Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Singer z Osiecką i Szurmiejem w "Sokole"

Treść

Na początku był dym. Później nastała ciemność. A po chwili rozległ się potężny śpiew kantora: "Dzięki ci, Panie, za ten świat. Dzięki ci, Panie, za dzikich zwierząt śpiew. Za twoją sprawą kwitnie kwiat i rodzi się człowiek - pisklę i lew". Następnie już chóralnie: "Grajmy Panu na harfie. Grajmy Panu na cytrze. Chwalmy śpiewem i tańcem. Cuda te fantastyczne..." Tak zaczyna się spektakl wyreżyserowany w warszawskim teatrze Rampa. Jan Szurmiej przeniósł na scenę arcydzieło Isaaca Bashevisa Singera (1904-91), polskiego Żyda, który wyjechał do Ameryki. I tam zrobił karierę jako pisarz, co zostało zwieńczone Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury przyznaną mu w roku 1978. "Sztukmistrz z Lublina" to dzieło o człowieku, który błądzi między ludzkimi słabościami a boskimi przykazaniami. Uwodzi kolejne kobiety swoimi umiejętnościami i własnym urokiem, ale z żadną z nich nie potrafi zostać dłużej. Do każdej wraca i od każdej odchodzi, nie zwracając uwagi na ich cierpienie. Akcja widowiska toczy się jakby na dwóch planach: tańców, hulanek i swawoli, cyrkowych popisów, niezwykłych trików oraz mistycznych, religijnych przeżyć, nastrojowych śpiewów, modłów do Stwórcy, świętej tradycji. Przez obydwa świata podąża tytułowy magik i w obu nie może się odnaleźć. Szuka odpowiedzi na dręczące go pytania, schodzi na zła drogę, krzywdzi jedną z zakochanych w nim kobiet, która popełniła samobójstwo. I na końcu rozmawia z Panem (scena trochę jak z "Wielkiej improwizacji" z III części "Dziadów" Adama Mickiewicza, a trochę jak ze "Skrzypka na dachu") i dowiaduje się, że każdemu z nas Bóg daje czas. I od nas zależy, jak go wykorzystamy. Ta opowieść o artyście szukającym szczęścia i prawdy nie byłaby pewnie tak wzruszająca, gdyby nie znakomite songi napisane przez mistrzynię słowa i nastroju Agnieszkę Osiecką, opatrzone muzyką samego Zygmunta Koniecznego. Cóż z tego, że prawie wszystkie pieśni (jak choćby "Chwalmy Pana", "Oczy tej małej") znamy z wielu świetnych wykonań m. in. Anny Szałapak, Mady Umer, "Raz, Dwa, Trzy" i Andre Ochodlo, skoro w niesamowitej scenografii Wojciecha Jankowiaka, w autorskiej reżyserii, inscenizacji i choreografii Jana Szurmieja, brzmią one zupełnie inaczej. Wielka w tym zasługa aktorów, którzy nie dość że znakomicie grają, to jeszcze prezentują najwyższy poziom wokalny. Do tego trzeba dodać jeszcze wspaniałe przygotowanie akrobatyczne i umiejętności iluzjonistyczne. Trudno się więc dziwić, że w trakcie sobotniego spektaklu w Małopolskim Centrum Kultury "Sokół" widzowie nagradzali oklaskami Roberta Kowalskiego, który stworzył świetną rolę głównego bohatera Jaszy. Uznanie dla Marka Urbańskiego (Cadyka), Janusza Krucińskiego (Kantora), Jana Prochyry (Hermana), Dominiki Łakomskiej (Magdy), Hanny Chojnackiej (Estery), Katarzyny Żak (Zewtel) i Joanny Lewandowskiej (Kataryniarza). Piotr Gryźlak "Dziennik Polski" 2007-11-12

Autor: wa