Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie będziemy spokojnie szli na rzeź

Treść

Z Józefem Czyczerskim, przewodniczącym Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ "Solidarność", członkiem Rady Nadzorczej KGHM Polska Miedź, rozmawia Marek Zygmunt
Szacuje się, że w tym roku KGHM Polska Miedź zarobi na czysto 2,5 mld złotych. Rząd chciałby większość tych pieniędzy zabrać do budżetu, czemu przeciwne są związki zawodowe...
- Oczywiście. Musimy takie zachowania nazywać wprost, po imieniu - są antypracownicze i antypolskie. Działacze PO i osobiście premier Donald Tusk podczas wizyty w naszym regionie w ramach ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu zapewniali: "nie oszukamy górników, nie ograbimy firmy z zysku, nie będzie prywatyzacji KGHM". Była to reakcja polityczna, ponieważ rząd Prawa i Sprawiedliwości dwa razy przejął część zysków do budżetu. Platforma Obywatelska dochodząc do władzy, obiecywała, że oni będą się inaczej zachowywali. Okazało się, że były to tylko złudne obietnice. Ci, którzy w nie uwierzyli, mają dzisiaj ewidentny dowód na to, że politycy, szczególnie PO, najpierw np. w czasie kampanii wyborczej mówią to, co ludzie chcą usłyszeć, a potem robią to, co im jest wygodne.
Na wypłatę dywidendy za 2008 rok zostanie wydane 2 mld 336 mln złotych. Do budżetu państwa trafi 980 mln złotych. W przededniu posiedzenia zgromadzenia akcjonariuszy, gdzie podjęto takie decyzje, do dymisji podał się prezes KGHM Mirosław Krutin...
- Te sprawy są, moim zdaniem, ściśle ze sobą powiązane. Media przychylne rządowi próbowały wykreować taką wersję, według której prezes Krutin zaczął mieć kłopoty zaraz po podpisaniu 5 maja porozumienia płacowego ze związkami zawodowymi. Minister Skarbu Państwa zażądał od Rady Nadzorczej natychmiastowego zwołania posiedzenia, w czasie którego miała być dokonana ocena tego porozumienia oraz zmiany w składzie zarządu. Ale tak naprawdę w międzyczasie podskórnie toczyła się walka o dywidendę. Zarząd rekomendował na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy pozostawienie całego zysku w spółce, dlatego że jesteśmy przedsiębiorstwem narażonym na dwa dla nas podstawowe czynniki: relację złotego do dolara oraz ceny miedzi i srebra na giełdzie londyńskiej. My musimy się dostosowywać do tych cen i mieć rezerwy finansowe.
Wicepremier Grzegorz Schetyna twierdzi, że związki zawodowe mają tylko roszczenia i chcą, aby pracownicy "przejedli" cały zysk...
- Rzeczywiście nasze średnie wynagrodzenie jest dosyć wysokie. Ale trzeba wziąć tutaj pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z przemysłem ciężkim, z górnictwem, gdzie codziennie występują różnego rodzaju poważne problemy. To jest praca w skrajnie trudnych warunkach. Zdarzają się wypadki śmiertelne. Próbuje się tutaj zastosować takie uproszczenie, że do górnictwa się dokłada, a do górnictwa miedziowego, mogę to stwierdzić z perspektywy przepracowanych w nim trzydziestu lat, nikt jeszcze nigdy nic nie dołożył.
Skoro jednak KGHM miał duży zysk, to spółka nie powinna mieć problemów z wypłatą dywidendy...
- Jestem przekonany, że KGHM obecnie nie dysponuje takimi środkami finansowymi, które pozwolą na zrealizowanie tej decyzji. Dlatego musi się zadłużyć, wziąć kredyt. Na pewno nieodzowne będzie też zweryfikowanie planów inwestycyjnych. Jeżeli odstąpienie od realizacji miałoby dotyczyć takich inwestycji, które z mojego punktu widzenia są niepotrzebne dla KGHM, to jeszcze pół biedy. Ale musimy przy tym uwzględnić również fakt, że możemy znaleźć się w jeszcze trudniejszej sytuacji makroekonomicznej.
Jeśli scenariusz dalszych zdarzeń będzie zły, negatywny, to minister skarbu Aleksander Grad za działania na szkodę spółki powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Musi także wiedzieć, że "Solidarność" w razie potrzeby trafi przed jego gabinet. Bo jak KGHM zacznie mieć kłopoty, to będzie je miał cały Dolny Śląsk. Może być wtedy nawet jeszcze gorzej niż w Wałbrzychu, gdzie zlikwidowano wszystkie kopalnie.
Ministerstwo Skarbu Państwa wysunęło ostatnio propozycję sprywatyzowania KGHM, zakładającą sprzedaż od 10 do 41 proc. akcji kombinatu. "Solidarność" ostro krytykuje te plany...
- Jesteśmy tym po prostu zbulwersowani. Jeszcze nie tak dawno w Lubinie Donald Tusk zaprzeczał pogłoskom o prywatyzacji. Proponowana obecnie przez Ministerstwo Skarbu Państwa prywatyzacja spowodowałaby sytuację, w której pojawiający się inwestor czy to finansowy, czy branżowy, doprowadziłby do wyciągnięcia jak największych zysków w jak najkrótszym czasie. Musimy mieć świadomość tego, że jesteśmy szóstym producentem miedzi na świecie i pierwszym srebra. I wszyscy nasi najwięksi konkurenci opierają swoją produkcję na górnictwie odkrywkowym, a my jesteśmy górnictwem głębinowym. Siłą rzeczy nasze koszty produkcji są i będą zawsze wyższe od konkurencji. Oznacza to, że nasi branżowi rywale są zainteresowani tylko i wyłącznie rynkami zbytu. Musimy też wiedzieć, iż w wypadku KGHM mamy do czynienia z przedsiębiorstwem polskim, z którego wszyscy (Skarb Państwa, samorządy) nieźle żyją. W ostatnich pięciu latach akcjonariusze tylko poprzez dywidendę wyprowadzili ze spółki ponad 10 mld zł zysku, z czego większość trafiła do budżetu państwa. My, jako związkowcy z " Solidarności", nie będziemy biernie patrzyli na pomysły prywatyzacji. Wspólnie ze Związkiem Zawodowym Pracowników Przemysłu Miedziowego prowadzimy obecnie pogotowie strajkowe. To początek. Będziemy stanowczo reagowali na dalsze posunięcia Ministerstwa Skarbu Państwa. Nie będziemy spokojnie szli na rzeź. Nie damy się zniszczyć, tak jak uczyniono to, likwidując kopalnie w okręgu wałbrzyskim. Nie wykluczamy strajku generalnego.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-07-28

Autor: wa