Różnica ocen niemile widziana
Treść
Z prof. Andrzejem Zybertowiczem rozmawia Zenon Baranowski
Czuje się Pan oszustem, jak nazwał Pana Adam Michnik?
- Czuję się obywatelem, którego Adam Michnik próbuje pozbawić prawa do posiadania innych poglądów politycznych niż on sam prezentuje.
Przejął się Pan, że Michnik poniósł takie duże - w jego ocenie - szkody na wiarygodności?
- Jeśli ktoś cierpi, to ja się bardzo przejmuję. Chociaż może dziwić, że w sytuacji, kiedy antylustracyjna polityka Michnika jest szeroko krytykowana, najbardziej zabolały go słowa profesora z Torunia. Ale subtelność ludzkiej wrażliwości nie ma granic.
Na sali sądowej redaktor naczelny " Gazety Wyborczej" chciał wręcz z Panem polemizować, że atak na lustrację nie jest tożsamy z obroną agentów?
- To jest właśnie różnica ocen. Można mieć oceny dziwne, które kłócą się ze zdrowym rozsądkiem - moim zdaniem, ta ocena redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. Standardowa ocena jest taka - ktoś, kto broni lustracji, kto jest przeciw lustracji, utrudnia ujawnianie dokumentów, ten chroni tych, którzy mają coś do ukrycia.
W sądzie Pański adwokat przedstawił potwierdzające to artykuły Michnika.
- W odpowiedzi na pozew były przytoczone nie tylko całe artykuły, ale i wypowiedzi w wywiadach, w których Adam Michnik agresywnie wypowiadał się na temat tych osób, które korzystając z możliwości lustracyjnych, próbowały doprowadzić do ujawnienia opinii publicznej wiedzy o zachowaniu się różnych postaci.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-05-13
Autor: wa