Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Skazani na współpracę

Treść

Wygląda na to, że politycy będą musieli jednak współpracować w kwestiach, które miała załatwić za nich tzw. ustawa kompetencyjna.

Według Trybunału Konstytucyjnego, szczegółowe określenie poszczególnych kompetencji wiązałoby się ze zmianą Ustawy Zasadniczej. Wielomiesięczny spór, jaki toczy się pomiędzy prezesem Rady Ministrów a prezydentem do tej pory nie został rozstrzygnięty. Chodzi o ustawę kompetencyjną, która ma określić zakres działań tych dwóch urzędów na polu reprezentowania Polski za granicą, głównie w kwestiach związanych z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. W październiku 2008 r. doszło do żenującej sytuacji, która skompromitowała polską dyplomację. Sprawa dotyczyła udziału prezydenta w szczycie Unii Europejskiej w Brukseli, któremu sprzeciwiali się Donald Tusk i Radosław Sikorski. Sprawa stanęła na ostrzu noża w chwili, gdy do dyspozycji składu polskiej dyplomacji był tylko jeden samolot. Ostatecznie prezydent poleciał do Brukseli wyczarterowanym boeingiem 737, premier natomiast samolotem rządowym. Kolejnym etapem spektaklu było skierowanie tuż po powrocie z unijnego szczytu przez premiera wniosku o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między nim a prezydentem. W decyzji Trybunału Konstytucyjny z maja br. czytamy m.in., że prezydent, Rada Ministrów i prezes Rady Ministrów w wykonywaniu swych konstytucyjnych zadań oraz kompetencji kierują się zasadą współdziałania władz, wyrażoną w preambule oraz w Konstytucji. Prezydent jako najwyższy przedstawiciel Rzeczypospolitej może zgodnie z Konstytucją podjąć decyzję o swym udziale w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej, o ile uzna to za celowe dla realizacji zadań. Decyzja ta nie zadowoliła jednak strony rządowej, która pod przewodnictwem Bronisława Komorowskiego przygotowała projekt ustawy kompetencyjnej. Został on przedstawiony Prezydium Sejmu i Konwentowi Seniorów na początku października. Komorowski czekał na wyniki referendum w Irlandii w sprawie traktatu lizbońskiego. Projekt ustawy zakłada, że to rząd ustala stanowisko Polski w sprawach związanych z członkostwem w Unii Europejskiej, m.in. w sferze gospodarczej i pieniężnej. Najbardziej spornym i newralgicznym punktem tej ustawy jest art. 6, w którym znajdujemy zapis mówiący o tym, że to Rada Ministrów na wniosek prezesa Rady Ministrów udziela organowi państwa upoważnienia do udziału w posiedzeniu instytucji UE. Także artykuły 2 i 3 mogą wzbudzić sprzeciw obozu prezydenckiego, gdyż zapowiadają one, że organy państwa mają obowiązek współpracować w polityce zagranicznej oraz że rząd tylko przedstawia informacje o swoich pracach z instytucjami UE. Wszystko wskazuje jednak na to, że sprawa kompetencji nie zostanie szybko rozstrzygnięta, ponieważ wiązałoby się to ze zmianą polskiego ustroju.
Mateusz Dąbrowski
"Nasz Dziennik" 2009-11-05

Autor: wa