Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Parlament na kleju

Treść

W czwartek minął termin usuwania plakatów wyborczych z płatnych tablic oraz bilbordów. Komitety wyborcze kandydatów na posłów i senatorów otrzymały już informację, w której przypomina im się o konieczności posprzątania po wyborach. Większość z nich zareagowała w porę, choć pojawił się problem ze zdjęciem plakatów z największych bilbordów. Należąca do Piotra Mordawskiego firma Miejskie Media ma w mieście ponad 100 takich konstrukcji. Każda o powierzchni 12 metrów kwadratowych. Okazuje się, że w tym przypadku istnieje rozbieżność pomiędzy przepisami egzekwowanymi przez Państwową Komisję Wyborczą, a normami obowiązującymi w tego typu firmach. Zwykle jest bowiem tak, że poprzedni plakat zostaje usunięty w momencie wykupienia powierzchni reklamowej przez innego klienta. Jeśli takowy się nie pojawi, to plakat opłacony na przykład na miesiąc może znajdować się na bilbordzie nawet dłużej, bo jego usunięcie kosztuje 50 zł. Biuro posła Andrzeja Czerwińskiego (PO), którego plakat wyborczy można jeszcze zobaczyć na kilku dużych bilbordach w mieście ostrzegło już firmę Miejskie Media, że w razie zwłoki zostanie ona obciążona kosztami, jeśli służby miejskie wystawią rachunek pełnomocnikowi Komitetu Wyborczego PO. - Musieliśmy tak postawić sprawę, bo nie mamy wpływu na to, jak działa firma - wyjaśnia Bożena Borkowska kierująca Biurem Poselskim Andrzeja Czerwińskiego. Piotr Mordawski zapewnia, że zrobi wszystko, by pozostałości po kampanii wyborczej widoczne na jego bilbordach zostały usunięte tak szybko, jak to możliwe. Niestety, ma tylko dwóch wykwalifikowanych pracowników, tak zwanych klejaczy, którzy muszą przy okazji realizować szereg pilnych zamówień dla różnych klientów z branży reklamowej. - Niespodziewane nadejście zimy to dla nas duże utrudnienie - podkreśla Piotr Mordawski. - W Polsce nie ma kleju odpornego na mróz, więc ten, którym dysponujemy szybko przyjmuje konsystencję kaszy. Użycie takiej substancji powoduje, że wraz ze wzrostem temperatury plakaty zaczną się odklejać. Dlatego dwójka tych ludzi pracuje na pełny zegar, bo musi znaleźć dogodny moment na usunięcie materiałów wyborczych i realizację bieżących zamówień. Jak zapewnia Piotr Mordawski, w najbliższych dniach te ostatnie zejdą na plan dalszy i firma wywiąże się z obowiązku usunięcia plakatów wyborczych na czas. Przypomnijmy, że komitety wyborcze muszą to zrobić do 30 dni od wyborów parlamentarnych. Przekroczenie tego terminu nie oznacza automatycznego pociągnięcia ich do odpowiedzialności, bo zyskują dodatkowe siedem dni na złożenie wyjaśnień, jeśli z jakichś powodów nie zdołały zrobić tego w porę. Pozostałości po wyborach sprzątają służby miejskie, na przykład SITA, a kosztami swojej dodatkowej pracy obciążają pełnomocników komitetów wyborczych. - Od jakiegoś czasu sprzątanie po wyborach przestało być wielkim problemem - mówi Janusz Blachura, dyrektor nowosądeckiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Dlatego nie spodziewamy się lawiny skarg, chociaż oczywiście nie można wykluczyć, że będą jakieś jednostkowe przypadki przekroczenia terminu. Chociaż jak na razie o takich nie słyszeliśmy. (SZEL) "Dziennik Polski" 2007-11-23

Autor: wa