Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie gwarantujesz, nie budujemy

Treść

Jeśli przedsiębiorca nie dostanie od inwestora gwarancji zapłaty za roboty budowlane, będzie mógł bez żadnych sankcji zejść z placu budowy - takie rozwiązanie zostało utrzymane w nowelizacji ustawy o gwarancjach zapłaty za roboty budowlane. Senatorowie sprecyzowali tylko termin udzielenia gwarancji: inwestor będzie miał na to najwyżej 37 dni od momentu, gdy wykonawca robót wystąpi z takim żądaniem. Według parlamentarzystów, ustawa jest potrzebna, bo bardzo często się zdarza, że kontrahenci nie wywiązują się z terminów płatności wobec wykonawców robót.

Nowelizacja została wczoraj przyjęta przez senatorów z dwóch komisji: Gospodarki oraz Ustawodawczej. Jak poinformował senator Marek Trzciński (PO), nowela precyzuje termin przygotowania przez inwestora budowlanego (np. dewelopera) gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej, albo powierniczej dla podwykonawcy inwestycji i w ten sposób ten ostatni uzyskuje większą pewność, że otrzyma zapłatę za wykonane roboty. Termin ten ma wynieść według noweli 30 dni z możliwością przedłużenia o 7 dni. - W tym czasie na żądanie wykonawcy inwestor taką gwarancję winien przygotować, a jeśli tak się nie stanie, wówczas wykonawca może zejść z budowy - mówi nam senator Trzciński.
Ten fragment obecnie obowiązującej ustawy został zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny, ponieważ nie precyzował wspomnianego terminu. - W ustawie był bardzo krótki termin i do końca niesprecyzowany, a ta poprawka ustala termin przygotowania gwarancji na 30 dni. Wykonawca może wyznaczyć jeszcze termin 7-dniowy, a jeśli i wtedy nie będzie gwarancji, to wówczas może odstąpić od umowy i żądać zapłaty kwoty należnej za wykonane prace - wyjaśnia senator Trzciński.
- Ustawa może być korzystna dla podwykonawców, a najczęściej są to przedsiębiorstwa polskie - mówi z kolei poseł Antoni Mężydło (PO). Maks Kraczkowski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, zauważa, że ustawa ułatwi odzyskiwanie pieniędzy przez wykonawców robót budowlanych, co teraz jest bardzo utrudnione z powodu zatorów płatniczych. W efekcie firmy często czekają bardzo długo na zwrot pieniędzy.
Jednak proponowana ustawa może mieć także negatywne konsekwencje. - Jeśli chodzi o gwarancje, to z jednej strony, ucywilizowałoby to kwestie obrotu gospodarczego, z drugiej strony, pociąga to za sobą kolejne koszty związane z gwarancjami, co będzie w konsekwencji podrażało inwestycje - stwierdza Kraczkowski. - Ale wartością, którą powinniśmy chronić, jest pewność obrotu, stąd ten pomysł popieram - podkreśla poseł PiS.
Antoni Mężydło dodaje, że ustawa "ingeruje w jakiś sposób w wolność umów gospodarczych". - Jednak problem trzeba było w jakiś sposób rozwiązać, natomiast gorzej by było, gdyby obrót gospodarczy regulowało państwo. Nie powinno się więc tego rozszerzać na inne dziedziny gospodarki - uważa poseł.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-05-13

Autor: wa