. Gdy taki maluch nie uzyska pomocy fachowca w okresie noworodkowym i będzie karmiony butelką, to problem jego zaburzeń w obrębie jamy ustnej nie zostanie rozwiązany i odezwie się za kilka lat, kiedy dziecko pójdzie do szkoły i logopeda będzie oceniał rozwój jego mowy.
Konsultant laktacyjny to nie jest zawód
Do rozwiązywania tak specjalistycznych problemów szkoli się osoby mające tytuł krajowego lub międzynarodowego konsultanta laktacyjnego. Niestety, nie można zarejestrować tego zawodu. Paradoksem jest to, że można wpisać się do ewidencji działalności gospodarczej jako wróżka, ale jako konsultant laktacyjny już nie. Obecnie na 400 tys. dzieci rodzących się w ciągu roku przypada ok. 140 osób z tytułem międzynarodowego konsultanta laktacyjnego (IBCLC) i ok. 300 osób, które przeszły szkolenie na krajowego konsultanta laktacyjnego (CDL). Taka osoba nie figuruje jednak w naszym systemie ochrony zdrowia, dlatego czasem dyrektor szpitala nawet nie wie, że zatrudnia lekarzy, którzy są konsultantami laktacyjnymi. Porady laktacyjne nie są refundowane przez NFZ, więc często odnotowywane są jako porady neonatologiczne lub ginekologiczne, bo inaczej Fundusz nie zechce za nie zapłacić. Doradca laktacyjny niebędący lekarzem pomimo profesjonalnej wiedzy na temat naturalnego karmienia nie ma prawa wypisać recepty. Może jedynie odesłać kobietę do lekarza i zasugerować, że powinna poprosić o konkretne lekarstwo. Niestety, często lekarz tych zaleceń nie uznaje. Zdaniem dr Bernatowicz-Łojko, potrzebne jest działanie ze strony resortu zdrowia. Tutaj wzorem do naśladowania są takie kraje jak Szwecja czy Norwegia, w których istnieją np. rządowe programy opieki nad matką realizujące m.in. wsparcie karmienia naturalnego. - Trochę liczymy na to, że nowo powstały Departament Matki i Dziecka przy ministrze zdrowia zajmie się tym problemem. Ktoś musi wreszcie docenić pracę osób przygotowanych do udzielania porad laktacyjnych. Nie można tego spychać jako kolejnego działania położnej środowiskowej czy lekarza w poradni. Powinno być tak jak kilka lat temu, przed powstaniem NFZ, kiedy funkcjonowały regionalne kasy chorych: w niektórych z nich porada laktacyjna była po prostu poradą specjalistyczną - stwierdza dr Bernatowicz-Łojko.
Idea pozostała na papierze
W promowaniu karmienia piersią miała pomóc idea "Szpitala Przyjaznego Dziecku", powstała z inicjatywy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF). Jej celem jest przywrócenie prawidłowego sposobu żywienia dzieci, a każdy szpital na świecie odznaczony tym tytułem musi m.in. wdrażać tzw. 10 Kroków do Udanego Karmienia Piersią. Oznacza to np. pomoc matkom w rozpoczęciu karmienia piersią w ciągu pół godziny po urodzeniu dziecka, niedokarmianie noworodków niczym poza pokarmem kobiecym, z wyjątkiem szczególnych wskazań medycznych, a także praktyczne nauczenie matki, jak należy karmić piersią i jak utrzymać laktację, nawet jeśli matka byłaby oddzielona od noworodka. Niestety, na razie na kilkaset polskich szpitali, w których dzieci przychodzą na świat, tytuł "Szpitala Przyjaznego Dziecku" posiada zaledwie kilkadziesiąt. A zaledwie kilka z nich naprawdę realizuje tę ideę i pozytywnie przeszło tzw. recertyfikację. Powody są bardzo prozaiczne: stuprocentowe dotrzymywanie procedur wymaga zdecydowanie większego zaangażowania personelu i większej jego liczby, co jest mało realne w obecnej sytuacji ekonomicznej naszych szpitali. - Gdyby NFZ zaproponował, że każdy szpital z tytułem "Szpitala Przyjaznego Dziecku" dostanie np. 5 proc. wyższy kontrakt na poród w tym szpitalu i na przejście dziecka przez ten szpital, to dyrektor takiej placówki wiedziałby, że jeśli przystąpi do takiej inicjatywy, to zyska pieniądze, które może przeznaczyć na dodatkowy personel, poradnię laktacyjną, odpowiednie wyposażenie - zwraca uwagę Chodkowski.
Ogólny bilans jest tragiczny, przykładowo w województwie dolnośląskim nie ma ani jednego takiego szpitala. Jak podkreśla położna Bożena Waluśkiewicz, trafiający do niej rodzice z Wrocławia skarżą się, że wśród personelu medycznego albo jest kompletny brak zainteresowania tym tematem, albo ogromna rozbieżność wiedzy, więc kobiety same nie wiedzą, co mają robić. Jest to efekt likwidacji szpitali oraz braku personelu. W związku z tym położne nie mają czasu na to, żeby każdej młodej matce z osobna poświęcić przynajmniej pół godziny i nauczyć prawidłowego przystawiania dziecka do piersi. - Trzeba wytłumaczyć, co zrobić, żeby było mleko, żeby dziecko się najadało itd. Zamiast tego czasem odstawia się malucha od piersi w sytuacji, w której nie powinno się tego robić. Nie chciałabym nikogo krytykować, ale fakty mówią same za siebie: do mnie trafiają matki, które nie potrafią przystawiać dziecka do piersi, co generuje szereg problemów laktacyjnych. Gdyby chociaż to było w szpitalu realizowane, wiele matek miałoby później mniej trudności z karmieniem - konkluduje Waluśkiewicz.
Narodowy Fundusz Zdrowia nie widzi problemu. - Te wszystkie zadania NFZ finansuje w ramach podpisanych kontraktów z oddziałami położniczymi, jak również z położnymi w ramach podstawowej opieki zdrowotnej - ucina Andrzej Troszyński z biura prasowego NFZ.
Z kolei Ministerstwo Zdrowia, które zapytaliśmy, dlaczego porady laktacyjne nie są traktowane jako porady specjalistyczne i nie ma żadnego rozporządzenia dotyczącego obowiązkowego wyposażenia wszystkich szpitali w sprzęt wspomagający naturalne karmienie, zwłaszcza w przypadku wcześniaków, a także dlaczego w Polsce nie ma żadnego banku mleka kobiecego, co jest europejskim standardem, nie potrafiło udzielić odpowiedzi. Rzecznik ministerstwa Piotr Olechno stwierdził jedynie, że w najbliższych dniach powinniśmy uzyskać odpowiedź na wszystkie pytania.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-10-15
Autor: wa