Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pruski zapłacił za Rostowskiego

Treść

Były prezes pomylił Świętokrzyską z Kruczą - tak w sferach finansowych komentowane jest nagłe odwołanie szefa PKO BP Jerzego Pruskiego przez radę nadzorczą banku. Pruski, łamiąc ład korporacyjny, porozumiewał się w sprawie wysokości dywidendy z zysku z ministrem finansów Jackiem Rostowskim, a nie z właścicielem banku - Skarbem Państwa, czyli z ministrem Aleksandrem Gradem. Pruski należy do tzw. stajni Balcerowicza, tj. grupy zagorzałych neoliberałów, którzy z pomocą środowiska postmodernistów prawdopodobnie podejmą próbę stworzenia konkurencyjnej dla Platformy formacji politycznej.
Po odwołaniu Jerzego Pruskiego ze stanowiska prezesa PKO BP głos zabrał Leszek Balcerowicz, ostro krytykując rząd za nowelizację budżetu, w której jakoby "cięcia wydatków sztywnych są niewystarczające". - Skrytykował też odwołanie Pruskiego ze stanowiska, mówiąc, iż jest "smutno patrzeć, gdy tak kompetentni ludzie odchodzą ze służby publicznej". Odwołanie Pruskiego poparli wszyscy członkowie Rady Nadzorczej PKO BP, za wyjątkiem przedstawiciela ministra finansów, który wstrzymał się od głosu.
Uznawał jednego szefa
Jerzy Pruski przez lata był bliskim współpracownikiem Balcerowicza w Narodowym Banku Polskim, po utracie przezeń stanowiska nie zaakceptował nowego prezesa Sławomira Skrzypka i odszedł z fanfarami ze stanowiska wiceprezesa. Poparcie Balcerowicza zapewniło mu prezesurę w PKO BP, ale i tu nie potrafił zaakceptować nowego szefa, jakim dla spółek Skarbu Państwa jest jego minister. W sprawach o strategicznym znaczeniu - jak wypłata i wielkość dywidendy oraz dokapitalizowanie banku przez nową emisję akcji - Pruski dogadał się z ministrem finansów Jackiem Rostowskim, bliskim znajomym prof. Balcerowicza i wyznawcą jego poglądów ekonomicznych. W 1999 r., gdy Balcerowicz pełnił funkcję ministra finansów w rządzie AWS - UW, Rostowski był współautorem głośnego artykułu, w którym proponował, aby Polska jednostronnie przyjęła euro, usztywniając kurs własnej waluty (podobna operacja doprowadziła niedawno do bankructwa naszych łotewskich sąsiadów).
- Działanie prezesa banku w poprzek struktur spółki i w efekcie upublicznienie konfliktu pomiędzy jej organami w sprawie dywidendy to poważne naruszenie ładu korporacyjnego - podkreśla menadżer dużego banku, zastrzegając anonimowość. - Spowodował tym ujawnienie podziałów w rządzie, co mocno zdenerwowało premiera... - dodaje.
Pomiędzy ministrami Skarbu Państwa i finansów rozgorzał ostry konflikt, błyskawicznie jednak zażegnany, w obawie o utratę stanowisk. - Premier zagroził odwołaniem obydwóch, jeśli się nie porozumieją - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Powiało nowym
Chcąc uniknąć na przyszłość konfliktowych sytuacji, Grad przeforsował po cichu odwołanie Pruskiego ze stanowiska przez radę nadzorczą i zapowiedział zmiany w samej radzie. Do czasu wyboru nowego szefa PKO BP obowiązki prezesa będzie pełnił dotychczasowy wiceprezes Wojciech Papierak związany z tzw. grupą łódzką (Wydział Ekonomii Uniwersytetu Łódzkiego), z której wywodzą się m.in. były premier Marek Belka, były minister finansów Jarosław Bauc czy były prezes BRE Banku Sławomir Lachowski, w przeszłości przełożony Papieraka w BRE. - To, że największy polski bank nie ma prezesa, pogłębia niepewność na rynku i szkodzi samej instytucji finansowej. Konkurencja z Pekao SA ma powody do radości - ocenia Jerzy Bielewicz, prezes stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". Przyznaje jednak, że polityka Pruskiego była szkodliwa zarówno dla kraju, jak i klientów sektora bankowego. - Największy bank państwowy pod jego rządami zamiast wyznaczać wysokie standardy na rynku bankowym, zachowywał się jak każdy bank komercyjny - zawyżając prowizje od klientów, unikając akcji kredytowej i lobbując za pomocą publiczną dla całego sektora bankowego - wyjaśnia Bielewicz. - Jeśli dwaj prezesi największych banków, które powinny między sobą konkurować, występują ze wspólnym listem do rządu (chodzi o szefa PKO BP - Jerzego Pruskiego i Pekao SA - Jana Krzysztofa Bieleckiego), to powinien się tym z urzędu zainteresować Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów - podkreśla Jerzy Bielewicz.
Zdaniem byłego wiceministra finansów Cezarego Mecha, podczas kryzysu PKO BP, jako instytucja państwowa, ma do spełnienia szczególną rolę, a mianowicie powinna podjąć szeroko zakrojoną akcję kredytową dla pobudzenia polskiej gospodarki. Konkurs na nowego prezesa PKO BP został już rozpisany, a jego rozstrzygnięcie powinno nastąpić w ciągu miesiąca.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-07-10

Autor: wa