Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Muzyka Lessla jest pełna wdzięku i elegancji

Treść

Z profesor Elżbietą Gajewską, znakomitą flecistką, rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik
Należy Pani Profesor do grona najwybitniejszych polskich artystów i pedagogów, a także do nielicznych artystów promujących świetną muzykę Franciszka Lessla, jedynego polskiego ucznia wielkiego Józefa Haydna. Nie tak dawno ukazała się Pani kolejna płyta z jego utworami. Tym razem są to "Duety fletowe" nagrane dla Acte Préalable. Jak Pani ocenia muzykę tego kompozytora?
- Muzyka Franciszka Lessla charakteryzuje się wdziękiem, elegancją oraz ujmującą melodyką, która wsparta jest formułą klasycznych praw harmonicznych. Niewątpliwy talent kompozytora hołdującego klasycznym kanonom ujawnia się najbardziej w umiejętności przeniesienia stylu klasycznego na grunt muzyki polskiej, której specyficzny urok, tak nam bliski, uwodzi nie tylko polskiego słuchacza, a wykonawcy daje satysfakcję przeżywania przygód zarówno emocjonalnych, jak i wirtuozowskich. Muzyka ta pozbawiona jest pretensji do wielkiej, monumentalnej sztuki, sprawia natomiast, że obcowanie z nią staje się prawdziwym źródłem przyjemności i zawsze upragnionego wytchnienia.
W nagraniu pierwszej płyty z muzyką Franciszka Lessla wzięli udział wybitni polscy kameraliści - Kwartet Wilanów. Jak wspomina Pani tę współpracę?
- Kwartet fletowy Lessla mamy w repertuarze od wielu lat, więc praca nad utworem nie była niczym wyjątkowym ani szczególnym, natomiast możliwość utrwalenia tego utworu na płycie stała się celem ze wszech miar zobowiązującym, do którego przystąpiliśmy ze zrozumiałym entuzjazmem i radością. Nagranie to było jednym z pierwszych kroków imponującego i pełnego pasji przedsięwzięcia pana Jana A. Jarnickiego - ratowania od zapomnienia i przywracania do życia wielu poloników, które bez jego pełnego determinacji działania mogłyby nigdy nie zaistnieć w naszej świadomości! Kwartet fletowy Lessla wykonuję i nagrałam z panami: Tadeuszem Gadziną, Ryszardem Duziem oraz Marianem Wasiółką.
Pani najnowsza płyta to duety na flet. Proszę nam o nich opowiedzieć...
- Ocalenie od zapomnienia trzech duetów koncertowych na dwa flety (3 Grand Duetts For Two German Flute Op. 1) i umożliwienie ponownych ich narodzin zawdzięczamy także panu Janowi A. Jarnickiemu. Moja pasjonująca przygoda z tymi utworami zaczęła się w momencie, kiedy wręczył mi - z prośbą o nagranie - ich pierwodruk, który odnalazł w bibliotece londyńskiej. Od momentu powstania utworów, prawdopodobnie w Wiedniu około 1802 r., do naszych czasów minęły dwa stulecia, które zatarły pamięć o tym dziele. Przyczyn jest wiele. Źródła informują nas, że utwory Lessla wydawane i wykonywane były głównie za jego życia, wiele kompozycji pozostało w rękopisach, wiele też zaginęło. Sam kompozytor najprawdopodobniej nie był dobrym ambasadorem własnej twórczości, może dlatego że nie tylko muzyka była jego głównym celem w życiu. Albert Sowiński w swoim Słowniku Muzyków Polskich Dawnych i Nowoczesnych wydanym w Paryżu w 1874 r. pisze między innymi: "...Lessel był biegłym w budownictwie, w inżynieryi i znał języki. Po powrocie z zagranicy otrzymał zarząd dóbr Maryi Wurtembergskiej, z domu