ME koszykarzy: Niespodzianka na początek
Treść
Ćwierćfinały mistrzostw Europy koszykarzy rozpoczęły się od małej niespodzianki. Broniąca tytułu Rosja przegrała w Katowicach z Serbią 68:79 (24:21, 4:20, 15:13, 25:25) i w najlepszym przypadku zakończy turniej na piątym miejscu. Takiego rozstrzygnięcia mało kto się spodziewał.
Do drugiej rundy mistrzostw Rosjanie przystępowali z zerowym dorobkiem punktowym. Byli w trudnej sytuacji, ale zmobilizowali się, wygrali trzy kolejne spotkania i awansowali do najlepszej ósemki. Pokazali przy tym sporą odporność nerwową i popisową defensywę. W żadnym z tych meczów nie stracili 70 punktów. Serbowie, choć może nie zachwycali, zbierali dobre opinie. Komentatorzy powszechnie chwalili odwagę młodej drużyny, jej nieprzewidywalność. Mimo to faworytami byli podopieczni Davida Blatta, wciąż mierzący w podium. Może nawet tytuł. Po pierwszej, szalenie wyrównanej kwarcie, zbliżyli się do celu. Minimalnie prowadzili, choć Serbowie walczyli dzielnie i nie pozwolili im uzyskać większej przewagi. Tąpnięcie nastąpiło w kolejnej odsłonie. Koszykarze z Bałkanów w ciągu kilku minut zdobyli aż 17 punktów, nie tracąc żadnego. To był cios, to był nokaut, po którym aktualni jeszcze mistrzowie Europy długo nie mogli się podnieść. Ba, w ciągu całych 10 minut Rosjanie oddali tylko dwa celne rzuty, z tak katastrofalną skutecznością nie mogli nawet pomarzyć o sukcesie. W trzeciej kwarcie gra się wyrównała. Młodzi Serbowie nie podejmowali już ryzyka, mądrze bronili, nie pozwalając sobie na dłuższe okresy słabości. Podopieczni Blatta nie byli w stanie narzucić im swoich warunków, robili, co mogli, starali się, ale bezskutecznie. Kiedy przewaga Serbów sięgnęła 20 punktów, stało się jasne, że obrońców tytułu zabraknie w najlepszej czwórce mistrzostw. Rosjanom nie pomógł zryw, w 37. minucie doprowadzili do wyniku 66:56, ale to było wszystko, co mogli zrobić.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-09-18
Autor: wa