Minister udawał, że nie wie
Treść
Sprawa skandalicznego rajdu rowerowego młodych Ukraińców europejskimi śladami zbrodniarza Stepana Bandery, którego trasa wiedzie przez Polskę, była znana przedstawicielom rządu. Jeszcze 22 lipca lwowscy Polacy dotarli do członka polskiej delegacji goszczącej na Ukrainie i poinformowali go m.in. o tej sprawie. Tymczasem MSZ najpierw symulowało niewiedzę, a po protestach środowisk kresowych sprawę "zbadało" i zbagatelizowało, ograniczając się do wyrażenia nadziei, że Ukraińcy z szacunkiem odnosić się będą do historii naszego kraju.
Po alarmujących władze państwowe listach płynących ze środowisk kresowych, dotyczących biegnącego m.in. przez Polskę rajdu rowerowego młodzieży ukraińskiej w poszukiwaniu śladów Stepana Bandery, resort spraw zagranicznych zapewniał, że po zapoznaniu się ze sprawą podejmie stosowne działania. Niestety, polską dyplomację stać było jedynie na wyrażenie ustami Piotra Paszkowskiego, rzecznika MSZ, nadziei, iż ukraińscy uczestnicy rajdu z szacunkiem odnosić się będą do historii naszego kraju.
- Uważamy, że w stosunku do organizatorów i uczestników imprezy, której jawnym celem jest propagowanie na terytorium Polski postaci jednego z przywódców zhańbionej ludobójstwem popełnionym na polskich, żydowskich i ormiańskich obywatelach Kresów Wschodnich II RP OUN-UPA, powinny paść o wiele mocniejsze w wymowie słowa aniżeli wyrażenie nadziei, że ich zachowanie nie narazi ich na interwencję służb podległych MSWiA lub innych organów porządku publicznego - zauważa dr Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Choć wydawałoby się, że taka interwencja jest najlepszym świadectwem nieudolności polskiej dyplomacji, to napływające z Ukrainy sygnały pozwalają twierdzić, że jest jeszcze gorzej. Upubliczniona została bowiem korespondencja jednego z Polaków mieszkających we Lwowie, który twierdzi, że członkowie rządu o problemie byli informowani. "22 lipca gościli u nas ministrowie Grzegorz Schetyna, Radosław Sikorski i Mirosław Drzewiecki. (...) Nasze środowisko starało się dotrzeć do członków delegacji, aby opowiedzieć o różnych intrygach, które czynią pogrobowcy Bandery, w tym też o rajdzie cyklistów do Polski, w czasie którego odbędzie się promocja owego zbrodniarza. Jednemu z członków delegacji powiedzieliśmy wszystko, od A do Z" - czytamy w liście.
W sprawie rajdu głos zabrała także Podkarpacka Liga Samorządowa, która wystosowała do marszałka województwa podkarpackiego oraz wojewody podkarpackiego list, w którym apeluje o podjęcie działań mających na celu ochronę prawa Rzeczypospolitej Polskiej i godności ofiar pogromów dokonywanych przez OUN-UPA. Sprawą zainteresowani zostali także przedstawiciele władz Krakowa.
Z kolei Światowy Kongres Kresowian na ręce ministra spraw wewnętrznych złożył wniosek o zobowiązanie komendanta wojewódzkiego policji i straży granicznej w Rzeszowie do bezzwłocznego wszczęcia postępowania, aby nie dopuścić do wjazdu na teren Polski rajdu. "Rajd, który odbywa się w czasie, kiedy Polska obchodzi 66. rocznicę zagłady Polaków na Kresach Wschodnich II RP, bezpośrednio po przyjęciu przez Sejm Rzeczypospolitej uchwały potępiającej zbrodnie OUN-UPA, jest jaskrawą prowokacją, mającą na celu podeptanie godności Polski i Polaków" - napisał Jan Skalski, prezydent ŚKK. Kongres złożył też w piśmie zawiadomienie o popełnieniu przez uczestników rajdu przestępstwa propagowania faszyzmu.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-08-04
Autor: wa