Renault szuka pieniędzy
Treść
Jeśli Renault do połowy grudnia nie znajdzie brakujących do budżetu 30 milionów euro, może wycofać się z mistrzostw świata Formuły 1. Robert Kubica, który związał się kontraktem z francuską stajnią, znalazł się zatem w mało komfortowej sytuacji. Pracodawcę niby ma, ale jeszcze niczego nie może być pewny.
W ciągu zaledwie roku z F1 wycofały się aż trzy fabryczne teamy: Honda, BMW i niedawno Toyota. Renault (na razie?) podobnej decyzji nie podjęło, a gdy podpisało umowę z Polakiem, wydawało się, że takiego zagrożenia nie ma. Tymczasem jest, bo kryzys finansowy i związany z nim krach w branży motoryzacyjnej odczuł na sobie i francuski koncern. Szefowie zespołu zmuszeni zostali do dokładnego przyglądania się każdemu wydawanemu euro, a tych nie przybywało. Na domiar złego w minionym sezonie z finansowania teamu wycofał się sponsor tytularny, ING, który do jego kasy wpłacał rocznie około 40 milionów euro. I teraz włodarze Renault muszą poszukiwać brakujących pieniędzy, by domknąć budżet. Mówi się o kwocie nawet 30 milionów euro. Francuzi już zwrócili się z propozycją do koncernu paliwowego Total o zwiększenie wkładu o 20 milionów, ale odpowiedzi jeszcze nie otrzymali. Co więcej, Carlos Ghosn, prezes Renault, zadeklarował, że koncern nie da więcej pieniędzy na Formułę 1, co oznacza, że zespół musi sobie radzić sam.
Na 13 grudnia zaplanowano spotkanie dyrektorów grupy Renault, którzy debatować będą nad budżetem teamu na rok 2010. Dzień później zarząd koncernu podejmie decyzję co do dalszego zaangażowania w F1. Co to oznacza dla Kubicy? Sytuację najgorszą z możliwych. Polak wciąż nie wie bowiem do końca, na czym stoi. Niby ma podpisany kontrakt, ale pewności, czy w barwach Renault wystartuje - już nie. Jeśli za miesiąc okaże się, że Francuzi odejdą z Formuły, może zostać z niczym, bo niewykluczone, że wszystkie wolne miejsca w pozostałych zespołach będą już zajęte. Tyle teoria, nieoficjalnie - i to od pewnego już czasu - mówi się, że menedżer Kubicy prowadził rozpoznawcze rozmowy z kilkoma teamami, najczęściej padała nazwa McLaren, z którego odszedł Fin Heikki Kovalainen. Sam krakowianin zdaje się zachowywać spokój, szykując się powoli do podboju... rajdowych tras. Wkrótce weźmie udział w dwóch rajdach: Taormina-Messina na Sycylii oraz du Var we Francji. W obu przypadkach zasiądzie za kierownicą renault clio. Oczywiście rajdy wciąż traktuje jako pasję i zabawę, Formuła jest na pierwszym miejscu, choć za kilka lat wcale już tak nie musi być.
W całym tym niezbyt optymistycznym obrazie jest jedna dobra wiadomość: Renault cały czas intensywnie pracuje nad nowym bolidem, w którym Kubica ma zasiąść w sezonie 2010.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-11-12
Autor: wa