Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Najważniejsze: dobrze zacząć

Treść

Rozmowa z Bogdanem Serwińskim, trenerem siatkarek Bank BPS Muszynianki Fakro Muszyna, mistrzyń Polski
Aż sześć Pana podopiecznych rozpocznie jutro zmagania w rozgrywanych w naszym kraju mistrzostwach Europy - czego spodziewa się Pan po ich oraz całego polskiego zespołu postawie?
- Wszyscy marzymy o medalu, ale nie będzie to łatwe. Czołówka europejska jest dziś bardzo wyrównana, w turnieju wystąpi pięć, sześć zespołów mających mniej więcej podobne szanse na sukces, mierzących wysoko. Nasze dziewczyny powinny awansować do najlepszej czwórki, co byłoby sporym osiągnięciem. Oczywiście w takiej sytuacji miejsce czwarte pozostawiłoby niedosyt, ale powtórzę: już taki wynik przyjąłbym, i to nie tylko ja, z zadowoleniem. Na razie nie rozbudzajmy jednak niepotrzebnych nadziei, najważniejsze, by dziewczyny zagrały dobrą, ambitną i zgodną siatkówkę. Wtedy nie będzie źle.
W powszechnej opinii kluczem do ewentualnego sukcesu i medalu będzie jedno zwycięstwo - z Holandią lub Rosją, czyli naszymi najgroźniejszymi rywalami w pierwszej i drugiej fazie mistrzostw.
- I jest w tym sporo prawdy, bo wydaje się, że na drodze do półfinału więcej tak mocnych drużyn nie napotkamy. Nie znaczy to jednak, co trzeba podkreślić, że w pozostałych meczach wystarczy wyjść na parkiet i zwycięstwo przyjdzie samo. Hiszpania i Chorwacja są teoretycznie dużo słabsze, aczkolwiek choćby w przypadku Chorwatek może być to złudne. Niby nie mają jeszcze zespołu, ale indywidualnie prezentują się naprawdę nieźle i na pewno tanio skóry nie sprzedadzą. Oczywiście jeśli pokonamy Holenderki, a później Rosjanki, to będzie znaczyło, że nie musimy niczego i nikogo się obawiać, mamy znakomity zespół zdolny nie tylko wywalczyć medal, nawet ten z najszlachetniejszego kruszcu.
Niedawny sukces siatkarzy ułatwi czy przeciwnie - utrudni realizację celu siatkarkom?
- Mężczyźni po poprzednim niepowodzeniu w mistrzostwach Europy, teoretycznych osłabieniach składu zagrali na pełnym luzie - z jednej strony, i dużej motywacji oraz ambicji - z drugiej. Okazało się, że tzw. zmiennicy prezentują fantastyczną jakość, kapitalnie udały się powroty do szóstki Piotra Gruszki czy Michała Bąkiewicza. Jak to się przełoży na dziewczyny? Nie wiem. Oby złoto mężczyzn nie złożyło na ich barkach dodatkowej, niesamowitej presji i chęci pokazania ze wszystkich sił, że są w stanie powtórzyć wynik kolegów po fachu. Najważniejsze, by ich nie zagłaskać, ale i nie zastraszyć, i nie zahukać. Myślę, że tak doświadczony fachowiec jak Jurek Matlak zadbał i zadba o to, by zespół został wyizolowany od wszelkiego rodzaju nacisku i presji. Na hali, podczas meczów, nie da się jej uniknąć, ale poza - już tak. Zresztą w naszej drużynie jest sporo dziewcząt z dużym doświadczeniem i bagażem reprezentacyjnym, powinny podołać obciążeniom psychicznym.
Polki dopingować będzie 14-tysięczna rzesza kibiców. Ich doping dodaje skrzydeł, ale też nigdy nasze zawodniczki nie grały przed tak liczną publicznością. Może to mieć jakieś znaczenie?
- Nową halę, jej parametry trzeba poznać, oswoić się z nią i myślę, że pod tym względem Polki będą miały pewną przewagę nad rywalkami. Wypełnione trybuny to ogromny potencjał, ale też mogą budzić u poszczególnych zawodniczek różne emocje. Na pewno jednak lepiej się gra przy 14 tysiącach rozśpiewanych ludzi niż przy pustych krzesełkach.
Przed mistrzostwami siatkarzy łapaliśmy się za głowę, gdy pojawiały się informacje o kontuzjach kolejnych kluczowych zawodników. Tymczasem lista wielkich nieobecnych w zespole pań jest jeszcze dłuższa. Powinniśmy o tym pamiętać czy - przeciwnie - nie zawracać sobie tym głowy?
- Reprezentacja to taka drużyna, która składa się z aktualnie najmocniejszych, najlepiej dysponowanych i zdrowych zawodniczek. Co by nam dało, gdybyśmy cały czas użalali się nad nieobecnością Małgorzaty Glinki, Katarzyny Skowrońskiej, Joanny Mirek i pozostałych? Nic. Chwała trenerowi Danielowi Castellaniemu, że nie ronił krokodylich łez, tylko pracował z tą grupą, którą miał do dyspozycji. Jurek Matlak postępuje podobnie. Ma w kadrze 14 dziewczyn wysokiej klasy, w każdej drzemią możliwości i trzeba je tylko wyzwalać. Musimy tym zawodniczkom zaufać, dać im wiarę, poczucie pewności siebie, napełnić bojową atmosferą. Jak cały czas będziemy wypominać, że są tylko w zastępstwie gwiazd, na starcie pozbawimy je szans walki o wysokie cele. Stąd dyskusja, jaka toczyła się przez długi czas, była zbędna. Ja wierzę w te siatkarki, które powołał Jurek. Nie tylko ja.
Co może być siłą naszego zespołu, przesądzić o sukcesie?
- Zespół. Jeśli będzie panowała w nim odpowiednia chemia, zjednoczy się w celu, będzie z determinacją dążył do jego realizacji, powinno być dobrze. Oczywiście w trakcie turnieju jakaś dziewczyna może się wykreować na liderkę, nawet światowego formatu, wziąć na siebie ciężar gry. Tego typu zawody kreują sportowych bohaterów. Istotny będzie początek, pierwszy mecz. Zwycięstwo może dodać skrzydeł, wiary we własne siły. Przypomnijmy sobie mistrzostwa Europy w Chorwacji z 2005 roku. Po wygranej z Azerbejdżanem nasz zespół napełnił fantastyczny, bojowy duch, z każdym kolejnym spotkaniem kształtował się, grał coraz lepiej, by w końcu w wielkim stylu sięgnąć po tytuł. Czy teraz może być podobnie? Czemu nie!
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-09-24

Autor: wa