Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Remis, czyli punkt zysku

Treść

Za w miarę udany uznać należy debiut Jarosława Araszkiewicza w roli trenera Sandecji. Jego podopieczni przerwali przecież tragiczną serię czterech kolejnych porażek, remisując w sobotę przed własną publicznością z Wisłoką Dębica 1-1. Wywalczony punkt cieszy, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę fakt, że rywale przed tygodniem z bagażem czterech goli odesłali ówczesnego lidera z Zamościa, a i w Nowym Sączu zaprezentowali się z naprawdę korzystnej strony. Uczucie pewnego niedosytu jednak pozostało. Wystarczyło, by w 71 min stawiający pierwsze kroki na trzecioligowych boiskach Marcin Pająk, miast w słupek, przymierzył nieco dokładniej, by sądeczanie sięgnęli po pełną pulę. Nie ma co jednak wybrzydzać. W pierwszym kwadransie oraz w końcowych dwudziestu minutach spotkania biało czarni (tym razem występujący w nowych, gustownych bordowych koszulkach) zagrali na miarę oczekiwań swych fanów. Z zębem, energicznie, ofensywnie. Gołym okiem daje się co prawda zauważyć bolesny brak napastnika z prawdziwego zdarzenia, ale do gry pozostałych formacji trudno zgłaszać poważniejsze zastrzeżenia. Remis potraktować więc należy raczej jako zysk jednego, aniżeli utratę dwóch punktów. Sobotni pojedynek miał być dla Sandecji meczem na przełamanie. Meczem, w którym jej zawodnicy na powrót uwierzą we własne umiejętności, w którym poczynać sobie będą w sposób zbliżony do tego co zademonstrowali w potyczkach z wstępnej fazy sezonu 2007/2008. Widzowie otrzymali na razie próbkę potencjalnych możliwości swych ulubieńców. Pozostaje mieć nadzieję, że pełnię talentu zdążą objawić jeszcze w rundzie jesiennej. (DW) "Dziennik Polski" 2007-10-08

Autor: wa