Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mapy przeczą wersji ludzi Owsiaka

Treść

To nie względy bezpieczeństwa, a ideologia zadecydowała o usunięciu antyaborcyjnej wystawy z pobliża Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim stanowczo zaprzeczyła, jakoby wystawa "Wybierz życie" blokowała drogę przeciwpożarową. A to oznacza, że organizatorzy Przystanku świadomie wprowadzili opinię publiczną w błąd.

W związku ze zniszczeniem, a później demontażem antyaborcyjnej ekspozycji, będącej częścią legalnej demonstracji zorganizowanej przez Fundację Pro w pobliżu Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą, pojawiały się informacje, że została ona rozebrana ze względów bezpieczeństwa. W miniony piątek taką tezę zawarł w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim podkomisarz Marek Waraksa. Stwierdził, że "patrol zabrał bannery, ponieważ stały w pasie drogi ewakuacyjnej". Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro podkreśla, że nikt ich nie poinformował, że stoją w miejscu przeznaczonym na drogę przeciwpożarową i powinni się przesunąć. Wersji policjanta nie potwierdza jednak Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim.
Z prośbą o pokazanie map usytuowania drogi przeciwpożarowej podczas Przystanku Woodstock zwróciliśmy się do Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim, której podlega Kostrzyn nad Odrą. Dokumentów nie otrzymaliśmy, natomiast z oficjalnej odpowiedzi rzecznika prasowego komendanta miejskiego PSP w Gorzowie Wlkp. młodszego brygadiera Grzegorza Rojka wynika, że ekspozycja "Wybierz życie" bez cienia wątpliwości drogi przeciwpożarowej nie blokowała. "Po przeanalizowaniu posiadanej dokumentacji operacyjnej nie stwierdzono incydentu polegającego na naruszeniu obowiązujących przepisów ochrony przeciwpożarowej" - czytamy w dokumencie sporządzonym przez strażaków. O udostępnienie kopii dokumentu, z którego miałoby wynikać, że umiejscowienie wystawy "Wybierz życie" zagrażało bezpieczeństwu uczestników Przystanku Woodstock, poprosiliśmy także rzecznika Urzędu Miasta w Kostrzynie nad Odrą Przemysława Jocza. Początkowo zadeklarował szybkie przesłanie kopii, natomiast wczoraj zaczął usprawiedliwiać się swoimi obowiązkami służbowymi poza siedzibą urzędu i brakiem czasu. - Jeśli wrócę przed końcem pracy, to mógłbym to ewentualnie podesłać, natomiast jeśli się bardzo pali, to podejrzewam, że kopię tych dokumentów ma Fundacja WOŚP. Oni składali u nas wniosek o imprezę masową i powinni mieć te wszystkie dokumenty u siebie. Proszę się do nich zwrócić, tak będzie szybciej - tyle rzecznik Jocz. W Fundacji WOŚP dowiedzieliśmy natomiast, że rzecznik Krzysztof Dubies jest na urlopie i wraca dopiero pod koniec sierpnia. Prawdopodobnie te dokumenty posiada, ale na razie nikt nie jest w stanie do nich dotrzeć. Jedyną możliwością jest próba skontaktowania się z rzecznikiem drogą mailową. Czekamy na odpowiedź.
Ze względu na to, że najczęściej informacje o zatarasowaniu drogi ewakuacyjnej podawał rzecznik KWP w Gorzowie Wielkopolskim podkomisarz Marek Waraksa, w piątek wieczorem zwróciliśmy się do niego z prośbą o udostępnienie planów ewakuacji podczas Przystanku, które uwiarygodniłyby jego tezę. - Nie wiem, czy jestem w stanie zdobyć takie plany. Skoro ten pan ustawił sobie w tym miejscu, to ktoś jest właścicielem tego terenu i ten właściciel powinien mieć te plany. I mieć zgodę na ustawienie w tym konkretnym miejscu - plątał się w odpowiedzi rzecznik. Ostatecznie jednak poprosił o kontakt w poniedziałek, kiedy zorientuje się, czy policja jest w stanie cokolwiek ustalić i czy w ogóle posiada materiały dotyczące tego terenu. Na