Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Odpolitycznienie z pobudek partyjnych

Treść

Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie projekt ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Choć wnioskodawcy zapewniali wczoraj, że chodzi o odpolitycznienie Instytutu i szersze otwarcie archiwów, to trudno dostrzec, w jaki sposób zaprezentowane rozwiązania miałyby to zagwarantować. Większy wpływ na działania IPN będą bowiem miały środowiska akademickie, które oparły się lustracji, a prezesa Instytutu będzie łatwiej odwołać. Pojawią się też nowe zadania związane z otwarciem archiwów, którym przy obecnym poziomie kadrowym instytucja ta nie będzie w stanie podołać.
Według założeń projektu Platformy Rada IPN zastąpi obecne Kolegium IPN. Będzie ona ustalać priorytetowe tematy badawcze i rekomendować kierunki działalności IPN. Kandydatów na członków Rady wybierać ma Kolegium Elektorów (wyłonione przez polskie uczelnie mające prawo do nadawania stopni naukowych oraz Polską Akademię Nauk). Spośród 10 kandydatów wskazanych przez Kolegium Sejm wybierze pięciu, spośród kolejnych czterech Senat wskaże dwóch, podobnie prezydent RP, który będzie wybierał spośród osób rekomendowanych przez Krajową Radę Sądownictwa. Ponadto Sejm będzie mógł powołać i odwołać prezesa IPN zwykłą większością głosów (prezesa będzie rekomendować Rada). Zakładany przez PO rozszerzony dostęp do akt IPN miałby polegać m.in. na tym, że zwracający się o to obywatel otrzymywałby od razu dokumenty z ujawnionymi nazwiskami agentów. Instytut Pamięci Narodowej będzie musiał w ciągu roku opublikować wszystkie sygnatury akt. Na ich podstawie w ciągu 7 dni wnioskujący ma otrzymać akta. Dostęp do nich otrzymają osoby współpracujące z SB.
- Odnoszę wrażenie, że ludzie, którzy pisali tę ustawę, nie kontaktowali się z żadną osobą, która spędziła w archiwum IPN chociażby jedną godzinę. Gdyby taką konsultację odbyli, to tego typu przepisów, które są przepisami martwymi i niczemu nie służą, by nie tworzono - powiedział nam poseł Zbigniew Girzyński (PiS). Jak ocenił, dostępność do archiwum IPN jest obecnie bardzo dobra i wiele archiwów państwowych mogłoby pozazdrościć Instytutowi sprawności, z jaką obsługiwani są badacze korzystający z jego zasobu archiwalnego. - Dziwię się, że politycy PO dla swojego interesu politycznego - a jest nim chęć pozbycia się prezesa Kurtyki - starają się manipulować przy przepisach, które akurat są dobrze skonstruowane - dodał Girzyński. Poseł zauważył też, że już dzisiaj w IPN funkcjonuje inwentarz elektroniczny i na jego podstawie badacze mogą zamawiać akta. Jak miałby funkcjonować inwentarz dla obywateli? - Jak rozumiem, PO chodzi o uszczegółowienie tego typu inwentarza, np. poprzez wpisanie do niego każdego dokumentu. Biorąc pod uwagę, że archiwum IPN to kilkadziesiąt kilometrów bieżących akt, to taki szczegółowy inwentarz musiałby mieć kilka kilometrów - dodał.
W realizację szerokiego otwarcia archiwów zapowiadanego przez PO nie wierzy prof. Ryszard Terlecki, poseł PiS, były dyrektor krakowskiego oddziału IPN. - By podołać temu zadaniu, należałoby do Instytutu przyjąć dodatkowo tysiąc ludzi, którzy by się tym zajęli. To niemożliwe, żeby obecnymi kadrami pracować w takim tempie, a przecież nikt nie znajdzie dodatkowych funduszy dla Instytutu. Wydaje mi się, że jest to pomysł fikcyjny, a sama Platforma ani w niego nie wierzy, ani też nie zamierza go zrealizować - ocenił.
W ocenie działaczy PiS, zmiany proponowane przez PO służą jedynie temu, by wśród nadzorujących pracę IPN znalazły się osoby, które będą "potulne i posłuszne wobec wskazań członków PO". Ich zdaniem, obecne Kolegium IPN funkcjonuje sprawnie i skupia znakomitych fachowców, najczęściej z tytułami profesorskimi, z różnych ośrodków badawczych.
Wczoraj politycy Platformy podkreślali, że zmiany nie mają nic wspólnego z chęcią przedterminowego odwołania prezesa IPN Janusza Kurtyki, którego kadencja upływa 29 grudnia 2010 roku. Jak zaznaczył poseł Rafał Grupiński (PO), Platformie zależy jedynie na tym, by ustawa weszła w życie przed czerwcem 2010 roku, kiedy rozpocznie się procedura związana z wyborem nowego prezesa IPN. - Chcielibyśmy, by ten wybór dokonywany był już według nowych zasad - podkreślił. Politycy PO twierdzili też, że IPN obecnie jest upolityczniony, a jego działalność edukacyjna jest słaba. Partia ta zarzuciła też Instytutowi tworzenie podziału na historyków IPN i innych badaczy. Projekt w Sejmie na razie może liczyć na głosy koalicji, gdyż SLD ma swój projekt ustawy likwidującej IPN. Platforma jednak liczy, że po upadku tej inicjatywy politycy pragnący likwidacji Instytutu wesprą proponowane przez nią zmiany.
Z sugestiami Grupińskiego o złym działaniu IPN i przegapieniu w 2009 roku ważnych rocznic nie zgodził się Andrzej Arseniuk, rzecznik Instytutu. Jak zauważył, IPN jako pierwsza i jedyna instytucja państwowa już wiosną 2008 roku opracował i przekazał władzom kompleksową propozycję obchodów i haseł przewodnich uroczystości - "Zaczęło się w Polsce" i "First to fight", a hasła te zostały wykorzystane przez rząd jako oficjalne hasła obchodów rocznicowych. Arseniuk wskazał także na liczne konferencje, publikacje, wystawy oraz wystąpienia IPN w sprawie zakłamywania historii przez stronę rosyjską przed obchodami 1 września. - W okresie od czerwca do października 2009 roku IPN wydał ponad 60 publikacji książkowych, które przekazał prezydentowi, marszałkom Sejmu, Senatu, premierowi oraz przewodniczącym klubów parlamentarnych; książki te zostały wysłane również panu posłowi Grupińskiemu - dodał Arseniuk.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-12-04

Autor: wa