Niepotrzebny nam atom
Treść
Na jesieni ma ruszyć budowa dwóch pierwszych elektrowni zasilanych energią geotermiczną pochodzącą z podziemnych, gorących skał - powiedział nam prof. Ryszard Kozłowski z Politechniki Krakowskiej. Koszt budowy jednej elektrowni to 100 mln dolarów, ale suma ta zwróci się nawet z zyskiem już w następnym roku po zakończeniu inwestycji.
O budowie elektrowni geotermicznych dyskutowano podczas rozpoczętej wczoraj dwudniowej międzynarodowej konferencji naukowej pt. "Współczesne dylematy bezpieczeństwa - teoria i praktyka", która odbywa się w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie Rembertowie.
Profesor Kozłowski wyjaśnił, że budowa jednej elektrowni ma trwać niecały rok, a jej moc wyniesie 100 megawatów. - Inwestorem ma być Polskie Laboratorium Radykalnych Technologii, które gromadzi fundusze na inwestycje - powiedział nam prof. Ryszard Kozłowski. Jak podkreślił, inwestor będzie dążył do tego, aby współwłaścicielem inwestycji była gmina, na terenie której powstanie elektrownia. Autorami nowatorskiego pomysłu wykorzystania ciepła gorących skał do produkcji energii są polscy naukowcy. Pierwsza turbina ma być uruchomiona w okolicach Warszawy, ale możliwe są także inne miejsca lokalizacji, gdyż obszarów z podziemnymi, gorącymi skałami jest w Polsce dużo.
W swoim wykładzie prof. Kozłowski podkreślił znaczenie węgla, gazu i odnawialnych źródeł energii, którymi Polska dysponuje w wystarczającym zakresie dla zapewnienia nam w 100 proc. bezpieczeństwa energetycznego bez potrzeby budowania bardzo kosztownych elektrowni jądrowych. W latach 70., przypomniał profesor, nasz kraj był całkowicie niezależny energetycznie, natomiast w ostatnich latach ten poziom obniżył się i może osiągnąć poziom 70 proc., co oznacza, że 30 proc. energii będziemy musieli importować.
Zdaniem prof. Kozłowskiego, o tym, że budowa elektrowni jądrowej jest nieekonomiczna, świadczy przykład Rosji, której przywódcy niedawno odwiedzili Australię w celu pozyskania dostawcy uranu dla ich reaktorów, ponieważ zasoby tego surowca powoli się wyczerpują (wystarczą na mniej więcej 30 lat) i nawet tak bogata w różnego rodzaju zasoby naturalne Rosja musi szukać źródeł zaopatrzenia w uran w innych krajach.
Profesora dziwi także fakt, że Polska musi płacić wielomilionowe kary nałożone przez UE za rzekome przekroczenie przez naszą gospodarkę emisji CO2, gdy tymczasem Polak zużywa zaledwie połowę tej ilości energii, którą zużywa Europejczyk, a kraje starej Piętnastki emitują więcej dwutlenku węgla niż Polska. Ogromnym emitentem CO2 (poza USA, Chinami, Rosją, Indiami) są także statki pływające po oceanach świata, których roczna emisja dwutlenku węgla ma wynieść w 2009 r. ponad 1 mld ton, do czego Polska się nie przyczynia, bo nasza flota morska została bardzo zmniejszona w latach 90.
O ekologicznych aspektach rozwoju gospodarczego i dobrym stanie polskiej przyrody mówił prof. Jan Szyszko, minister środowiska w rządzie PiS, który podkreślił, że wśród polskich polityków panuje ograniczone zainteresowanie zagadnieniami ekologicznymi, o czym ma świadczyć niewielki ich udział w czasie piątkowej debaty na ten temat w Sejmie. Według prof. Ryszarda Czarnego, byłego ambasadora RP w Szwecji i Islandii, w Polsce wolno postępuje rozwój nowoczesnych technologii użytecznych w gospodarce czy innych dziedzinach, ponieważ rocznie przeznaczamy na badania naukowe zaledwie 0,37 proc. PKB, podczas gdy kraje skandynawskie wydatkują na te cele ponad 3 proc. PKB. - Dlatego trudno nam realizować pomysły, o których mówił prof. Kozłowski - zaznaczył prof. Czarny, odwołując się do nowatorskiej technologii budowy elektrowni geotermicznej.
Profesor Czarny poinformował także, że prawdopodobnie do 2020 r. głównym dostawcą gazu do UE stanie się Norwegia (której zasoby są o wiele większe niż przypuszczano), która wyprzedzi w ten sposób Rosję, dotychczasowego lidera.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-05-12
Autor: wa