Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Płyną głosy poparcia

Treść

Projekt ustawy o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego trafił w ubiegłym tygodniu do laski marszałkowskiej. To nie zakończyło procesu zbierania głosów poparcia dla niego wśród parlamentarzystów. Jak poinformował nas autor projektu, poseł Bolesław Piecha (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, jest już ponad sto podpisów posłów i ciągle napływają nowe. Projekt zostanie skierowany pod obrady Sejmu tuż po wakacjach.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przesłał już projekt do sejmowego działu legislacji. Później projektowi zostanie nadany druk sejmowy. Posłowie PiS mają nadzieję, że gdy z jego zapisami zapoznają się wszyscy parlamentarzyści, zyska on nowe głosy poparcia. - Jeszcze nie czytałem projektu, szczerze mówiąc, nie miałem czasu, ponieważ zasiadam w innych komisjach sejmowych. Ale, jeśli tylko dostanę projekt, wnikliwie się z nim zapoznam - obiecuje poseł Tadeusz Kopeć (PO). Projektu nie czytał również poseł Jarosław Sellin (Polska XXI), ale zna jego założenia. - Jeśli są tam zapisy, o których informowały media, to ja ten projekt poprę - deklaruje poseł Sellin.
Posłowie PiS są również przekonani, że jeśli marszałek Sejmu na jesieni skieruje projekt pod obrady izby, to na pewno zostanie od razu zgłoszony przez Lewicę wniosek o odrzucenie go w pierwszym czytaniu. Jeśli do tego by doszło, głosowanie nad tym wnioskiem pokaże, na kogo będzie można liczyć w toku dalszych prac legislacyjnych nad projektem. - To będzie sprawdzian dla izby poselskiej - podkreśla poseł Artur Górski (PiS).
Lewica ma już swoje plany, które ujawnia w rozmowie z nami Jerzy Szmajdziński. - Ten projekt jest oczywiście nie do zaakceptowania przez nas i zaakceptowany nie będzie. Chyba nie ma tu żadnego miejsca na kompromis. Klub Lewicy najprawdopodobniej zajmie stanowisko takie, aby odrzucić ten projekt w pierwszym czytaniu - powiedział nam Szmajdziński.
Ponadto trzeba pamiętać, że są przygotowane inne projekty dotyczące zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro, w tym ten, który powstaje w PO. - Czy będą konkurencyjne akty prawne - tego wciąż nie wiemy, bo to, że ktoś zapowiada, to jeszcze daleka droga do faktu złożenia projektu ustawy. Właściwie jedyną weryfikacją naszego projektu będzie głosowanie nad nim w Sejmie - stwierdza poseł Bolesław Piecha. - Uważam, że jeśli ktoś ma w głębi serca wpisane pewne wartości katolickie, to powinien się pod projektem podpisać. Nie jestem zwolennikiem naciskania na kogokolwiek, bo to musi być świadoma, samodzielna i dojrzała decyzja każdego posła. Poseł, który się podpisze, musi umieć tego projektu bronić, a nie uzasadniać, że "podpisałem się, bo inni się podpisywali" - dodaje parlamentarzysta.
Rozmowa według Olejnik
Na temat zapisów projektu ustawy o ochronie genomu ludzkiego miała porozmawiać z posłem Piechą dziennikarka Monika Olejnik. Rozmowę sprzed kilku dni szybko jednak skierowała na inne tory, sprowadzając temat do rzekomych problemów osobowościowych autora projektu. - Myśli pan o kobietach, którym zrobił pan aborcję? Po co pan to robił? Dla pieniędzy? - dociekała w TVN Olejnik, która przecież naciskała na nieuszczelnianie konstytucyjnych zapisów dotyczących ochrony życia człowieka.
Poseł Piecha (z zawodu lekarz ginekolog) już kilka lat temu w wywiadzie dla Telewizji Trwam wyznał, iż w latach 80., na początku pracy w szpitalu publicznym, wykonywał aborcje. Do dziś tego żałuje.
Innym gościom tego typu "podskórnych" typów Monika Olejnik nie funduje. Bo czy ktoś słyszał, by pytała aborcjonistów: myśli pan o dzieciach, na których pan wykonał aborcję? Nikogo nie zapytała też, jakie ma objawy syndromu poaborcyjnego. Te starania o zdyskwalifikowanie obiektywnych czynników związanych z powstaniem projektu wytykają też posłowie.
- Wydaje mi się, że to jest tak dramatyczna sytuacja, jeśli chodzi o sumienie, że osoba, która brała w tym udział, a potem zrozumiała i zaprzestała tego procederu, ze szczególną ostrością widzi i rozumie to zło. Moim zdaniem, taka osoba jest nawet bardziej wiarygodna, broniąc życia. Pamiętam, że byłem bardzo wstrząśnięty tym wyznaniem pana Piechy w roku 2006. Myślę, że dziś jak najbardziej ma prawo do podejmowania takich inicjatyw i jest bardziej wiarygodny niż ludzie z przeszłością bez skazy - podkreśla poseł Sellin. - Postawa tej pani wskazuje, że nie zna ona bardzo głośnych przypadków osób, zwłaszcza z USA, które wcześniej były bardzo mocno zaangażowane w legalizację prawa do zabijania dzieci poczętych, a które potem przeszły bardzo głęboką przemianę sumień - dodaje.
- Nie chowam mojej przeszłości pod dywan. To moje bardzo głębokie i osobiste doświadczenie, którym muszę się podzielić z innymi, żeby dać świadectwo. Żałuję tego epizodu, ale on był, i ukrywanie go byłoby nie na miejscu. Pani Olejnik zapytała o to, przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tego pytania - przyznaje w rozmowie z nami poseł Bolesław Piecha.
Izabela Borańska-Chmielewska
"Nasz Dziennik" 2009-06-23

Autor: wa