Nie wiedzą, kto był ofiarą?
Treść
Obrońcy Romana Polańskiego zapominają, że zatrzymany po latach reżyser złamał prawo, molestując 13-letnią dziewczynkę, a następnie uciekł przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Tymczasem uznanie dla twórcy nie może objawiać się brakiem uznania dla prawa i ślepym usprawiedliwianiem winy oraz pomniejszaniem krzywdy wyrządzonej nastolatce. - Nie ma nieletnich prostytutek, a tylko krzywdzone dzieci - komentuje sprawę Janusz Wojciechowski, europoseł PiS. Tymczasem wczoraj przetrzymywany w areszcie ekstradycyjnym w Zurychu Roman Polański złożył wniosek o zwolnienie - poinformował szwajcarski sąd karny. Orzeczenie w tej sprawie zapadnie "w najbliższych tygodniach".
Zatrzymanie Romana Polańskiego przez szwajcarski wymiar sprawiedliwości, działający w porozumieniu z amerykańską prokuraturą, wywołało gwałtowne reakcje polskich polityków i artystów. Stając w obronie reżysera, próbują wybielić jego czyn z uwagi na przeszło 30 lat, jakie upłynęły od jego popełnienia. Gwałt na trzynastolatce - bo tak klasyfikuje czyn Romana Polańskiego kalifornijskie prawo, nazywany jest "korzystaniem z usług nieletniej prostytutki". Takiego określenia w "Kropce nad i" w TVN 24 użył Krzysztof Zanussi.
- Nie ma nieletnich prostytutek, są tylko krzywdzone dzieci! 13-letnia dziewczynka, która uprawia seks z cztery razy starszym od siebie mężczyzną, jest tylko i wyłącznie ofiarą, jest tylko i wyłącznie krzywdzonym dzieckiem. Koniec i "kropka nad i". Jest dzieckiem krzywdzonym tym bardziej, jeśli czyni to za pieniądze, bo ten, kto ją wykorzystuje, oprócz psychicznego urazu sprowadza ją na złą drogę i pogłębia jej demoralizację - kontruje na swoim blogu Janusz Wojciechowski, europoseł PiS.
Sprawę jednoznacznie komentuje także Janusz Piechociński, poseł PSL. - Polański w oczekiwaniu na wyrok zbiegł z USA, nie poddał się sądowemu wyrokowi, a seks z nieletnią to wedle tamtejszego prawa gwałt i nie podlega przedawnieniu. Co więc mieli zrobić Szwajcarzy? Udawać, że nie ma aktualnego listu gończego i nie mają w tej sprawie stosownego porozumienia z rządem USA? - pytał Piechociński. - Czy po 40 latach można skazywać za ten czyn człowieka, a nie można skazywać wybitnego człowieka? Dlaczego polscy twórcy i niektórzy politycy mylą uznanie dla twórcy z brakiem uznania dla prawa, które powinno dotknąć nieosądzonego przestępcy? - dodał Piechociński.
Przeciwko międzynarodowej mobilizacji ludzi kultury i intelektualistów działających w obronie Polańskiego opowiedziały się m.in. włoskie media. "Corriere della Sera" i "La Repubblica" w komentarzach do sprawy uznały, że reżyser nie może uniknąć sprawiedliwości, "dlatego że jest geniuszem". Jak zauważają włoscy publicyści, obecnie za skandal uważa się nie przestępstwo z lat 70., do którego reżyser się przyznał, ale zatrzymanie winnego. Pytają: "Czy talent powinien przekreślić gwałt na dziewczynce?", "Czy więcej wart jest piękny film od zranionej dziewczyny?". Publicyści zauważyli też, że mobilizacja przyjaciół Polańskiego "wydaje się godna lepszej sprawy". "Wiele osób nie rozumie, dlaczego dla normalnych ludzi kara powinna być nieuchronna, natomiast dla VIP-ów - mniej pewna. Ale nie tłumaczmy tego reżyserom, aktorom i francuskim ministrom; wytłumaczmy to dziewczynkom (proszę)" - czytamy w "CdS". Także "The Independent" zauważył nadmierną pobłażliwość dla Polańskiego. "Gdyby to 13-letniej córce któregoś z celebrytów zaaplikowano narkotyki i zgwałcono, czy nadal mieliby oni poczucie, iż sprawca tego czynu jest w rzeczywistości jego ofiarą?" - czytamy w brytyjskim dzienniku.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-09-30
Autor: wa