Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Radwańska i debliści

Treść

Hiszpanka Maria José Matinez Sanchez będzie pierwszą rywalką Agnieszki Radwańskiej w rozpoczynającym się w poniedziałek wielkoszlemowym turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie. Najlepsza polska tenisistka marzy o powtórce sprzed roku, gdy w Londynie dotarła do ćwierćfinału. Z równie dużymi nadziejami oczekiwać będziemy występu naszych deblistów: Mariusza Fyrstenberga, Marcina Matkowskiego, Łukasza Kubota oraz Austriaka Olivera Maracha. Każdy z nich może zajść daleko.

To właśnie na londyńskiej trawie w czerwcu 2005 roku tenisowy świat usłyszał po raz pierwszy o niezwykle zdolnej, młodziutkiej dziewczynie z Krakowa. Agnieszka, której nazwisko znali i kojarzyli jedynie nieliczni kibice tenisa, w fantastycznym stylu wygrała juniorskie zmagania na wimbledońskiej trawie, rozpoczynając wielką sportową przygodę. Isia świetnie odnalazła się na tej nawierzchni i w tym turnieju. Rok później otrzymała od organizatorów "dziką kartę" i awansowała aż do 1/8 finału (już seniorskiego), przegrywając dopiero ze znakomitą Belgijką Kim Clijsters. Dobrze było także w 2007 roku. Radwańska dotarła do trzeciej rundy, gdzie przegrała ze słynną Rosjanką Swietłaną Kuzniecową. Dwanaście miesięcy temu krakowianka osiągnęła w Londynie jeden z największych sukcesów w karierze. W świetnym stylu awansowała aż do ćwierćfinału turnieju, rewanżując się po drodze m.in. Kuzniecowej. Przeszkodą nie do pokonania okazała się dopiero późniejsza finalistka Amerykanka Serena Williams. Jak będzie teraz? Czy Polkę stać na powtórkę, a może na coś więcej?
To trudne pytanie. W ubiegłym roku Agnieszka zanotowała kolosalny postęp zarówno jeśli chodzi o umiejętności, jak i miejsce w światowym rankingu. Rozpoczynając zmagania w Wimbledonie, miała na koncie aż trzy wygrane turnieje w: Pattayi, Stambule i przede wszystkim na trawiastych kortach w Eastbourne. Grała świetnie, dojrzale, mądrze, wykorzystując do perfekcji swój wrodzony spryt i inteligencję. Teraz jest trudniej i niestety inaczej. W żadnym z tegorocznych turniejów krakowianka nie przebrnęła ćwierćfinału, w czwartek odpadła w ćwierćfinale zmagań w Eastbourne. Gorzej, że równie niepokojąca jak suche fakty była forma naszej tenisistki. Isia szukała nowych rozwiązań. Bez wymiernego efektu zaczęła dyskutować z arbitrami, co wcześniej jej się nie zdarzało. Zawsze potrafiła na zimno i ze spokojem rozwiązywać najcięższe równania, ostatnio zaczęła mieć z tym problem. Czy oznacza to, że jest skazana na porażkę w swym ulubionym turnieju? W żadnym wypadku! Radwańska zawsze lubiła grać na wimbledońskiej trawie, ta nawierzchnia pozwalała jej optymalnie wykorzystywać talent i predyspozycje, niwelując jednocześnie niedostatki wynikające choćby z takiej, a nie innej postury fizycznej. W Londynie przeważała techniczna wirtuozeria Polki, jej mądrość, spryt, umiejętność wynajdywania nieszablonowych rozwiązań. Teraz może być podobnie, oby tylko Agnieszka zapomniała o presji i nie wychodziła na kort z przeczuciem, że musi wygrać za wszelką cenę, bo jak nie, to świat się zawali. Inna sprawa, że łatwo tak mówić. Niepowodzenie w Eastbourne i ewentualna porażka w Wimbledonie pociągną za sobą spore konsekwencje, najprawdopodobniej spadek poza czołową piętnastkę rankingu.
Isia nie miała szczęścia w losowaniu turniejowej drabinki. Już na początku zmierzy się z groźną Hiszpanką Marią José Matinez Sanchez (44. w świecie), na drodze do ćwierćfinału może napotkać Serbkę Jelenę Jankovic. Młodsza siostra Isii, Urszula, w pierwszej rundzie spotka się ze Słowenką Masą Zec Peskiric. Trzecia Polka w turnieju głównym, Marta Domachowska, zagra na dzień dobry z inną Hiszpanką, Anabel Mediną Garrigues.
Większość komentatorów i bukmacherzy upatrują faworytów w Rogerze Federerze i młodszej z sióstr Williams - Serenie. Szwajcar wygrywał w Londynie w latach 2003-2007, wreszcie przed rokiem w porywającym finale uległ Hiszpanowi Rafaelowi Nadalowi. Od tego momentu długo nie mógł wrócić do równowagi, dawnej formy, ale dziś wydaje się, że to, co złe, już za nim. Niedawno pierwszy raz w karierze triumfował w French Open, ulubionej imprezie Nadala. Wrócił w mistrzowskim stylu i ma zamiar znów posiąść we władanie wimbledońską trawę.
My liczymy także na dobre - ba, świetne - występy naszych deblistów. W znakomitej formie są Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, ogromny potencjał mają Łukasz Kubot i Austriak Oliver Marach.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-06-20

Autor: wa