Logika Hartmana
Treść
Artykuł p. Renaty Czeladko "Czy o. Rydzyk mógł pisać o sobie" zamieszczony w "Rzeczpospolitej" z 27 listopada br. podejmuje temat, który pojawiał się od początku komentarzy zapowiadających obronę dysertacji, jak i po jej dokonaniu. Można byłoby zatem sprawę pominąć milczeniem. Jest jednak coś, co zwraca moją uwagę na ten konkretnie artykuł. Dziennikarka wyraźnie wskazuje, że inicjatorem ponownego wszczęcia debaty, tym razem poprzez odwołanie do Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, jest filozof prof. dr hab. Jan Hartman. Oto cytat z artykułu: "Prof. Hartman uważa, że przebieg obrony był jej karykaturą. - To, co się wydarzyło, to potwarz dla środowiska akademickiego i farsa z doktoratu - mówi "Rz". Według naukowca, nie powinno się pisać doktoratu o swojej działalności. "Istotne pytanie, które padło z sali, o to, czy można bronić rozprawy doktorskiej będącej pochwałą własnego dzieła, zostało zignorowane. Jestem oburzony butą ludzi, którzy piszą i bronią doktoraty na swój temat, i arogancją tych, którzy na to pozwalają".
Kilka drobnych uwag, komentarzy. W przeciwieństwie do prof. Hartmana byłem obecny na sali obrony. Nie chcę się licytować z profesorem Hartmanem, kto z nas uczestniczył w większej ich liczbie, mogę jednak zaznaczyć, że wśród czterech obron doktorskich, w których występowałem w październiku tegoż roku, obrona doktoratu na UKSW w niczym nie ustępowała standardom akademickim. Różniła się znacząco zainteresowaniem mediów oraz na przykład dewastacją sali przez rozjuszonych dziennikarzy (rozbito szklaną gablotę). O tym jednak ani prof. Hartman, ani żadne media nie donosiły. "Istotne pytanie", które przywołuje prof. Hartman, było postawione przez człowieka, który się określił jako "były absolwent UKSW". Cóż, istotność pytania była na miarę logiki samookreślenia autora pytania.
Ale taką logikę prof. Hartman uwielbia, jak sądzę. Piszę to na podstawie własnego doświadczenia. Jakiś czas temu uczestniczyłem w debacie z panem profesorem w Instytucie Filozofii mojego rodzimego uniwersytetu. Pan profesor na początku owej debaty o eutanazji wyznał zasadniczą swoją trudność. Stwierdził, że trudno mu się rozmawia o eutanazji, gdy ktoś taki, jak Papież (Jan Paweł II), zarzuca mu, że jest mordercą, zbrodniarzem... Na moje zadziwienie takim ujęciem profesor odparł niefrasobliwie, że przecież Jan Paweł II pisze o "kulturze śmierci", a więc o takim myśleniu, z którym profesor się utożsamia. Tego, że akceptacja kultury śmierci nie oznacza bycia zbrodniarzem czy mordercą. Tego, że jest aspekt przedmiotowy i podmiotowy oceny danych zjawisk - profesor nie rozróżniał. W trakcie debaty zapytałem jedynie o jeszcze jedną rzecz. Profesor Hartman bowiem dokonał apologii Holandii, która z racji legalizacji eutanazji zasługuje - jego zdaniem - na miano najbardziej cywilizowanego kraju. Zapytałem wówczas, czy Holandia - wedle jego wiedzy - ma rozbudowaną opiekę hospicyjną. Profesor odparł, że nigdy o to nie pytał z racji języka (bo tam w tym języku tyle tego "hu..."), ale z pewnością ma, bo to kraj cywilizowany, który ma operę, teatry, galerie... Ma i hospicja. Wówczas dyrektor Instytutu Filozofii UAM zaoponował. Odparł, że Holendrom nie opłaca się utrzymywanie opery, bo taniej jest im jeździć do Paryża. Okazało się, że wbrew wiedzy prof. Hartmana ani opery, ani hospicjów nie ma w Holandii, choć to taki cywilizowany kraj.
Anegdota anegdotą. Ale może skoro pan prof. Hartman dał o sobie znać, warto zastanowić się, czy nie urąga nauce polskiej i etosowi naukowca ktoś, kto ma wiedzę i spójność myślenia jak "były absolwent". Czy nie napawa zgrozą to, że wykładowcą bioetyki na najbardziej znanym w Polsce uniwersytecie jest człowiek, który sam siebie określa jako "morderca", choć tak naprawdę jest tylko (i aż) zwolennikiem kultury śmierci i zaciekłym wyznawcą utylitaryzmu typu Petera Singera? Singerowi szereg państw odmawiało i odmawia wiz wjazdowych z racji jego niektórych poglądów na temat życia. Taka odmowa nie jest traktowana jako dyskryminacja, mimo że Singer jest pochodzenia żydowskiego, co zawsze w przypadku odmowy rodzi obawy o przejaw dyskryminacji. To nie dyskryminacja, ale racjonalność nakazuje działania ochrony wartości życia. Także wartości rozumu.
Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TChr
Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TChr specjalizuje się w zakresie teologii moralnej. W 1995 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego na Akademii Teologii Katolickiej. Na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego pełnił funkcję kierownika katedry Historii Teologii Moralnej. Obecnie jest prodziekanem Wydziału Teologicznego UAM i kierownikiem Zakładu Katolickiej Nauki Społecznej. Decyzją Prezydenta RP z 14 lutego 2007 roku uzyskał tytuł naukowy profesora. Jest członkiem Polskiej Akademii Nauk. Recenzent pracy doktorskiej o. Tadeusza Rydzyka CSsR.
"Nasz Dziennik" 2099-11-30
Autor: wa