Państwo nie może kapitulować
Treść
Utworzenie funduszu pomocowego dla osób dotkniętych roszczeniami niemieckimi jest chwalebne, ale oznacza, że państwo polskie składa broń, przejmując faktycznie na siebie roszczenia niemieckie - uważają osoby zaangażowane w ruchy walczące o polskie prawa do ziemi na Ziemiach Odzyskanych. Przedstawiciele koalicji stwierdzają, że pomysł ma charakter populistyczny i w obecnej sytuacji gospodarczej nie ma szans na realizację.
- Chodzi nam o to, żeby nie pozostawić osób, które są w takiej sytuacji jak rodzina z Nart, że tracą dach nad głową i są pozostawione same sobie - mówi nam o intencjach pomysłu ustawy rzecznik klubu PiS poseł Mariusz Błaszczak. Dodaje, że projekt przewidujący stworzenie specjalnego funduszu, z którego wypłacano by odszkodowania osobom, które utraciły majątek wskutek roszczeń niemieckich, jest w fazie opracowywania i będzie gotowy we wrześniu.
- Traktuję ten pomysł jako wyraz dbałości o tych ludzi, ale jednocześnie jest to przejaw jakby kapitulacji, a ja nie widzę powodu, dlaczego my mamy kapitulować - stwierdza mecenas Lech Obara z Olsztyna, reprezentujący osoby walczące o swoje gospodarstwa z Niemcami. Obara przyznaje, że jest to "zacny" pomysł, ale "najlepiej by było, żeby żądało się rekompensat od tych ludzi, którzy wrócili po wielu latach nieinteresowania się majątkiem i porzucenia go".
Szefowa Powiernictwa Polskiego senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk zastrzega, że nie zna projektu, ale uważa, że pomysł z funduszem jest niewłaściwym rozwiązaniem. - Nie znam projektu, nie wiem, o jaką pomoc chodzi, ale na pewno nie może być tak, żeby tworzyć fundusz pośrednio dla Niemców - mówi senator. - Chcemy chronić ludzi, ale jednocześnie się nie bronimy. Sprawy będą nadal się toczyły i będziemy oddawać ziemię i angażować podatnika, aby chronić tych, którym Niemcy zabrali ziemię, nie może tak być - podkreśla.
Krytycznie zapatruje się na te pomysły PiS klub Platformy Obywatelskiej, nazywając go nastawionym na medialny wydźwięk. - PiS w tej chwili chciałoby hojną ręką rozdawać wszystko wszystkim, natomiast nie ma to nic wspólnego z racjonalną, rozsądną postawą w obliczu dość trudnej sytuacji gospodarczej, z jaką mamy dzisiaj do czynienia - wskazuje wiceprzewodniczący klubu PO Grzegorz Dolniak. Poseł zastrzega, że podziela troskę PiS o te osoby, chociaż nie do końca się zgadza, "że obecne regulacje prawne nie chronią polskich obywateli przed podobnymi zdarzeniami". - W miejsce pomysłów, dość niezbornych i trochę na użytek publiczny, proponowałbym, żeby rzeczywiście pojawiła się konkretna propozycja, która mogłaby podobnym przypadkom zaradzić - proponuje Dolniak.
Jakie to mogą być pomysły? Obara wskazuje, że to przede wszystkim Skarb Państwa powinien dbać o własny interes. - Skarb Państwa pierwszy powinien stać w szeregu tych, którzy bronią się przed niemieckimi roszczeniami - mówi mecenas. Podkreśla, iż należy wykorzystać w sądach argumenty prawne związane z instytucją zasiedzenia. W jednej ze spraw Obara uzyskał już pozytywny wyrok sądu I instancji. Adwokat przypomina, że od 2007 r. o stwierdzenie zasiedzenia może występować także Skarb Państwa. Gorąco namawia on do tego na Warmii i Mazurach Lasy Państwowe. - Należy wykorzystać drogę zasiedzenia, jeżeli nie przez osobę, która objęła dany majątek, to mogłyby to zrobić Lasy Państwowe - wskazuje.
Obara ma także nadzieję na zmianę linii orzeczniczej NSA i SN, których wyroki otworzyły drogę do roszczeń tzw. późnych przesiedleńców. - Linie orzecznicze się zmieniają - mówi.
Na wykorzystanie zasiedzenia wskazuje także senator Arciszewska. Widzi konieczność rozmów z Niemcami. - Przede wszystkim należy cały czas rozmawiać z Niemcami, żeby podpisali z Polską umowę, że biorą na siebie odszkodowania za pozostawienie mienia przez swoich obywateli - podkreśla.
Senator Piotr Andrzejewski (PiS) ubolewa, że w poprzedniej kadencji Senatu odrzucono inicjatywę, a obecnie nie wznowiono projektu ustawy o skutkach wygaśnięcia praw poprzednich właścicieli na Ziemiach Odzyskanych lub ich przejęcia przez Skarb Państwa lub nowych właścicieli. Ustawa ta postanawiała również o tym, że zapisy w księgach wieczystych nie wywołują skutków prawnych. Ponadto postanawiała, że w przypadku pozwów roszczeniowych powiadamiany byłby o nich Skarb Państwa lub samorządy, aby mogły przystąpić do procesu. Senator, pytany o możliwość ponowienia projektu, powiedział, że konieczna jest wola polityczna. - Musi być wola polityczna i zmiana większości w Sejmie i Senacie - ocenił Andrzejewski.
Od 2007 r. obowiązuje, co prawda, ustawa o uporządkowaniu ksiąg wieczystych, ale zaległości są tak duże, że samorządy nie nadążają z ich nadrobieniem w założonych terminach, które i tak przesunięto do połowy tego roku. Ponadto mamy do czynienia z niedofinansowaniem tego przedsięwzięcia. Obara przyznaje, że uporządkowanie ksiąg utrudni roszczenia, ale ich nie wyeliminuje. - Dobrze, że to jest robione, ale ono faktycznie nie likwiduje zagrożeń, a są one głębsze - wskazuje.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-07-18
Autor: wa