Czartoryskiej, później u jej syna Jenerała". Wiemy, że Lessel wydawał swoje utwory w Austrii, Niemczech, Anglii i Francji. Duety opublikował w Wiedniu i Londynie w 1802 roku. Jednakże do tej pory nie mamy śladu następnych ich edycji. Od pierwszej chwili kontaktu z tekstem duetów zawarte w nim błędy uniemożliwiały ciągłość gry, a ich znaczna ilość zapowiadała długą pracę nad rzetelną korektą. Utwory w tym zapisie nie mogły być wykonywane, wymagałyby wnikliwych poprawek kompozytora bądź wykonawców. O takich zmianach do dziś nic nam nie wiadomo. Dlaczego Franciszek Lessel nie zadbał o poprawność wydania pozostanie na zawsze tajemnicą. Moja praca nad korektą błędów trwała ponad rok. Aby ją rozpocząć, należało stworzyć partyturę obydwu głosów fletowych (pierwodruk posiada jedynie dwa oddzielne głosy), a następnie nauczyć się odróżniać naturę błędów, których spotykamy w tekście trzy rodzaje: błędy drukarskie związane z ówczesną techniką druku, błędy kompozytora bądź jego kopisty oraz błędy współczesnego kopisty sporządzającego partyturę i mającego trudności z interpretacją wydrukowanych znaków. Zatem liczne niewłaściwe znaki alteracyjne, nieprawidłowe harmonie - współbrzmienia spowodowane bądź przesunięciem wysokości dźwięku na pięciolinii (typowy błąd drukarski), bądź błędnym znakiem alteracyjnym lub jego brakiem, błędy rytmiczne dotyczące zarówno długości trwania nut, jak i pauz - wszystko to wymagało wnikliwej analizy przez pryzmat wielkiego respektu i sympatii dla dzieła kompozytora. Sfera interpretacji duetów wymagała również wprowadzenia pewnych propozycji artykulacyjnych inspirowanych w większości wskazaniami kompozytora, pomagających narracji uwypuklić charakter i ekspresję muzyki. Problem ten niesie ze sobą pewien aspekt subiektywnego odczucia wykonawcy, dlatego też nie uzurpuję sobie prawa do jedynej racji i uważam, że każdy może wnieść drobne zmiany w zależności od indywidualnego rozumienia klimatu i stylu utworów. Duety posiadają rozbudowaną trzyczęściową formę o prawdziwie koncertowym i wirtuozowskim charakterze. Zawierają wszelkie elementy stylu klasycznego, przez co stawiają wykonawcy wymagania dorównujące trudnościom instrumentalnych utworów Mozarta lub Haydna. Mam nadzieję, że dzięki przynależnym ich wartościom artystycznym, estetycznym, a także dydaktycznym na stałe wkomponują się w repertuar fletowy.
W tym nagraniu towarzyszy Pani utalentowana flecistka Hanna Turonek...
- Hania Turonek to moja dawna studentka, czarująca osoba, która wdzięk i radość życia przenosi na swoją grę. Przywoziła nagrody ze znaczących konkursów fletowych, od lat jest filarem orkiestry Sinfonia Varsovia. Gra i obcowanie z nią są prawdziwą radością.
Co jest szczególnie pociągającego w muzyce Franciszka Lessla?
- Jej świeżość, lekkość, bezpretensjonalność. A także to, że jest polska i ta polskość jest wyczuwalna. Również to, że stawia wyzwanie instrumentaliście, który przewrotnie nabiera szacunku do muzyki, nad której wykonaniem musi się trochę pomęczyć.
Jak zachęcić artystów do mało znanej muzyki? Jak oczarować nią melomanów?
- Po prostu grać świetnie i... często!
Oprócz muzyki, nazwijmy ją "dawnych wieków", wykonuje Pani też muzykę współczesną, która jest zdecydowanie trudniejsza dla artystów i melomanów...
