Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Powrót Balcerowicza?

Treść

Atak Balcerowicza na rząd Tuska, do którego doszło zaraz po odwołaniu Pruskiego, był najwyraźniej nieprzypadkowy i może oznaczać wypowiedzenie wojny rządowi ze strony, z której najmniej by się tego spodziewał - a mianowicie ze strony opcji neoliberalnej, która nadal się nie poddaje, mimo że globalny kryzys obnażył bankructwo jej doktryny. Hipokryzję tego lobby, silnie osadzonego w krajowych i światowych instytucjach finansowych, widać jak na dłoni: z jednej strony przekonuje ono, że niewidzialna ręka rynku sama rozprawi się z kryzysem i przeciwstawia się kierowaniu pomocy publicznej do realnej gospodarki, z drugiej zaś - zabiega o tę pomoc publiczną dla sektora finansowego, czyli de facto dla siebie.

Liczne grono wychowanków i współpracowników Balcerowicza liczyło do niedawna na to, że rząd Donalda Tuska zdoła utrzymać w ryzach deficyt budżetowy, inflację, kurs złotego, zadłużenie finansów publicznych, podatki - i w planowanym terminie przyjąć euro, zabezpieczając interesy sektora finansowego w naszym kraju kosztem polskiej gospodarki i społeczeństwa. Gdy okazało się, że zaklinanie rzeczywistości przez Tuska nie pomaga i kryzys sięgnął wprost do państwowej kasy, rozsadzając budżet - lobby Balcerowiczowskie podniosło larum.
Ton komentarzy w tzw. mainstreamowych mediach i dyskretne puszczanie balonów próbnych z nazwiskami konkurencyjnych dla Tuska kandydatów na prezydenta wskazuje na jedno: premier został "przeznaczony do odstrzału", a Platformie wyrośnie niebawem konkurencja. Może to właśnie Balcerowicz stanowić będzie klamrę spinającą ideologicznych i biznesowych oponentów premiera? - Były szef NBP zachowuje się jak partyjny ideolog. Niewiele i nieprecyzyjnie mówi o finansach i gospodarce, ale potrafi na okrągło opowiadać o wspólnej Europie, prawach człowieka etc. - mówi jeden z byłych współpracowników Balcerowicza w dawnej Komisji Nadzoru Bankowego.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-07-10

Autor: wa