Owsiak nie odpowiada
Treść
Minął miesiąc od pocięcia nożami przez bandę zamaskowanych mężczyzn i wywiezienia przez służby porządkowe powołane przez Jerzego Owsiaka wystawy fotosów przedstawiających ofiary aborcji, która była pokazywana w Kostrzynie nad Odrą w pobliżu Przystanku Woodstock. Sprawdziliśmy, czy sprawcy tych zdarzeń zostali już ustaleni. Bynajmniej. Nie ma też odpowiedzi ani na list otwarty skierowany do Owsiaka przez organizatorów zniszczonej wystawy, ani na zapytanie poselskie wystosowane do wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetyny, dotyczące działań policji w tej sprawie. Odpowiedzialni za wyjaśnienie tej sprawy udzielają zaś jedynie lakonicznych odpowiedzi.
O przebieg śledztwa zapytaliśmy najpierw Artura Babirackiego, naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego w Komisariacie Policji w Kostrzynie, który nadzoruje policjantów badających sprawę. - Mam wytyczne swoich przełożonych, że do udzielania wypowiedzi w kwestii spraw służbowych odpowiednią osobą jest rzecznik komendy wojewódzkiej lub prokurator prokuratury nadzorującej postępowanie, w tym wypadku od pierwszego dnia postępowania właściwą prokuraturą jest Prokuratura Rejonowa w Słubicach - powiedział nam naczelnik z Kostrzyna, który w sierpniu udzielał nam na ten temat informacji.
Prokurator Mariusz Nowak potwierdził, że materiały w tej sprawie trafiły ostatecznie do kierowanej przez niego słubickiej prokuratury. Jednak nie bez "przygód". - Zawiadomienie Mariusza Dzierżawskiego o popełnieniu przestępstwa na Przystanku Woodstock zostało omyłkowo złożone do Prokuratury Rejonowej w Gorzowie, dlatego poprzednio stwierdziłem, że my postępowania nie prowadzimy. Jednak kilka dni później zawiadomienie z prokuratury w Gorzowie trafiło już według właściwości do naszej prokuratury. Wysłaliśmy je do komisariatu policji w Kostrzynie w celu przeprowadzenia postępowania, które jest w tej chwili prowadzone. Na jakim jest etapie, trudno mi powiedzieć. Podejrzewam, że pierwszą czynnością rutynową w takiej sytuacji jest przesłuchanie pokrzywdzonego, który złożył to zawiadomienie i musi być przesłuchany - wyjaśnia prokurator Nowak.
Wczoraj zapytaliśmy Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji Pro, czy został przesłuchany. Otóż złożył wyjaśnienia tylko w dniu wniesienia zawiadomienia.
W kwestiach szczegółów prokurator Nowak odesłał nas do Artura Babirackiego, naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego w Komisariacie Policji w Kostrzynie.
- Wyrażam zgodę, żeby się wypowiedział w kwestii biegu tego postępowania. On jest w tej chwili dysponentem akt głównych i wie, co w sprawie piszczy - kwituje Nowak.
Ale nie udało nam się ponownie porozmawiać z naczelnikiem Babirackim, ponieważ służbowo był poza komisariatem.
Natomiast rzecznik komendanta wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim podkomisarz Marek Waraksa na wszystkie pytania odpowiadał zrazu lakonicznie. - W obu sprawach, zarówno zniszczenia wystawy, jak i zarekwirowania bannerów, w tej chwili prowadzone są czynności wyjaśniające. Wyjaśniane i weryfikowane są wszystkie wątki, jakie pojawiają się w tej sprawie - stwierdza Waraksa.
Jak powiedział nam później rzecznik, w aktach sprawy jest informacja, że "Fundacja WOŚP z Zarządu Dróg Wojewódzkich otrzymała zgodę na korzystanie z drogi 132 w sposób szczególny. Z poczynionych ustaleń wynika, że Urząd Miasta w Kostrzynie nad Odrą nie wydał zgody na organizację wystawy Wybierz życie". Przypomnijmy, że powyższa teza mija się z prawdą, bo Fundacja Pro, zgodnie z przepisami ustawy Prawo o zgromadzeniach, zawiadomiła urząd miasta o planowanej demonstracji, której częścią były bannery ze zdjęciami ofiar aborcji. Wobec braku sprzeciwu ze strony władz Kostrzyna takie zgromadzenie było w pełni legalne.
Od rzecznika Waraksy dowiedzieliśmy się, że wobec takich faktów został przesłuchany burmistrz Kostrzyna. W swoich zeznaniach potwierdził on wprawdzie, że "pismo Mariusza Dzierżawskiego w formie zawiadomienia o planowanym zgromadzeniu wpłynęło do Urzędu faksem", nie potrafił natomiast "wskazać daty wpływu". To zdumiewające, ponieważ kilkanaście dni temu w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik Urzędu Miasta w Kostrzynie nad Odrą Przemysław Jocz taką datę nam podał: przyznał, że zawiadomienie z Fundacji PRO wpłynęło tam 23 lipca. Dysponujemy nagraniem z tej rozmowy.
Mariusz Dzierżawski potwierdza, że śledztwa zostały wszczęte. - Prokuratura gorzowska, którą zawiadomiłem o uniemożliwieniu demonstracji przez "pokojowy patrol", odesłała sprawę do Słubic - poinformował. Jak dodał, nie uzyskał dotąd żadnej odpowiedzi od Jerzego Owsiaka, do którego wystosował list otwarty z prośbą o zabranie głosu w tej sprawie. Przyznał, iż policja oddała mu już wystawę zarekwirowaną przez "pokojowy patrol" z trawnika w pobliżu Przystanku Woodstock, a zdewastowaną wcześniej przez zamaskowanych mężczyzn, ale bez jakichkolwiek dodatkowych informacji, np. w jaki sposób ją odzyskała.
Tempem śledztwa zdumiony jest poseł Stanisław Pięta (PiS), który podjął już kilka interwencji w sprawie wydarzeń w Kostrzynie, m.in. zwrócił się z prośbą do przewodniczących sejmowych Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka "o zwołanie wspólnego posiedzenia komisji celem wyjaśnienia tego karygodnego zdarzenia". Na razie odpowiedzi nie otrzymał, podobnie jak na list skierowany do wicepremiera Grzegorza Schetyny. - Szefowie komisji nie muszą odpowiadać pisemnie, natomiast premier Schetyna na zapytanie poselskie odpowiedzieć musi i od tego obowiązku się nie uchyli. Kiedy wpłynie do mnie odpowiedź, będzie wiadomo czarno na białym, czy policja coś w tej sprawie zrobiła, czy też nie. Liczę jednak cały czas na to, że policja zachowa się w tej sprawie bezstronnie i profesjonalnie. Uważam, że to jest ich obowiązek i mam nadzieję, że nic tutaj nie będzie zamiatane pod dywan, mimo że sprawa w jakiś sposób dotyczy tak medialnej postaci jak Jerzy Owsiak. Ufam, iż wszystko zostanie rzetelnie wyjaśnione - mówi poseł Stanisław Pięta.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-09-04
Autor: wa