Przejdź do treści
Przejdź do stopki

ME koszykarzy: Hiszpanie pozbawili nas złudzeń

Treść

Nie było sensacji, polscy koszykarze nie awansowali kosztem aktualnych mistrzów świata do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Wczoraj w Łodzi Biało-Czerwoni ulegli znakomitym Hiszpanom i zakończyli swą przygodę z turniejem. Mimo wszystko pozostawiając żal i niedosyt.

To był mecz o wszystko, zarówno dla Polaków, jak i Hiszpanów. Obie drużyny doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że muszą zwyciężyć, bo inaczej ich przygoda z turniejem przedwcześnie się zakończy. Ogromną presję odczuwali (bądź odczuwać powinni) przede wszystkim nasi rywale - aktualni mistrzowie świata, wicemistrzowie Europy i olimpijscy. Typowani do tytułu, z niespodziewanie dużymi problemami. Biało-Czerwoni faworytami nie byli, ale wierzyli w sukces. Tak przynajmniej zapowiadali przed spotkaniem. Kilka tygodni wcześniej, w rozegranym w Saragossie towarzyskim spotkaniu ulegli Hiszpanom minimalnie, po bardzo dobrej grze. - Wiemy, jak z nimi walczyć - zapowiadał Marcin Gortat. Spodziewaliśmy się agresywnej, ostrej, nawet bezpardonowej gry od samego początku, szalonej ambicji i jednych, i drugich. Jednocześnie obawialiśmy się, czy Polacy nie powtórzą grzechów z poniedziałkowego meczu ze Słowenią: nieskuteczności i wielkiej liczby strat. Zaczęło się źle, bardzo źle. Hiszpanie błyskawicznie postanowili pozbawić naszych wszelkich złudzeń, a sprawę w swoje ręce wziął Pau Gasol. Mistrz NBA z Los Angeles Lakers trafił raz, potem drugi i trzeci i mistrzowie świata objęli prowadzenie 7:0. Polacy, po małym nokaucie, wzięli się w garść, poprawili obronę i to poskutkowało. Gra się wyrównała, ale Biało-Czerwoni wciąż mieli ogromne problemy ze zdobywaniem punktów. Pudłowali nawet spod samego kosza, a najlepszym przykładem był okres przy stanie 12:7. Nasi kilka razy obronili ataki rywali, wyprowadzili niezłe kontry, ale żadna nie zakończyła się celnym rzutem. Kilka razy z dystansu próbował Michał Ignerski, bez powodzenia. Trybuny ożywiły się, gdy po raz pierwszy na EuroBaskecie na boisko wyszedł Adam Wójcik. 39-letni koszykarz, najstarszy uczestnik turnieju, chwilę później pięknie trafił zza linii 6,25 m, pokazując młodszym kolegom, że można. Co z tego jednak, skoro był to chwilowy przebłysk, a Hiszpanie znów zabrali się ostro do pracy? Rywale widząc, że pod koszem jako tako bronimy, postanowili spróbować szansy w rzutach z dystansu. Z powodzeniem. Niezwykłą skutecznością popisywał się przede wszystkim Juan Carlos Navarro, który trafił cztery z pięciu prób, nic dziwnego, że przewaga mistrzów świata rosła. Po pierwszej połowie niemal wszystko już było jasne. Polacy mieli na koncie skromne i trochę wstydliwe 24 punkty, a sami Gasol i Navvarro mogli pochwalić się zdobyczą o trzy punkty większą.
Nadzieja jednak wciąż w nas pozostawała, bo - jak mówi sportowa mądrość - dopóki piłka w grze, wszystko zdarzyć się może. Na ile w nią wierzyliśmy, a na ile się pocieszaliśmy, to już inna sprawa, faktem jest, że spodziewaliśmy się po przerwie lepszej, agresywniejszej gry naszej drużyny. Takiej z pasją, oddaniem, sercem, o każdą piłkę, na każdym fragmencie parkietu. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Hiszpanie na to nie pozwolili. Raz za razem pokazywali naszym, ile jeszcze brakuje im do mistrzowskiego poziomu. Gdy za trzy trafiał Wójcik, tym samym odpowiadał Navarro. Dwa razy. Faworyci zwyciężyli pewnie i spokojnie, ani przez moment nie czując na sobie zagrożenia i niepokoju.
Obok Hiszpanii z grupy F do ćwierćfinału awansowały Turcja, Słowenia i Serbia. Ta ostatnia pokonała wczoraj Litwę 89:79 (23:19, 18:18, 12:14, 26:18). Polacy uplasowali się na miejscu 9-12 i nie ma co narzekać, bo odzwierciedlającym ich aktualne możliwości.
Piotr Skrobisz
Polska - Hiszpania 68:90 (14:23, 12:19, 20:29, 22:19).
Polska: David Logan (20), Łukasz Koszarek (17), Marcin Gortat (12), Maciej Lampe (7), Adam Wójcik (6), Michał Chyliński (2), Krzysztof Szubarga (2), Robert Witka (2), Michał Ignerski, Szymon Szewczyk, Robert Skibniewski.
"Nasz Dziennik" 2009-09-17

Autor: wa