Kto najważniejszy w Platformie
Treść
Kto "stawia" prezydenta RP przed Trybunałem Stanu, zapowiada możliwą rewizję budżetu państwa, czy anonsuje nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej? Nie, wcale nie chodzi o premiera Donalda Tuska. Tak śmiało poczyna sobie poseł Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski. Jako szef klubu PO posiada duże możliwości, by wykazać się, iż zasługuje na funkcję premiera, po tym, jak Donald Tusk opuści to stanowisko, by wystartować w najbliższych wyborach prezydenckich.
Jako naturalny sukcesor Donalda Tuska na funkcję premiera wymieniany jest Grzegorz Schetyna, aktualnie wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej. Szef rządu przed włączeniem się do boju o prezydenturę najprawdopodobniej opuści za niecałe dwa lata zajmowane stanowisko, a jeżeli zostanie wybrany, osieroci także partię. Schetynie, który jak cień towarzyszy Tuskowi, od lat będąc w gronie ścisłego kierownictwa Platformy i grając z obecnym premierem w piłkę, wyrósł jednak bardzo poważny konkurent. Coraz wyraźniej rosną w wyścigu o schedę po Tusku notowania szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego. Za jego kandydaturą przemówić może, paradoksalnie, nie większe poparcie, lecz mniejsza liczba wrogów w gronie kolegów z PO.
Przewodniczący klubu Platformy bardzo ciężko jednak pracuje, uczestnicząc w niezliczonych konferencjach prasowych, aby być rozpoznawany wśród wyborców także jako zaciekły, polityczny przeciwnik Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Jeżeli prezydent łamie stanowisko rządu, to proszę zajrzeć do Konstytucji, czym to grozi. To rząd ustala politykę zagraniczną. Decyzja dla mnie jest jednoznaczna. Uważam, że takie postępowanie prezydenta prowadzi do prostego wniosku: przed Trybunał Stanu - grzmiał niedawno Chlebowski, czym na pewno przelicytował Schetynę w dokuczaniu politycznym przeciwnikom. To Chlebowski zaanonsował też przed paroma dniami tak ważne sprawy, jak przeprowadzenie na przełomie kwietnia i maja bardzo szczegółowej analizy budżetu państwa, nie wykluczając, że budżet zostanie znowelizowany. Szef klubu PO ogłaszał również ważne dla rządzącej koalicji PO - PSL sprawy. Po doniesieniach mediów o towarzysko-biznesowych interesach przewodniczącego partii, koalicjanta Platformy, zapowiedział, że premier Donald Tusk "zażąda szczegółowych wyjaśnień" od wicepremiera Waldemara Pawlaka.
O tym, iż cały czas trwają zakulisowe przymiarki do tego, kto zastąpi Donalda Tuska, świadczą chociażby wypowiedzi Chlebowskiego z końca stycznia tego roku. - W tym momencie, kiedy premier koncentruje się na pracy gabinetu, Schetyna w dużej mierze odpowiada za funkcjonowanie partii, więc jest to naturalny kandydat i mogę to powtarzać przez najbliższe kilkanaście miesięcy aż do wyborów prezydenckich - mówił wtedy Chlebowski. Schetyna odpowiadał na te słowa za pośrednictwem mediów. - Wiadomości o mojej śmierci są mocno przesadzone - odpierał. Nie chcąc być przedwcześnie oficjalnie wskazanym na tego, który dybie na stanowisko premiera, Schetyna przedstawił nawet koncepcję Tuska jako "urlopowanego premiera" na czas prezydenckiej kampanii wyborczej.
Posłów Platformy, oczekujących na namaszczenie przez Donalda Tuska jego następcy, pogodzić może co najwyżej Waldemar Pawlak, który niewątpliwie ma ambicję, aby po raz kolejny zasiąść na czele rządu.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-04-09
Autor: wa