- Zarówno muzyka, a raczej interpretacja muzyki dawnych wieków, jak i muzyki awangardowej, wymaga od wykonawcy specjalnej wiedzy i umiejętności. Nie używam tu sformułowania "muzyka współczesna", ponieważ spośród wielu kierunków muzyki naszych czasów to głównie awangardowy język kompozytorski wywołuje jeszcze wiele kontrowersyjnych emocji, a także wielu zniechęca zarówno do wykonywania, jak i do słuchania utworów utrzymanych w tej konwencji. Muzyka barokowa wymaga od wykonawcy znajomości znaczenia i umiejętności zastosowania wielu znaków i prawideł estetycznych, dzięki którym przybiera właściwą stylowi autentyczną postać. Muzyka awangardowa stawia wykonawcy jeszcze większe wyzwanie niż muzyka dawna. Nie tylko wymusza opanowanie klucza do porozumienia z kompozytorem poprzez umiejętność odczytywania i realizacji nowych technik kompozytorskich, proponuje także użycie niekonwencjonalnych sposobów wydobywania dźwięku, co niezwykle rozszerza wachlarz kolorystycznych możliwości oddziaływania instrumentu. Kształcenie tych umiejętności wymaga czasu i opieki specjalisty, a konieczność opanowania awangardowych technik gry staje się z każdym dniem obowiązkiem profesjonalnego współczesnego wykonawcy. Jeśli chodzi o odbiór muzyki współczesnej, uważam, że nasza polska publiczność jest obecnie bardzo dobrze przygotowana do zaakceptowania jej niełatwej formuły, zwłaszcza w kręgach melomanów. Z pewnością decyduje o tym częste pojawianie się utworów współczesnych w programach koncertów, jak również większa ilość propozycji słuchania nowej muzyki ze strony wykonawców.
Jest Pani profesorem fletu w Korei. Jaki tam panuje model kształcenia, jak tamtejsza młodzież odbiera muzykę?
- Model ten jest w trakcie kształtowania się. Mam tu na myśli sferę sztuk muzycznych. W innych dziedzinach w Korei Południowej od czasu zakończenia ostatniej wojny w latach pięćdziesiątych w szkolnictwie na wszystkich szczeblach panuje amerykański model kształcenia, zwłaszcza uniwersyteckiego. Jeśli chodzi o muzykę, muszę powiedzieć, że do niedawna zamiłowanie do niej oraz sposób uprawiania jej miały poziom amatorstwa. Jednakże na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat sytuacja bardzo się zmieniła. Mądrość ludzi Dalekiego Wschodu podpowiada im konieczność zgłębienia tajemnic kultury europejskiej i amerykańskiej, co konsekwentnie i z pełną determinacją realizują. Podziwiam ich za to! Wygląda to tak, że ci, którym pozwala sytuacja finansowa rodziców, wyjeżdżają na studia do Stanów Zjednoczonych lub Europy. Natomiast ci, których na to nie stać, starają się kształcić na uczelniach, które angażują zagranicznych profesorów. Uniwersytety w Korei pełne są visiting professors ofiarowujących młodym adeptom swą wiedzę. A ich odbiór muzyki? Wspaniały! Osobiście zaliczam Koreańczyków do grupy najbardziej muzykalnych ludzi nie tylko w Azji, ale i na świecie. Są niezwykle wrażliwi na piękno, głęboko uczuciowi i ekspresyjni. Mają już wielu artystów wśród wokalistów, skrzypków, pianistów, a także dyrygentów, którzy są podziwiani i nagradzani w wielu krajach świata.
Jaką radę dałaby Pani młodym początkującym artystom, którzy marzą o karierze?
- Aby wybór swojej drogi życiowej opierali na całkowitej pewności, że bez muzyki nie mogą żyć, bez względu na to, czy los będzie im sprzyjał, czy wystawi na ciężkie próby trudne do udźwignięcia. Również, aby pamiętali, że prawdziwy artysta woli "być", a nie "mieć", gdyż jedynie taka postawa może być paszportem na drodze poszukiwania piękna i doskonalenia się. W ten sposób całą swoją energię twórczą mają szansę wykorzystać we właściwym kierunku.
Dziękuję za rozmowę.
Płyty z utworami Franciszka Lessla można kupić: Acte Préalable, tel. (022) 648 88 38, e-mail: actepre@wp.pl.
"Nasz Dziennik" 2009-05-07

Autor: wa