Mistrzostwa Europy siatkarek
Treść
Sytuacja polskich siatkarek jest trudna, ale nie beznadziejna. Aby awansować do półfinału rozgrywanych w naszym kraju mistrzostw Europy, podopieczne Jerzego Matlaka muszą wygrać wszystkie trzy czekające je w drugiej fazie turnieju spotkania, w tym z niezwykle mocną Rosją. Czy to realne?
Na razie Polki zajmują trzecie miejsce w tabeli grupy E, którą utworzyły (z zaliczeniem wyników wcześniejszych spotkań między sobą) po trzy najlepsze drużyny grup A i C. Nasze panie mają na koncie wygraną (3:2 z Hiszpanią) i porażkę (0:3 z Holandią). Identycznym dorobkiem może pochwalić się Bułgaria. Prowadzą "Pomarańczowe" wraz z Rosją, które w pierwszej fazie mistrzostw odniosły komplet zwycięstw. Niedzielne pogromczynie Polek nie straciły nawet seta, Rosjanki po dwóch łatwych triumfach męczyły się z Belgijkami, wygrywając ostatecznie 3:2. Tyle suche fakty.
Czy podopieczne Matlaka stać na sukces? Trudne pytanie, trudna odpowiedź. W dotychczasowych meczach chwile dobre, nawet bardzo dobre, przeplatały momentami bardzo słabymi, nerwowymi. Gdy zapominały o presji, nie spoglądały w stronę wypełnionych trybun, grały swobodnie, na luzie, z dużym zaufaniem. Kiedy jednak myśli o kibicach, ich oczekiwaniach nie potrafiły od siebie odsunąć, drżały im ręce i było, jak było. W ten sposób, w takim stylu, nasze przegrały niezwykle istotne spotkanie z Holenderkami. Mocnymi, szalenie mocnymi, ale też nie napotykającymi w osobach Polek rywalek zdeterminowanych i z pasją walczących o swoje. Oczywiście serca Biało-Czerwonym nie sposób było odmówić, oddania też, ale na pewno nie grały tak, jak potrafią. Brakowało liderki, zawodniczki potrafiącej w trudnym momencie wziąć ciężar gry na siebie, postraszyć przeciwniczki potężnym atakiem. - Byłyśmy za bardzo spięte - przekonywała Mariola Zenik. Trzynaście tysięcy rozśpiewanych widzów zamiast ponieść, sparaliżowało poczynania naszych pań. Mimo to, mimo kiepskich nastrojów Polki nie zamierzają się poddawać. Półfinał wciąż jest przecież celem realnym i choć droga do niego będzie długa i wyboista, podopieczne Matlaka chcą wyzwaniu podołać. - W tak długim turnieju nie można zwieszać głów po jednej porażce. Trzeba cieszyć się z dwóch wygranych meczów i pozytywnie nastawiać się przed kolejną fazą - przekonywała Natalia Bamber. Anna Barańska dodawała: - Nie boję się, że w drużynie dojdzie do rozprężenia czy demobilizacji. Wciąż panuje w niej dobra atmosfera. Nie obawiamy się kolejnych spotkań. Na pewno lepiej się nam gra, gdy mamy więcej luzu, nie czujemy presji, wychodzimy na parkiet z uśmiechem. Z Holandią tego zabrakło, choć po meczu z Chorwatkami wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze.
Teraz presja mniejsza nie będzie, ale Polki obiecują, że jej sprostają. Wiedzą, muszą czuć, że kibice są z nimi i za nimi w każdej sytuacji, nawet gdy nie idzie. Ich doping może unieść, dlatego powinny wychodzić na parkiet nie tylko ze wspomnianym uśmiechem, ale i wiarą oraz determinacją, których dotychczas chwilami brakowało. W najbliższych meczach zadecydują one o sukcesach na równi z umiejętnościami.
Dziś Polki zmierzą się w Łodzi z Belgijkami, jutro zagrają z Rosjankami, w czwartek z Bułgarkami. O wszystkim powinien zadecydować bój środowy, ale i dwa pozostałe łatwe nie będą. Zresztą w mistrzostwach Europy nikt nikomu niczego nie sprezentuje, każdy mecz, każdy set trzeba wywalczyć, wyszarpać.
Piotr Skrobisz
Tabela grupy E
1. Holandia 2 4 6:0
2. Rosja 2 4 6:2
3. Polska 2 3 3:5
4. Bułgaria 2 3 3:5
5. Belgia 2 2 4:6
6. Hiszpania 2 2 2:6
"Nasz Dziennik" 2009-09-29
Autor: wa