Nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego ukróci komorniczą samowolę
Treść
Silniejszy nadzór sądu nad czynnościami komornika przed licytacją, obowiązek zawiadomienia dłużnika o treści protokołu i oszacowania, dostarczenie mu operatu szacunkowego, publikacja ogłoszeń o licytacjach w internecie - to niektóre zmiany w procedurze egzekucyjnej, które mają zapobiec nadużywaniu uprawnień przez komorników. Projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego opracowany przez resort sprawiedliwości wkrótce trafi pod obrady rządu, a jesienią zajmie się nim Sejm.
Używany samochód zakupiony w komisie na kredyt za 8 tysięcy złotych zmienił w koszmar życie państwa Drężków, rolników z Rozóg na Mazurach. Mieli nim wozić mleko do mleczarni, ale plan nie wypalił: musieli sprzedać krowy i sprzęt, żeby zwrócić kredyt na modernizację gospodarstwa, ponieważ mleczarnia miesiącami zalegała dostawcom z zapłatą. Kredyt modernizacyjny spłacili, ale samochodowego nie mieli już z czego, więc komornik potrącał go z renty chorobowej Stanisława Drężka. Dramat się rozpoczął, gdy renta się skończyła, a należności w banku wraz z odsetkami urosły do 22 tysięcy. Komornik wyznaczył na 28 marca 2007 r. termin licytacji gospodarstwa. Nie zajął feralnego samochodu, ciągnika wartego kilkaset tysięcy, lecz postawił w stan likwidacji nieruchomość dłużnika.
- Jak tylko dowiedziałem się o licytacji, udałem się do banku w celu przejęcia długu ojca i zawarcia ugody - opowiada Krzysztof Drężek.
Ugoda z bankiem PKO BP została zawarta 22 marca 2007 r., na tydzień przed licytacją. Syn spłacił od ręki 10 tys. zadłużenia, kolejne 2 tys. - rodzice, a pozostałe 10 tys. zł bank rozłożył na raty. Uspokojeni Drężkowie powiadomili o ugodzie komornika i sądzili, że do licytacji nie dojdzie. Mylili się.
Egzekucyjny walec
Trzykondygnacyjny dom, oborę i pieczarkarnię wraz z dziewięcioma hektarami łąki komornik sprzedał na licytacji za... 50 tysięcy złotych. Jak się potem okazało, w operacie szacunkowym rzeczoznawca wycenił same grunty, bez zabudowy.
- Sądziliśmy, że sprzedaje łąki, a on sprzedał wszystko - mówi syn gospodarzy.
Dlaczego w ogóle do licytacji doszło, skoro bank zawarł ugodę? Otóż pismo powiadamiające z banku nadeszło z opóźnieniem, dopiero 2 kwietnia. Podobno pracownik poszedł na urlop i nie zlecił wysyłki zastępcy... Komornik, choć został ustnie powiadomiony o ugodzie, a jej warunki mógł bez trudu sprawdzić, nie wstrzymał egzekucji. Kiedy już otrzymał formalne pismo, nie powiadomił sądu. Sąd zaś, mimo przedstawienia dowodów uregulowania całej należności przez dłużnika przybił 4 kwietnia sprzedaż nieruchomości. I tak to za stare auto Drężkowie stracili wszystko.
- Komornik naliczył mi jeszcze 3 tys. zł jako koszty egzekucji, a potem postępowanie umorzył, żebym go nie mógł zaskarżyć. Tak więc spłaciłem dług w banku, zapłaciłem komornikowi, a majątek i tak zabrano - mówi Krzysztof Drężek. Wynajęty przez niego rzeczoznawca wycenił gospodarstwo na ponad milion złotych.
Skutków licytacji nie da się już odwrócić, ale państwu Drężkom przysługiwać będzie odszkodowanie, jeśli udowodnią bezprawność działania organów państwowych. Lokalny układ trzyma się jednak mocno: dopiero po interwencji poseł Lidii Staroń w resorcie sprawiedliwości prokuratura, na wniosek pokrzywdzonego, wszczęła śledztwo w tej sprawie. Toczy się ono pod nadzorem Prokuratury Krajowej.
