Rajd Dakar znów w Ameryce Południowej
Treść
Krzysztof Hołowczyc po cichu marzy o podium, a Jakub Przygoński o poprawieniu historycznego wyczynu Marka Dąbrowskiego. Gwiazdy Orlen Teamu przygotowują się w pocie czoła do występu w kolejnej edycji Rajdu Dakar, który drugi raz w historii rozegrany zostanie na bezdrożach Ameryki Południowej.
Początek 1 stycznia, koniec 17. Start i meta w Buenos Aires. Przez kilkanaście dni kierowcy pokonają piętnaście odcinków specjalnych, łącznie dziewięć tysięcy kilometrów. Organizatorzy przygotowali mnóstwo atrakcji w postaci zdradliwych piasków i wydm, już na samym początku uczestnicy wjadą na budzącą grozę i respekt pustynię Atacama. W imprezie weźmie udział trzech motocyklistów Orlen Teamu: doświadczeni Jacek Czachor i Marek Dąbrowski oraz młody Jakub Przygoński. W zgodnej opinii rewelacją może być właśnie ten trzeci, mający za sobą znakomity sezon w mistrzostwach świata FIM. W klasyfikacji generalnej cyklu zajął drugie miejsce, przegrywając tylko z legendarnym Francuzem Cyrilem Despresem. Na najniższym stopniu podium stanął Czachor. Obaj w Dakarze chcieliby potwierdzić dyspozycję i możliwości. Przygoński w Dakarze 2009 debiutował, uplasował się na jedenastej pozycji. Teraz marzy o poprawianiu wyczynu Dąbrowskiego, który w 2003 roku zakończył ten rajd (jeszcze rozgrywany w Afryce) na dziewiątym miejscu. To do dziś najlepszy w dziejach rezultat polskiego motocyklisty. - Dakar to bardzo długie, ciężkie i nieprzewidywalne zawody. Trudno jest planować wynik. Z dnia na dzień sytuacja może się diametralnie zmienić i trzeba będzie walczyć do ostatniego kilometra - mówi 24-letni zawodnik. Nadziei i zarazem obaw nie ukrywa za to Czachor. Te drugie są związane z nowym regulaminem ograniczającym pojemność silników motorów bądź wprowadzającym obowiązek zainstalowania zwężki redukującej moc pojazdów. - Przez cały rok pracowałem bardzo intensywnie i nie doznałem żadnej kontuzji, jestem w dobrej formie. Kondycji jestem bardziej pewny niż motocykla - przyznaje, dodając: - Trenujemy na motocyklach ze zwężką, sprawdzamy różne konfiguracje i staramy się znaleźć optymalne ustawienia, by jechać jak najszybciej.
Mniej ambitne cele siłą rzeczy ma Dąbrowski, dla którego start w Dakarze będzie dopiero trzecim po długiej przerwie spowodowanej odnowioną kontuzją barku. - Chcę być przede wszystkim wsparciem dla zespołu - mówi.
Hołowczyc i Jean-Marc Fortin, a więc piąta załoga poprzedniej edycji pustynnego maratonu, myśli poważnie o zrobieniu kolejnego kroku do przodu. Może nawet o podium. - W tym roku bardzo wiele pracy włożyliśmy w ulepszenie techniczne auta i to powinno zaprocentować. Zdajemy sobie jednak sprawę, że razem z Jean-Markiem też możemy być lepsi, bardziej precyzyjni i popełniać mniej błędów na trasie. Wiemy, że jeżeli uda nam się zgrać te dwa elementy - maszynę oraz czynnik ludzki - będziemy w stanie walczyć o wyższe miejsce - przyznaje Hołowczyc.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-11-21
Autor: wa