pytanie, skąd wobec tego ma tak kategoryczne informacje, że była to droga ewakuacyjna, odpowiedział, że "to ustalili policjanci, którym z kolei powiedziały - jak domniemuję - osoby, które zabezpieczyły ten teren i te bannery". Niestety, nie był w stanie powiedzieć, czy wspomniane osoby pokazały jakieś plany potwierdzające tę wersję wydarzeń. - Ustaliłem, że ta sprawa trafiła do prokuratury rejonowej prawdopodobnie w Słubicach i tam proszę się dowiadywać. My nie mamy żadnych planów - taką odpowiedź usłyszeliśmy od rzecznika Waraksy w poniedziałek.
Sprawdziliśmy: jak poinformował w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prokurator Mariusz Nowak, zostaliśmy wprowadzeni w błąd, bo kierowana przez niego Prokuratura Rejonowa w Słubicach takiej sprawy u siebie nie odnotowała. Owszem, potwierdził, że takie postępowanie jest prowadzone, ale nie pod ich zarządem, tylko pod kierownictwem komisariatu policji w Kostrzynie nad Odrą. - Faktycznie, na razie my jesteśmy gospodarzem sprawy, dlatego że jest ona świeża i prokurator na chwilę obecną nie musiał tam wykonywać czynności ze swojej delegacji - przyznaje Artur Babiracki, naczelnik wydziału dochodzeniowo-śledczego w Komisariacie Policji w Kostrzynie. Równocześnie jednak wyjaśnia, że sprawa zniszczenia oraz zlikwidowania ekspozycji "Wybierz życie" jest prowadzona wielokierunkowo. Kwestia przepisów przeciwpożarowych to tylko jeden z licznych wątków postępowania, które obecnie znajduje się na wstępnym etapie prowadzenia, w związku z tym jest za wcześnie na komentowanie czegokolwiek.
- W pierwszych wypowiedziach ludzi, którzy nie brali bezpośrednio udziału w wykonywaniu czynności, jest bardzo dużo przekłamań i wyciągania wniosków niczym niepopartych. Czytając artykuły prasowe, robiłem duże oczy: tam nie bazuje się na konkretach. Rzecznik policji w Gorzowie może z grubsza znał sprawę, ale nie jeśli chodzi o szczegóły. Powiedział o dwa zdania za dużo, które zostały pociągnięte w dalszym kierunku i zrobiło się niepotrzebne zamieszanie. Jak się czyta artykuł, to wynika, że wszyscy wszystko wiedzą oprócz głównego zainteresowanego. Przykładowo, jeśli się mówi o postępowaniu błyskawicznie umorzonym, co jest niezgodne z prawdą, to również bym się oburzył. Rozumiem odczucia organizatora wystawy - kwituje Babiracki.
Cel bezpodstawnego uzasadniania post factum zarekwirowania ekspozycji względami bezpieczeństwa uczestników imprezy niepokoi posła Mariusza Błaszczaka (PiS) z sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji.
- W naszym kraju są osoby i instytucje, które stawiają się ponad prawem. Prawo ich nie dotyczy i cokolwiek by się działo, to te osoby mogą liczyć na to, że władza będzie im przychylna. Z takim przypadkiem mamy do czynienia w tej sprawie, bo wygląda na to, że ta "droga przeciwpożarowa" czy "teren ewakuacji" to wyłącznie pretekst. Chodziło o to, żeby wystawę usunąć - podkreśla Błaszczak. - Wystawa była drastyczna, ale przecież sprawa aborcji jest też drastyczna - konkluduje parlamentarzysta. Z kolei zastępca przewodniczącego komisji spraw wewnętrznych poseł Jarosław Zieliński (PiS) zwraca uwagę na nieco inny aspekt całego zdarzenia - brak należytej kontroli ze strony przedstawicieli prawa. - Niedawno miałem okazję przejeżdżać przez miasteczko, gdzie odbywała się duża masowa impreza i zdumiało mnie, że nigdzie nie widziałem patroli policyjnych. A one tam powinny być obecne, chociaż odpowiedzialność za porządek spoczywa na organizatorze. Wydaje mi się, że gdyby tutaj policja była obecna w większym stopniu, to mogłaby jakoś zareagować - dodaje.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-08-12

Autor: wa