- Do mojego biura poselskiego trafiają dziesiątki próśb z całego kraju o interwencję w związku z czynnościami komorniczymi. Niektóre operaty szacunkowe i wyceny są sporządzane niezgodnie ze stanem faktycznym, z pominięciem istotnych części majątku lub rażącym zaniżeniem wartości. Egzekucja raz uruchomiona okazuje się często niemożliwa do zatrzymania nawet na żądanie wierzyciela, który w międzyczasie został zaspokojony. Bywa też, że sądy poinformowane o nieprawidłowościach z niezrozumiałych przyczyn prą do przybicia licytacji - mówi Staroń. Lawina listów od pokrzywdzonych spowodowała, że posłanka już ponad rok temu wystąpiła do resortu sprawiedliwości z propozycjami zmian w postępowaniu egzekucyjnym. Projekt resortu większość z nich ma uwzględnić.
- Obowiązujące przepisy nie pozwalają na skorygowanie działań komorników i rzeczoznawców majątkowych. Przepisy postępowania egzekucyjnego, odmiennie niż inne procedury cywilne, nie przewidują wznowienia postępowania ani kasacji nawet po stwierdzeniu najbardziej rażących błędów wskazujących na nieważność licytacji - wyjaśnia posłanka. Dlatego grupa ekspertów opracowała projekt zmian w prawie. Mają one zapewnić m.in. prawidłowość wyceny nieruchomości poprzez nadzór sądu nad przedlicytacyjnym etapem egzekucji.
- Procedura kodeksu postępowania cywilnego z 1964 roku w części, która dotyczy egzekucji, jest sprzeczna z podstawowymi prawami człowieka i ochrony własności. A te gwarantują art. 64 Konstytucji i Europejska Konwencja Praw Człowieka - podkreśla mecenas Lech Obara, którego kancelaria prowadzi m.in. sprawy pokrzywdzonych dłużników. Zapowiada złożenie w najbliższych dniach wniosku w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego.
Występujący w sprawie Drężków rzeczoznawca Waldemar S. został skazany prawomocnym wyrokiem z powodu poświadczenia nieprawdy w operacie szacunkowym na potrzeby innej licytacji. Niedawno zapadł także wyrok w pierwszej instancji na komornika Piotra K., egzekutora majątku Drężków, któremu udowodniono nieprawidłowości w prowadzeniu postępowań. Wyrok jest nieprawomocny.
Nałożona na rzeczoznawcę Waldemara S. i komornika Piotra K. kara pieniężna w wysokości kilkunastu tysięcy złotych i zawieszenie w czynnościach - nijak się mają do milionowych strat, jakie ponieśli poszkodowani dłużnicy.
Złe prawo, układy czy korupcja?
Wspomniana wyżej para wyceniła i sprzedała za 160 tys. zł posiadłość Marka Jankiewicza w Szczytnie - 260-metrowy dom nad jeziorem na działce o powierzchni siedmiu arów z widokiem na szczycieński zamek. Pozwoliłoby to na spłatę zaledwie trzeciej części wierzytelności wobec banków.
- To piękna posesja, w cichej uliczce, niedaleko centrum miasta. Według rynkowych cen warta jest 400-450 tys. złotych. Za samą działkę w tej okolicy trzeba zapłacić 300 tys. zł - twierdzi Jankiewicz.
Rzeczoznawca w ogóle nie zjawił się w wyznaczonym terminie w celu oględzin przed wyceną. W ten sposób pozbawił poszkodowanych możliwości odwołania od ustaleń protokołu, na które przysługuje termin 7 dni - czytamy w piśmie interwencyjnym skierowanym do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Od czterech lat Jankiewicz walczy przed sądami cywilnymi, aby odwlec chwilę przybicia transakcji. Ostatnio zawarł ugodę z bankami-wierzycielami, na mocy której banki umorzyły część długu, a resztę spłat rozłożyły na raty. Zarówno wierzyciele, jak i dłużnik chcą umorzenia postępowania egzekucyjnego i sprzedaży nieruchomości z wolnej ręki.
