Nieudana konfrontacja
Treść
Z powodów proceduralnych na posiedzeniu komisji badającej rzekome naciski na organy wymiaru sprawiedliwości i policję za rządów PiS nie odbyła się wczoraj konfrontacja byłego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga i byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Okazało się, że nie ma jeszcze oficjalnych protokołów z dotychczasowych przesłuchań przed komisją Jerzego Engelkinga. Według posłów PiS, sytuacja ta to kompromitacja prezydium komisji, w której posłowie PiS nie zasiadają. Od samego początku posiedzeniu komisji towarzyszyły kłótnie i spory między posłami dotyczące kwestii proceduralnych.
Ważność odbywającej się konfrontacji podważył poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), który przypomniał, że Kaczmarek ma zarzuty składania fałszywych zeznań dotyczących przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa w związku z czym nie zeznaje pod przysięgą, dlatego konfrontacja może nie mieć wartości dowodowej. - Jaki walor dowodowy może mieć konfrontacja, jeśli po jednej stronie jest prokurator, po drugiej osoba z zarzutami? - pytał Mularczyk. Sugerował, że były szef MSWiA może kłamać.
Jednak - zdaniem ekspertów komisji - fakt, iż od świadka nie przyjmuje się przyrzeczenia, nie ma znaczenia dla jakości zeznań, bo można je zweryfikować, a poza tym Kaczmarek, mimo że nie składa zeznań pod przysięgą, to jednak obowiązany jest mówić prawdę.
Robert Węgrzyn (PO), rozpoczynając konfrontację, pytał Kaczmarka, czy jego zdaniem, prokurator Engelking mógł być źródłem przecieku z akcji CBA w 2007 roku. Poseł Mularczyk przerwał i uznał, że to nie jest konfrontacja, tylko zadawanie pytań. Jednak przewodniczący Sebastian Karpiniuk (PO) poprosił Węgrzyna o kontynuowanie, przypominając, że przepisy o konfrontacji są "lakoniczne" i trzeba dać posłowi możliwość wypowiedzenia się do końca. Kaczmarek odpowiedział, że trudno mu powiedzieć, czy Engelking mógł być źródłem przecieku. Przypomniał, że był on świadkiem w sprawie przeciekowej, a mimo to zaznajamiał się z materiałami procesowymi oraz operacyjnymi śledztwa i ingerował w nie.
Jednak sam Engelking dzień wcześniej zeznał przed komisją, że śledztwo dotyczące tej sprawy bezpośrednio nadzorował - jak sam podkreślił - jedynie przez dwa dni, od 13 do 15 lipca, w zastępstwie przebywającego na urlopie prokuratora krajowego Dariusza Barskiego. - Nie zapoznawałem się w sposób bezpośredni z materiałami postępowania - wyjaśniał. W sprawie przecieku Engelking był przesłuchiwany 13 lipca 2007 roku.
Zdaniem Engelkinga, taki przebieg konfrontacji jest niezgodny z procedurą jej przeprowadzenia. - To, co się dzieje, jest zaprzeczeniem konfrontacji - mówił wczoraj na posiedzeniu komisji Jerzy Engelking. Jego zdaniem, konfrontacja powinna rozpocząć się odczytaniem sprzeczności w zeznaniach jego i Kaczmarka z protokołów ich dotychczasowych zeznań przed komisją. - A tak się nie stało. Jaki jest cel konfrontacji? - pytał Engelking. Odpowiadając, eksperci stwierdzili, iż zadaniem konfrontacji jest wyjaśnienie istniejących w zeznaniach sprzeczności odnośnie do faktów.
Konfrontacja okazała się jednak ostatecznie niemożliwa do kontynuowania z powodu braku protokołu ze środowego przesłuchania Jerzego Engelkinga. Zwróciła na to uwagę m.in. poseł Marzena Wróbel (PiS). Wcześniejsze protokoły z kwietniowych przesłuchań Engelkinga nie zostały przez niego podpisane, ponieważ nie wprowadzono do nich jeszcze jego zastrzeżeń. - Konfrontacja nie może się odbyć, bo nie podpisałem protokołu swoich kwietniowych zeznań - podkreślił Engelking. - Chcę do niego złożyć 19 poprawek. Protokół, aby był ważny, musi być podpisany - uzasadnił.
Konfrontacja - aby była ważna - musi przebiegać na podstawie udokumentowanych zeznań obu stron. Wobec zaistniałej sytuacji Mularczyk złożył wniosek o przerwanie konfrontacji do czasu, gdy komisja będzie w posiadaniu protokołów ze wszystkich zeznań.
W tym momencie eksperci uznali, że nie ma możliwości kontynuowania tego posiedzenia komisji, ewentualne kontynuowanie konfrontacji będzie utrudnione. Na pytanie członków komisji, czy mogą prowadzić konfrontację, stwierdzili ostatecznie, że nie. - Przepraszam panów za tę okoliczność - powiedział do świadków przewodniczący Karpiniuk (PO). Konfrontacja została zakończona i ma być kontynuowana - jak zapewniał wczoraj Karpiniuk - za dwa, trzy tygodnie.
Wczoraj komisja uznała także, że wniosek posła Mularczyka dotyczący złożenia przez komisję zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posła Karpiniuka (PO) nie będzie przedmiotem dalszych prac komisji, a poseł Mularczyk może go skierować do prokuratury we własnym zakresie. We wniosku poseł PiS sugeruje, że przewodniczący komisji "znęcał" się nad świadkiem Jerzym Engelkingiem w czasie przesłuchania.
Latem 2007 r. ABW zatrzymała Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego (byłego komendanta głównego policji) i Jaromira Netzla (byłego prezesa PZU), a stawiane im zarzuty dotyczyły m.in. rzekomego zatajenia spotkania Kaczmarka z biznesmenem Ryszardem Krauzem w hotelu Marriott 5 lipca 2007 r. oraz wzajemnego nakłaniania się zatrzymanych do składania fałszywych zeznań.
Przedmiot badań warszawskiej prokuratury stanowiła m.in. kwestia, czy to Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem przekazał wiadomość o akcji CBA w resorcie rolnictwa posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi, a także to, czy ten z kolei ostrzegł ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Chodzi o tzw. sprawę przeciekową.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-07-03
Autor: wa