Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kasprzak poprawia Fedak

Treść

Poselska inicjatywa dotyczy zmian w przepisach regulujących wypłatę jednorazowego świadczenia z tytułu urodzenia dziecka. Nowy projekt zakłada utrzymanie wymogu składania przez matki zaświadczenia o pozostawaniu podczas ciąży pod stałą opieką lekarską. Zniesione natomiast ma być ograniczenie czasowe, uzależniające przyznanie becikowego od przeprowadzenia badań lekarskich nie później niż do 10. tygodnia ciąży.

To lekarz wystawiający końcowe zaświadczenie brałby na siebie odpowiedzialność za to, czy ta opieka była sprawowana właściwie. - Oczywiście poprę te zmiany - deklaruje poseł Magdalena Kochan (PO), zastępca przewodniczącego Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Podkreśla, że projekt jest wart rekomendacji, skoro został złożony przez klub PSL, z którego wywodzi się minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak. Zdaniem Kochan, jest to niemal idealny kompromis, ponieważ mamy będą pod opieką lekarską, "a unikniemy tej biurokracji i tych 10 tygodni, które w wielu sprawach komplikowały życie". Nie wyklucza ona, że być może zmiany pójdą jeszcze dalej, ponieważ w Sejmie ma odbyć się w najbliższym czasie debata nad zniesieniem zaświadczeń w ogóle. - Chcemy, żeby obywatel nie musiał składać tysiąca zaświadczeń, tylko jedno oświadczenie, w którym deklaruje, że posiada wszystkie dokumenty potrzebne w danym zakresie i spełnia normy prawne, które są wymagane - wyjaśnia poseł Kochan. Mniej entuzjastycznie ustosunkowuje się do zniesienia granicy czasowej poseł Damian Raczkowski (PO), zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia. Przyznaje wprawdzie, że docierały do niego głosy, jakoby wprowadzony przepis był zbyt restrykcyjny, przypomina jednak, iż ten przepis wprowadzono, aby "wyeliminować możliwość, że w patologicznych rodzinach po prostu zachodzono w ciążę w celu uzyskania tego świadczenia". Podkreśla ponadto, że pierwsze miesiące ciąży są decydujące, jeśli chodzi o rozwój dziecka, dlatego ten pierwotny wymóg nie był "wzięty z sufitu, a dokładnie przemyślany". Nie przesądza jednak, jaka będzie jego ostateczna opinia, i deklaruje, że chętnie podyskutuje na ten temat, kiedy projekt trafi do komisji. - Chciałbym poznać uzasadnienie wnioskodawców, może mają jakieś dane dotyczące dostępu do tych badań na wczesnym etapie ciąży. I czy pojawiają się informacje dotyczące tego, ile kobiet pozostaje w tym okresie bez jakiejkolwiek dokumentacji medycznej - konkluduje Raczkowski.
Projekt PSL cieszy również opozycję. - To bardzo dobra wiadomość. Szkoda tylko, że posłowie nie widzieli tego wcześniej, kiedy negocjowano to rozporządzenie z Ministerstwem Zdrowia. Może rzeczywiście chcieli kobiety przymusić do dbałości o swoje zdrowie, ale teraz ten przymus jest zdecydowanie łagodniejszy i lepszy - komentuje Bolesław Piecha (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, który od początku był przeciwny wprowadzaniu sztywnej granicy pierwszych badań w trakcie ciąży. Również Tomasz Latos (PiS) uważa, iż takie uregulowanie idzie w dobrym kierunku. Podkreśla, że na pewno nie można lekkomyślnie pozbawiać świadczenia jakiejkolwiek kobiety, która urodzi dziecko. Należy się jednak zastanowić, czy taki zapis wystarczy, żeby wszystkie kobiety w ciąży były otoczone jak najwcześniej opieką lekarską. - Dla dobra i dziecka, i matki trzeba zadbać, żeby badania były regularnie przeprowadzane. Musimy poszukać takich rozwiązań, które nie będą prowadziły do sytuacji, że zabraknie opieki medycznej wyłącznie z powodu lekceważenia tej sprawy przez kobiety - zauważa Latos.
Becikowe jedynie w oczach polityków Lewicy ciągle nie może znaleźć uznania. - Dobre państwo stać na stworzenie dobrego prawa, wspierającego tych, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują, a nie wszystkich od lewa do prawa - twierdzi poseł Bartosz Arłukowicz (Lewica).
Zniesienie ograniczenia czasowego nie do końca podoba się Ministerstwu Zdrowia, które przekonuje, że zapisanie w rozporządzeniu akurat 10. tygodnia ciąży jako najpóźniejszego terminu pierwszej wizyty u ginekologa nie było resortowym kaprysem, a wskazaniem mającym głębokie uzasadnienie medyczne. - To jest optymalny moment, kiedy można wykryć choroby matki, takie jak toksoplazmoza czy cytomegalia, zrobić pierwsze badania i zaplanować kolejne wizyty u lekarza. Chciałbym więc przypomnieć, że to był pomysł ekspertów, pozytywnie zaopiniowany przez profesora Stanisława Radowickiego, krajowego konsultanta w dziedzinie ginekologii i położnictwa - zauważa Piotr Olechno, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Dodaje jednak, że jeśli posłowie mimo wszystko ten przepis chcą zmienić, to mają do tego prawo.
Maria S. Jasita
Nasz Dziennik 2009-12-16

Autor: wa