- Wystarczyłoby na spłacenie wszystkich długów i jeszcze by coś zostało - twierdzi Jankiewicz.
W postępowaniu karnym wobec komornika i rzeczoznawcy przed Sądem Rejonowym w Nidzicy występowało 9 oskarżycieli posiłkowych pokrzywdzonych wskutek nieprawidłowości wycen i licytacji, m.in. Józef Szymajda, który stracił dom z działką nad uroczym jeziorem Kalwa; Ireneusz Sochacki pozbawiony za pół ceny zakładu jubilerskiego; Dariusz Długowski, którego fabrykę płyt sosnowych wartą ponad 2 mln zł zlicytowano za 80 tys. zł; Włodzimierz Brzuzy, którego działkę sprzedaną za 210 tys. zł, nabywca wystawił pół roku później za 1,5 mln złotych. Wyszło na jaw, że kilka najatrakcyjniejszych nieruchomości wycenionych przez Waldemara S. i zlicytowanych przez Piotra K. nabyła jedna i ta sama osoba.
Pod nadzorem Prokuratury Krajowej - na wniosek Staroń - toczy się także postępowanie w sprawie zaniżonej wyceny i zlicytowania nieruchomości Zbigniewa Parowicza z Konradowa. Rzeczoznawca z Olsztyna, robiąc wycenę "zza płotu", czyli bez wejścia na posesję, nie uwzględnił w niej stodoły o powierzchni 250 m kw, a piętrowy dom z użytkowym poddaszem opisał jako jednokondygnacyjny, znacznie zaniżając wartość nieruchomości. Według opinii Komisji Arbitrażowej przy Stowarzyszeniu Rzeczoznawców, w ten sposób rażąco naruszył prawo i złamał standardy zawodowe rzeczoznawców.
Stanisław Szamborowski spod Mrągowa także czeka na efekty pracy prokuratury, która po interwencji posłanki wznowiła umorzone wcześniej postępowanie. Do akt prokuratorskich złożone zostały opinie rzeczoznawców, z których wynika, że operat na potrzeby komornika został wykonany z rażącym naruszeniem prawa, a wartość zlicytowanej nieruchomości znacznie zaniżona. Natomiast przeciwko Szamborowskiemu akt oskarżenia wniósł... komornik za to, że ten opowiedział swoją historię dziennikarzowi i wysłał skargę do ministra sprawiedliwości. I chociaż w artykule z lokalnej prasy nie ma ani zdania Szamborowskiego, które dotyczyłoby komornika, rolnik został skazany przez olsztyński sąd w postępowaniu prywatnoskargowym na 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
- Trudno uwierzyć, że obywatel za zrelacjonowanie swojej sprawy może zostać ukarany pozbawieniem wolności. Sąd nie zbadał prawidłowości operatu szacunkowego, aby wykazać, że Szamborowski mówił po prostu prawdę - komentuje Staroń, która zwróciła się w tej sprawie do rzecznika praw obywatelskich z prośbą o wniesienie skargi kasacyjnej.
- Siostra komornika Andrzeja P. jest obecnie sędzią w mrągowskim sądzie rejonowym. To ona odrzuciła moje wnioski w postępowaniu egzekucyjnym, choć powinna się wyłączyć. Ojciec komornika był sędzią w Suwałkach, a ostatnio wizytatorem sądu olsztyńskiego - twierdzi Tadeusz Parzych, inny pokrzywdzony. Od dwóch miesięcy w Sądzie Rejonowym w Mrągowie leży jego wniosek o ustalenie powinowactwa i pokrewieństwa pomiędzy osobami, które prowadziły jego postępowanie egzekucyjne. Początkowo mrągowski sąd odrzucił wniosek, ale przeprowadzenie tego postępowania nakazał mu Sąd Apelacyjny w Olsztynie.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-07-27
Autor: wa