Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Można posiadać gratis

Treść

Prezydent miasta od nowego roku likwiduje podatek od luksusu posiadania psa. Do tej pory wysokość opłaty za czworonoga wynosiła w Nowym Sączu 30 zł rocznie. Prezydent Ryszard Nowak zdecydował jednak zrezygnować z tej opłaty, argumentując, że nie jest ona sprawiedliwa, bo posiadacze innych gatunków zwierząt, np. kotów, nie muszą płacić z tego tytułu podatku. Drugi argument za zniesieniem opłaty za posiadanie psa jest taki, że niewielki z tego dochód dla miasta, a i ściągalność podatków jest niewielka. - Wpływy z tego podatku są właściwie iluzoryczne i nie ma sensu utrzymywać tej fikcji - mówi wiceprezydent Jerzy Gwiżdż. W 2007 roku z tytułu podatku od psów planowano wpływ do budżetu rzędu 23 tys. zł. Od stycznia do września wpłynęło do miejskiej kasy 17 079 zł. To podatek za zaledwie 1138 psów. W mieście jest ich przynajmniej osiem razy więcej. - Przyjmuje się przelicznik, że na dziesięciu mieszkańców miasta przypada jeden pies. W Nowym Sączu jest ich według tego szacunku około 8,5 tysiąca. Gdyby zliczyć dane z 11 funkcjonujących w Nowym Sączu lecznic weterynaryjnych, w których szczepione są psy i wziąć poprawkę na to, że nie wszyscy wypełniają obowiązek szczepienia zwierząt, to ten przelicznik wydaje się prawidłowy - mówi dr med. wet. Jan Serwin. Właściciele psów przy ich rejestracji mogli od 2004 roku skorzystać z bezpłatnego wszczepienia psu transpondera (mikroprocesora zwanego popularnie czipem zawierającego dane zwierzęcia). Dzięki temu zwierzęta znalazły się w ogólnopolskiej bazie danych umożliwiającej w razie zaginięcia zwierzaka jego identyfikację, a także kontrolę ściągalności podatku. Do tej pory zgodnie z uchwałą Rady Miasta z maja 2004 roku w sprawie utrzymania czystości i porządku na obszarze miasta, psy bez wszczepionego czipa uznawane były za bezpańskie i trafiały do schroniska. Czipy weterynarz wszczepiał tylko psom, od których opłacono podatek. W ten sposób zewidencjonowano 1352 czworonogi w mieście. Gdyby miasto było konsekwentne w propagowaniu znakowania psów, z pewnością w ewidencji figurowałoby ich więcej i urzędnicy mieliby w posiadaniu dane osób obowiązanych płacić podatek. Ale było inaczej, psy przynoszone były do wszczepienia transpondera tylko po akcjach kontrolnych straży miejskiej, która egzekwowała miejscowe prawo. Lekarza weterynarii, dr. Jana Serwina dziwi decyzja władz miasta o likwidacji podatku od psów. Podaje przykład Dębicy, która niedawno podniosła podatek dla mieszkańców bloków posiadających psy do aż 80 zł rocznie. - Bo problem psów wyprowadzanych z mieszkań w bloku na teren osiedla, staje się problemem wszystkich mieszkańców, gdyż wciąż wśród właścicieli czworonogów nie udało się zakorzenić zwyczaju sprzątania po załatwiających potrzeby w miejscach publicznych czworonogach. Wpływy z podatku mogłyby być przeznaczane na ten cel i na utrzymanie bezpańskich psów, które trafiają do schroniska - uważa lekarz. Alicja Hebda, sekretarz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Nowym Sączu zastanawia się nad tym, czy zniesienie podatku od psów nie wpłynie na pogorszenie losu tych zwierząt. - Osoby, które płacą, poczuwają się do odpowiedzialności za zwierzę. Nie traktują go jak przedmiot - mówi. Wiceprezydent Gwiżdż nie wierzy w wychowawczą moc podatku od psów. Przeciwnie - jest zdania, że osoby, które płacą, uważają, że nie muszą sprzątać, bo już zapłaciły miastu za tę usługę. A na utrzymanie psów w schronisku znajdą się pieniądze z innych źródeł. Podobnie dla Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które otrzymuje dotację raz na pół roku w ramach konkursu z zakresu ochrony środowiska, a nie z podatku od psów. Co zaś się tyczy sprzątania po brudzących psach, wiceprezydent oznajmia, że straż miejska będzie bardziej rystrykcyjna wobec osób, które nie przestrzegają regulaminu utrzymania czystości w mieście. Kto nie posprząta, będzie przykładnie ukarany. - W myśl zasady, że kupa mojego psa jest moja kupą - podkreśla wiceprezydent. (MONK) "Dziennik Polski" 2007-12-06

Autor: wa