Partie dostaną mniej
Treść
Przegłosowując poprawki Senatu, parlament zakończył wczoraj pracę nad ustawą ograniczającą finansowanie partii z budżetu państwa. Ustawa trafi teraz do podpisu prezydenta. Sejm przyjął, że od połowy tego roku dotacje budżetowe dla partii zostaną obcięte. Z mniejszym budżetem partie będą musiały przetrwać do końca 2010 roku.
Sejm przyjął wczoraj szereg poprawek Senatu do uchwalonej przez Sejm i niedorobionej ustawy ograniczającej dotacje budżetowe dla partii politycznych. Poprawki Senatu zmierzały do naprawienia niedoróbek, z jakimi ustawa wyszła z Sejmu. Głosowania nad poprawkami Senatu przerywane pytaniami posłów odbywały się w atmosferze awantury i zaczepek politycznych. Na wiele zadawanych przez posłów opozycji pytań strona rządowa nawet nie fatygowała się, by odpowiedzieć.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski był ciekawy, jaki system finansowania partii zamierza wprowadzić Platforma Obywatelska, gdy ograniczy budżetową subwencję dla partii: czy model Janusza Palikota, czyli zrzutka "emerytów, rencistów i studentów", czy model skarbnika Platformy Obywatelskiej Mirosława Drzewieckiego, czyli "haracz od osób zajmujących stanowiska". - Bo zgodnie z waszą instrukcją finansową wszystkie osoby mają obowiązek odprowadzać do 10 proc. swojego uposażenia - mówił Suski. Jeszcze za pierwszy kwartał tego roku partie otrzymają subwencje w dotychczasowej wysokości, później, do końca 2010 roku, będą musiały zacisnąć pasa.
Uchwalona przez Sejm ustawa zakłada, że z największymi cięciami muszą się liczyć duże ugrupowania. O 44 proc. zostanie obcięta subwencja dla Platformy Obywatelskiej, o 41 proc. dla Prawa i Sprawiedliwości, o 11 proc. dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej i 7 proc. dla Polskiego Stronnictwa Ludowego. Oszczędności na partiach jednak nie uratują budżetu państwa. Platforma Obywatelska dostanie do końca 2010 roku o 18 mln zł mniej, budżet Prawa i Sprawiedliwości zostanie uszczuplony o mniej więcej 15,5 mln, subwencja dla SLD, SdPl oraz Partii Demokratycznej, które weszły do Sejmu pod szyldem Lewicy i Demokratów, będzie mniejsza o blisko 2 mln, a ludowcy będą musieli poradzić sobie bez 1 mln złotych. Ustawa nie ogranicza jednak tylko wielkości subwencji, ale też zawęża pole manewru co do dysponowania tymi pieniędzmi, zwłaszcza w kontekście ograniczenia wydatków partii na reklamowanie się. Co najmniej 15 proc. środków będzie musiało być przeznaczone na tzw. fundusz ekspercki, np. na tworzenie różnego rodzaju ekspertyz.
Sejm zaaprobował poprawkę Senatu, że środki z funduszu eksperckiego mogą być także wykorzystane na organizację sympozjów i konferencji.
Na ulicach nie zobaczymy również wizerunków polityków. Ustawa zakłada bowiem zakaz promowania partii za pomocą plakatów i haseł o powierzchni większej niż 2 metry kwadratowe. Jedynie w trakcie kampanii wyborczej możliwe będzie wykupywanie przez partie polityczne reklam w mediach. Poza kampaniami zabronione będzie np. finansowanie przez partie płatnych audycji telewizyjnych i radiowych. Wszystko to pod groźbą odrzucenia przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego partii, a w konsekwencji cofnięcia dla niej budżetowej subwencji.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-04-25
Autor: wa